Cztery sciany, cztery osoby i taki piekny portret psychologiczny malzenstwa.
Kobiece role jak dla mnie weszly w zbyt duza dramaturgie, gra Kate nawet troche
irytujaco..., aczkolwiek to moze wlasnie zirytowalo mnie, bo my-kobiety takie jestesmy ( jak
tu spojrzec w lustro swoich nieracjonalnych zachowan i sie usmiechac?).
Za to meskie podejscie rewelacja......"Mamisynek" Michael (John C. Reilly) no i cudownie
sarkastyczny Alan (Christoph Waltz)....rewelacja. Po raz kolejny Polanski pokazal, ze potrafi!