Komedia na temat „śmiejmy się z siebie samych”. Kto nie umie – stanie kością w gardle.
Ale jedna rzecz może decydować o jej odbiorze. Dialogi są tak gęste, że trzeba albo bardzo dobrze znać angielski i nie patrzeć w ogóle na napisy, albo dokonywać cudów, żeby czytając – nadążyć za obrazem, minami, spojrzeniami i w ogóle mistrzowską grą aktorów. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym przez cały film, a i tak często coś umyka – albo nie zdążyliśmy z czytaniem i nie rozumiemy reakcji, albo odwrotnie – widzimy reakcję, ale nie wiemy na jaką ripostę. A wszystkie są genialne i coraz bardziej komiczne w miarę rozwoju akcji.