Bo to nie jest komedia... Kto się umie śmiać z samego siebie to się pośmieje, a kto nastawia się, że to film typu "Kiler" to się zawiedzie. Tyle w temacie

Po części się zgodzę. To jest komedio-dramat, lub może chwilami czarna komedia. Jednakże moim zdaniem przenoszenie tej sztuki do filmu nie do końca mi się podobało. Uwielbiam teatr i jestem stałą bywalczynią, ale jeśli ktoś gra w taki teatralny sposób w filmie to jest to bardzo cienka granica i można zagrać to po prostu bardzo sztucznie. Zmierzam tu do tak zachwalanej (o zgrozo!) gry pani Foster, której wypowiedzi i zachowania były w niektórych momentach tak sztuczne, że mimo naprawdę ogromnej chęci obejrzenia tego filmu, miałam ochotę go wyłączyć. Moim zdaniem lepiej w swojej roli wypadła Winslet, nie wspominając już o Watz'ie, który jest moim mistrzem, nawet gdy aż do bólu przerysowuje swoje role.
Zasiadając przed ekranem, miałam nadzieję na dobry FILM, a nie SZTUKĘ, bo gdybym chciała widzieć to drugie, poszłabym po prostu do teatru, więc trochę się zawiodłam. Mam świadomość że taki prawdopodobnie był zamysł Polańskiego, jednak ja tego nie podchwyciłam. Chwilami oglądając ten film zastanawiałam się, z całym szacunkiem dla reżysera, czy Polańskiemu się czasem za dużo nie wydaje na swój temat...

"z całym szacunkiem dla reżysera, czy Polańskiemu się czasem za dużo nie wydaje na swój temat..."

piękne zdanie w kontekście samego filmu, prawie wyjęte z ust Penelope, brawo! ;)

jeśli spodziewałeś się komedii pokroju: "How High" czy "Eurotripu" (które oceniasz jako arcydzieła) to faktycznie ten film musiał być dla Ciebie katorgą

teraz juz wiem dlaczego ze film był dla Ciebie bardzo dobry(8) skoro takie same oceny wystawiasz fimom z lat 70,60 a nawet 50 gdzie kino dopiero sie rozwijalo

w 50, 60 i 70 kino się rozwijało i dalej się rozwija... jeśli uważasz że wymienione przeze mnie "Twoje" arcydzieła są lepsze od filmów z lat 60 bo są nowsze.. to szczerze współczuje, i chyba każda osoba która przeczyta Twój argument zacznie Ci współczuć...

tak na marginesie to wiele filmów z tak "odległych" czasów (lat 50- 60- 70-) są wzorami nie do doścignięcia przez obecnych twórców

Heh..współczuje Ci własnie!