[spojler]
[spojler]
[spojler]
[spojler]
Jak myślicie, kogo wybrała Termeh na końcu? Z kim postanowiła zostac? I dlaczego? A
kogo Wy byście wybrali?
Moje serce bardziej zdobył ojciec i mam nadzieje, że i Termeh postawiłaby na niego. To
on z dwójki rodziców wydawał mi sie najrozsądniejszy i najstabilniejszy emocjonalnie.
Matka - miałam wrażenie, że jest żądna ... przygód? Może to głupio brzmi, ale była tak
zapatrzona w wyjazd, że była w stanie praktycznie wszystko dla niego poświęcic. Okazało
sie, że tylko córkę nie..., ale gdyby ostatecznie Termeh wybrała ojca, to przecież matka i
tak by wyjechała, tyle że bez niej? Ojciec z kolei był stanowczy i sie nie poddał. Chciał
miec dziecko przy sobie. Poza tym pierwsze sceny... matka pakuje rzeczy i tak o,
wychodzi. Ani cześc do córki, ani nic... Chłodne, pełne dystansu odejście. To mi sie nie
spodobało, bo postawiłam w tej sytuacji siebie. Chyba bym nie wypuściła matki z domu -
a mam juz ponad 20 lat, a nie 11 jak Termeh - bez jakiegokolwiek pożegnania. Nawet
jeślibym wiedziała, że matka idzie do rodziców, do tego samego miasta...
A Wy co o tym sądzicie?
Reżyser nie pokazuje kogo wybrała bo to nie ma najmniejszego znaczenia i dziwie się że niektórzy w ogóle się nad tym zastanawiają, Istotą jest tu dramat Termeh która musi wybrać pomiędzy rodzicami których kocha i nie chce stawać przed takim wyborem, chce być z jednym i drugim.
Dlaczego tak żegnają Simin wyjeżdżającą z domu "tylko na dwa tygodnie"? według mnie Termeh zdaje sobie sprawe z tego że matka ich opuszcza i ma o to do niej żal. Ważniejsze jest tu jednak to, że (jak pewnie myśli córka) "ona nie chce z nami być" a nie to że ich opuszcza. Dlatego nic nie robi...
Ale ja nie zadałam pytania, czy ma znaczenie kogo wybrała Termeh i czy jest sens się nad tym zastanawiac. Nie pytałam też co jest istotą tego filmu, także jeśli nie potrafisz odpowiedziec na zwykłe, prosto zadane pytanie, to nie musisz w ogóle odpowiadac, możesz spokojnie położyc się spac.
Na stronie jest ponad 150 wątków nt. Rozstania. Jestem pewna, że sens tego filmu został zanalizowany dogłębnie i każdy wygłosił tu swoją filozofie. Myślę też, że jak ktoś sie zabrał za ten film, to spodziewał sie, że nie dostanie obrazu, treści i przesłania podanego na tacy tak od razu i że jest to film nad którym trzeba sie zastanowic, a nie oceniac to, co sie widzi. Dlatego nie musisz mi tłumaczyc, co jest w tym filmie ważne i gdzie leży cała problematyka, bo do tego sama dojdę, jeśli jeszcze nie doszłam:-)
Nie musimy każdego filmu sprowadzac do dyskusji na mega poziomie - ą i ę! Skoro jest zakończenie otwarte, to dlaczego by nie zapytac, jak odebrali je inni?
Nie wierzę, że oglądając nie zastanowiłeś sie, kogo wybrałaby Termeh. To normalna reakcja na każde otwarte zakończenie - tak było chocby w Incepcji i innych filmach i tak jest w tym.
Proste pytanie: Kogo według Was wybrała? Jak Wy odebraliście cały spór. Który z rodziców był Wam bliższy, a wiec czyje racje do Was bardziej przemawiały?
Może i nie jest to najważniejsze pytanie dot. filmu, ale mimo wszystko ważne.
Dlatego keep calm.
Zanim przeczytałam odpowiedź Kleszcz, pomyślałam dokładnie to samo: w większości odpowiedzi dyskutant chce udowodnić, że jest inteligentniejszy, mądrzejszy, że poprzednik nie zrozumiał filmu i w ogóle – po co zabiera głos! A przecież zwykle jest te 150 wątków i każdy – i intelektualista, i początkujący, nastoletni widz może znaleźć coś dla siebie. Albo założyć swój wątek.
