Studentka Kim Page, pomieszkuje w ekskluzywnej willi przyjaciół jej ojca, w Beverly Hills. Pewnego dnia, oglądając filmowego starocia, odbiera dziwny sygnał. Na ekranie telewizora pojawia się film, gdzie para uprawia seks, po czym mężczyzna dusi kobietę poduszką i wkłada jej ciało do plastikowego worka. Ta sama sytuacja ma miejsce każdego wieczoru. Kim myśli, że traci rozum, ponieważ tylko ona odbiera ten sygnał w telewizji, a nikt nie daje wiary jej opowieściom. Sytuacja zagęszcza się, gdy okazuje się, że w okolicy grasuje seryjny morderca zwany "ladykiller", który w taki sam sposób pozbywa się ofiar…
Rutynowy straszak, który początkowo jeży włos, po to by szybko znudzić i przyprawić o zobojętnienie. Gra aktorska - wiadomo - jest do luftu, ale nie o to tutaj chodzi. Jakkolwiek sceny, gdzie główna bohaterka drzemie na kanapie, a na jej ekranie wkradają się filmy snuff, są nieprzyjemnie creepy. Jednak co z tego, skoro fabuła tkwi w martwym punkcie i trzeba przeczołgać się przez masę nudy, aby na końcu doznać kolejnego rozczarowania. Bowiem finał tej farsy poraża żarem bezsensu i jest oczywisty jak piątkowa ryba na obiedzie u dewotki.
Pozostaje rozkoszować się ejtisowym klimatem, bo niestety nie ma tu za wiele powodów do podjarki...