Film mi się spodobał. Trwa 2 i pół h ale każda z historii jest ciekawa i ogląda się to jak 3 odcinki „Black Mirror” na przykład. Trochę tylko ubolewam nad faktem że Hong Chau i Margaret Qualley nie miały za bardzo okazji do wykazania się. To co mnie głównie w „Rodzajach życzliwości” irytowało to nie mające żadnego wpływu na fabułę erotyczne podteksty i sceny rozbierane. Po cholerę scena w której bohaterowie oglądają seks taśmę? Po co pokazano gołego fiuta Dafoe i cała tą scenę jego zbliżenia ze Stone? Po co Qualley lata z gołymi cyckami w scenie w której wskakuje do basenu? Hollywoodzkie aktorki często wypowiadają się że rozbierają się tylko wtedy gdy nagość ma związek z fabułą. Tutaj nie ma ona z fabułą żadnego związku i jest wręcz bezsensowna.