Mój głos niczego nie zmieni, ale miło że są osoby podobnie traktujące te dyskusje :)
Co do pytania – scena, kiedy Termeh tak pewnie, tak radośnie twierdziła, że już wybrała, była dla mnie trochę „pod publiczkę”, nie pasowała mi do filmu. Nie sądzę, żeby to był któryś rodzic, może babcia? Może wymyśliła inne, swoje rozwiązanie? Ale to nie należy do filmu, fakt.
A że matka odeszła bez słowa? Chyba trzeba być starszym, żeby to zrozumieć. W życiu jest wiele sytuacji, kiedy serce pęka i np. nie odprowadza się bliskich na lotnisko, nie całuje na pożegnanie itd., bo nie jest się w stanie tego znieść bez histerii, szlochu, "przedstawienia" ... Albo w ogóle nie jest się w stanie. To pozorna oschłość.
A racje matki na pewno są – lepsza przyszłość córki. To akurat łatwo mi zrozumieć, co nie znaczy, że ojciec nie ma racji. Racje nie są tu po jednej stronie, oczywiście, I m.in. dlatego to mądry, piękny film.
Pozdrawiam!
"Nie wierzę, że oglądając nie zastanowiłeś sie, kogo wybrałaby Termeh. To normalna reakcja na każde otwarte zakończenie"
Właśnie o to chodzi że nie, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia
"Zanim przeczytałam odpowiedź Kleszcz, pomyślałam dokładnie to samo: w większości odpowiedzi dyskutant chce udowodnić, że jest inteligentniejszy, mądrzejszy, że poprzednik nie zrozumiał filmu i w ogóle – po co zabiera głos! "
Nie uważam się za inteligentniejszego, nawet bym nie potrafił, bo nie wiem z kim mam do czynienia.
Uważam że to co napisałem jest odpowiedzią na pytanie. A film JAK MI SIĘ WYDAJE nie ma otwartego zakończenia (w sensie zastanówcie się jaka jest prawda) tylko nie pokazuje czegoś co po prostu nie ma żadnego znaczenia.
Może wiem lepiej jak to jest stać przed takim wyborem, ale cóż live is brutal...
Twoja wypowiedź w żaden sposób nie sugerowała, że chcesz komukolwiek udowodnić, że jesteś "inteligentniejszy" czy cokolwiek w tym stylu. Wygląda na to po prostu, że Twoi adwersarze mają jakieś kompleksy. (Może nie bez powodu:)
"A że matka odeszła bez słowa?..."
Spostrzegawczość trzeba ćwiczyć :-) Matka nie odeszła bez słowa... przecież usiadła na korytarzu, widać ją było wyraźnie za pękniętą szybą, po lewej stronie ekranu.
Nie będę jednak po Tobie jechał, bo zauważyłem to dopiero po natrafieniu na ten temat i puszczeniu jeszcze raz tej ostatniej sceny filmu. Na początku (jak nie zauważyłem matki) wysnułem wniosek, że ojciec czekał na tym korytarzu, Termeh wybrała matkę i odeszły, a on tak czekał i czekał... i czekał. Tak jednak się nie stało, bo matka, jak i ojciec siedzą na korytarzu, chociaż nie obok siebie.
"... nie musisz mi tłumaczyć, co jest w tym filmie ważne i gdzie leży cała problematyka, bo do tego sama dojdę, jeśli jeszcze nie doszłam:-) (...) Nie musimy każdego filmu sprowadzac do dyskusji na mega poziomie - ą i ę! (...) Dlatego keep calm."
----------------
Ale tym bardziej chyba nie musimy rozmowy o filmie sprowadzać do jakiś antypatycznych wycieczek pod czyimś adresem, powodowanych urażoną miłością własną?
leigame po prostu podzielił się swoimi skojarzeniami wokół zadanego przez Ciebie pytania, i zrobił to bez żadnego "ę - ą", w sposób i całkiem sensowny, i całkiem przyjazny. Z pewnością daleko przyjaźniejszy niż Twoja odpowiedź!
córka wiedziała, że matka rozstaje się na niby
można więc przyjąć, że do końca liczyła na to, że rodzice się zejdą
Myślę, że ojca, bo to dalej daje szansę na to, żeby matka nie wyjechała za granicę bez córki i daje nadzieję, że może kiedyś się jeszcze zejdą. Taką samą decyzję zresztą podjęła, gdy nie chciała wyjść z matką za pierwszym razem.
