... gdyby nie kretyńska scena rzygania i trochę przesadzona postać Jodie Foster.
O ile jeszcze Foster rozumiem, to akcja z rzyganiem, czyszczeniem stołu itp. była moim zdaniem albo wynikiem braku umiejętności zagęszczenia atmosfery w pokoju, albo musiała być przeniesiona bezpośrednio z oryginału, co również nie było dla mnie dobrym pomysłem.
Tak czy siak oglądało się świetnie, potwornie irytowało to wielokrotne wracanie do mieszkania (i o to chodziło), świetnie prowadzone były dialogi i przechodzenie do coraz to nowszych wyrzutów, ale coś, co wkurzało NAJBARDZIEJ, to oczywiście wieczne rozmowy Waltza przez telefon :D Piękne.
Ciebie te rozmowy przez telefon denerwowały? Ogólnie raczej ich zadaniem było śmieszyć a nie irytować. Jodie Foster przesadzona?? Ani trochę! Była doskonała pod każdym względem.
Denerwowały, bo przecinały rozmowę i wyciszały całe towarzystwo - oglądając starałem się wczuć w postać rozmawiającą w pokoju i ktoś, kto odbierałby cały czas telefony przerywając rozmowę dostałby po ryju chyba :D
no ale tak mialo przeciez byc. o to chodzilo zeby pokazac jak bardzo Waltz byl "zainteresowany" tym, co dzieje sie wokol niego.
nie wiem, nie wiem...ja ogolnie pamietam ze jak w kinie ogladalam to w momentach "Yes, Walter?" wszyscy sie najbardziej smiali ;p
Właśnie, że nie takie rozmowy jeszcze bardziej irytują niż wyciszają, pomysł sobie że się z kimś kłócisz i co chwile on Ci przerywa i gada spokojnie przez telefon.
mnie też film irytował niemiłosiernie, to znaczy to ich ciągłe wyłażenie i wchodzenie z powrotem do mieszkania :D (może to dlatego że jestem niecierpliwą osobą)
film jednocześnie wkurza i zaciekawia, ogółem jest świetny, dla mnie mocne 9.
wydaje mi się, że taka właśnie była tego rola. nie ma to jak konkretnie wkurzyć widza i jednocześnie sprawić, że chce on oglądać film dalej :D
Scena z rzyganiem pochodzi ze sztuki, cały film jest zresztą jej wierną kopią (z drobnymi zmianami). Mnie też wkurzał Waltz swoimi telefonami, bo bardziej interesowały mnie rozmowy w mieszkaniu:)
A właśnie to ciągłe wracanie do mieszkania mnie nie irytowało - przeciwnie, było tak sprytnie zainscenizowane, że niby przypadkiem wracali... Ale telefoniczne rozmowy strasznie irytowały, aż miło było patrzeć na zrozpaczonego Waltza po zniszczeniu komórki :)
Waltz według mnie najlepsza rola w filmie. Polański nie mógł lepiej dobrać tej postaci. Jego ciągłe odbieranie telefonów było prostym zwrotem akcji mającym wyprowadzić widza z równowagi. Mimo że szlak mnie trafiał, że wibracja telefonu ponownie przerywa wątek to jednocześnie boki rwało mi ze śmiechu. Postać Foster nie ukrywam, że była po prostu męcząca. Współczuję facetom, którzy mają taki żony:p Poza tym mam wrażenie, że grała mega kwadratowo, ale może jej rola do tego zmuszała (nie wiem, nie znam się). Z mojej strony mocne osiem:)