Oglądało mi się go całkiem przyjemnie, ale całość przyćmiło kilka gigantycznych wad i idiotyzmów.
1. Jakoś nie wierzę, że pod koniec XX w. każdy gadał wierszem.
2. Początek... Jezu, ten początek. Czułem się jakbym oglądał durny serial paradokumentalny o narkomanach.
3. Od kiedy we współczesności skazuje się na wygnanie?
4. Końcowa scena... no, Julia ma refleks. To wyglądało jakby po prostu czekała by wypił to świństwo.
5. Od kiedy gnat jest mieczem? Na końcu zastanawiałem się, czy Julia się zastrzeli czy przebije.