Scenariusz filmu jest przeciętny, ale realizacja.....okropna. Zdjęcia, montaż rozczarowują. Mamy Nowy Świat, który został pokazany jak byle jaki zagajnik z sosenkami. A przecież mogli zrobić spektakularne zdjęcia z lotu ptaka ukazujące piękno nowej Ziemi.
Trudno mi zrozumieć jak to możliwe, że żaden z mężczyzn z Prentisstown przez 18 lat życia głównego bohatera nie myślał o pomordowanych kobietach. Przecież każdy z mieszkańców powyżej 25 roku życia był świadkiem ludobójstwa lub brał w nim czynny udział! I nigdy nikomu nic się nie wymsknęło?
Szkoda, że twórcy nie poświęcili więcej czasu, aby wyjaśnić jak to możliwe, że zaledwie po jednym pokoleniu koloniści żyją w westernie. Retrospekcje z wojny z tubylcami dałyby pretekst do użycia efektów specjalnych z prawdziwego zdarzenia i pokazania kawałka klasycznego kina s - f.
Ludzie, którzy zadecydowali, aby bohaterkę zrobić na żółtego pazia powinni stracić pracę.
Widać w tym filmie jakiś pomysł, ale większość bohaterów poza Toddem jest słaba napisana. Holland chyba ćwiczy przed rolą w Uncharted, tak to odebrałem. No i nie zapominajmy o poprawności politycznej, dwóch ojców bo matka nie żyję? Jedyna czarnoskóra w wiosce/osadzie i ona jest oczywiście przywódcą/burmistrzem. O samej fabule nie ma co pisać bo jest oparta na jakiejś powieści i zdaje się, że powinny być jeszcze kolejne 2 części. Choć nie zdziwię się jak porzucą projekt bo film raczej nie zarobi na siebie, a wyrzucili na to 100mln.