Ogląda sie nienajgorzej,ale jak dla mnie, to jest to próba powtórzenia "Zatrutego pióra". Niby to filozoficzne, a w gruncie rzeczy gniotowate. Aktorzy ratują. Malkovich i Deep jak zwykle świetni, ale Johnny daje też czasem czadu...
Ja jednak uparcie twierdzę, że między postacią de Sade'a, a Wilmota rónica była kolosalna (choć de Sade'a czytałam wszystkie ksiażki, a Rochestera tylko kilka wierszy, chyba nie została nawet nieszczęsna Sodoma przetłumaczona na język polski...?) i filmy można porównywac jedynie pod kątem, moim zdaniem świetnego w obu przypadkach, klimatu. Przereklamowany? Monolith Plus w ogóle niczego nie reklamuje, gwoli ścisłości;-) Na zakończenie dorzucę, że "Zatrute Pióro" mimo wszystko nieco bardziej mi się podobało, bo akcja jednak była szybsza, ale obu obrazom wystawiłam 10 i żegnam się serdecznie, bo porównywanie nie ma większego sensu:)