Jak wiadomo, "Rzeź" Polańskiego powstała na podstawie dramatu Rezy "Bóg mordu". Jaka jest Wasza opinia w kwestii przeniesienia sztuki stworzonej strikte po to, aby ją wystawiać na deskach teatru do kin?
Ja, przypomniawszy sobie to w trakcie projekcji, zorientowałam się, że jest trochę "duszno" i "ciasno" na ekranie. Kino niejako z definicji, gwarantuje widzowi mobilność, możliwość podróżowania bez ruszania się z fotela, pokazywania różnych miejsc i miast. Kiedy zdałam sobie sprawę, że cała akcja całego filmu zamyka się w jednym pokoju (odjąwszy kilkuminutowy wstęp i zakończenie w parku), to miałam wrażenie, że to mimo wszystko było coś w stylu "teatru telewizji" (wybaczcie, to takie stwierdzenie-skojarzenie, nie znam fachowego określenia na to) i o wiele bardziej wolałabym pójść na spektakl, najlepiej z tymi aktorami w rolach głównych. Zastanawia mnie wobec tego, co skłoniło Polańskiego do wyboru takiego. a nie innego materiału na film? Bo na pewno zdawał sobie z tego sprawę. Może ten zabieg był celowy?
Taka moja refleksja, czy ktoś jeszcze zwrócił na to uwagę?
Pozdrawiam