Już nie wyjedzie, wiza była tylko na 4 tygodnie (albo 40 dni) więc na to wygląda że jest już nieważna, i jak dla mnie ... a nie ważne, rozkminajcie sobie tam dalej jak chcecie.
Nie zgadzam się, że film był nudny. Tak jak sam często się nudzę na filmach, tak ten był wciągający od początku do końca. Widocznie po prostu nie dla Ciebie.
masz rację pewnie nie dla mnie , ale obejrzałam, bo przeczytałam w opisie, że będzie o islamie, ale spodziewałam się zupełnie czegoś innego ... i tak wytrzymałam do końca za to mojej mamie się podobał :) i się pytałam mnie czy mam jakieś podobne
Poleć mamie film "Elena" :) Rosyjski melodramat o nieco zbliżonej strukturze fabularnej. Powinien spodobać się mamie.
jak już napisałam wyżej, córka wiedziała, że matka odchodzi na niby
a kogo wybrała.. nieważne, zawiedli ją oboje
wg. mnie niesamowita była ta jej jedenastoletnia dojrzałość
Dojrzałość i fakt, że grała ją dziewczyna mająca 20 lat, nie pozwoliły mi uwierzyć, że bohaterka rzeczywiście ma 11 lat.
Zakończenie filmu jest fantastyczne, ale moim zdaniem nie ma znaczenia, kogo córka wybierze, a sens zakończenia odbieram zupełnie inaczej. Otóż pokazuje ono, kto tak naprawdę jest sędzią w owej sprawie - nie jest to ani sąd, ani Bóg, ani jeden współmałżonek dla drugiego i tym bardziej nie widz, dla którego to jest prosty i nic nie znaczący wybór: ojciec albo matka. Sędzią dla wszystkich naszych poczynań są nasze dzieci. I zapytałabym bardziej w ten sposób - załóżmy, że cofacie się w czasie do roku, w którym macie 11 lat, wasi rodzice się rozwodzą - z kim chcecie zostać? Zakładając, że żaden człowiek (rodzic) nie jest doskonały, każdy ma swoje słabe i mocne punkty, które objawiają się w różnych kontekstach i sytuacjach? To kogo? A może jesteście rodzicami i gdyby przyszło wam teraz rozstać się z małżonkiem to kogo wybrałoby wasze dziecko? Może czas na rachunek sumienia? :)
Film jest doskonały właśnie dlatego, że pomimo kulturowego kontekstu, w którym jest osadzona akcja, jest tak bardzo uniwersalny. Niezależnie od tego, pod jaką szerokością geograficzną się urodziłeś i jak wygląda twoje życie - oceny dokonają twoje dzieci i wyrok być może będzie bolesny, ale tylko ten jeden wyrok będzie sprawiedliwy.
Ciekawe pytanie. Mnie to, przed jakim dylematem postawili ją rodzice bardzo zastanowiło i wydało mi się kolejną niesprawiedliwością z całej serii złych rzecz i trudnych życiowych lekcji, którą dostała dziewczynka. Nie wiem, co wybrała ona. Myślę, że zdecydowała się na wyjazd z matką, żeby zapomnieć. Nie chciała, żeby ojciec był przy tym, kiedy ogłosi decyzję, bo rozumiała, że postępuje w stosunku do niego niesprawiedliwie i wie ile on poświecał dla niej. Myślę, że mieszkanie z dziadkiem i ojcem to dla niej obciążenie, ale wstydziła się powiedzieć o tym na głos, tym bardziej, że wcześniej wybierała ojca i milczała, widziała, że ojciec jest dla niej dobry... Ja na jej miejscu postapiłabym inaczej i wybrała ojca. Starał się wychowywać ją w duchu odpowiedzialności i, chociaż była dziewczynką, uczył niezależnosci i samodzielnego myślenia. Zawiódł w jednej lekcjo, ale generalnie starał się jej wpajać dobre zasady i ważny był dla niego kompas moralny dziecka. Mówił, co myślał i nie zachowywał się samolubnie i afektowanie, jak matka. Był dobrym człowiekiem postawionym w bardzo złych okolicznościach... Trudna sprawa. Miłość jednak nie jest logiczna, a dziewczynka potrzebuje matki. Pytanie - czy takiej?