Kiedy film był już gotowy nasz młody aktor zadzwonił do reżysera z zupełnie nowym pomysłem na zakończenie filmu.Jak się okazało pomysł bardzo się spodobał i szybko został zaakceptowany.Postanowiono zwołać na nowo ekipę.(jedynie Anthony Hopkins był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu ale w ostateczności dał się namówić).Jeżeli ktoś wie jakie było pierwsze zakończenie NIECH PISZE:-)Pozdrawiam
nie wiem jakie było, ale domyślam się ze przegrał sprawę a facet poszedł wolno...
albo pozabijali się nawzajem ;p
I nie wydaje Ci się ze takie byłoby lepsze??Że ten młody prawnik przegrywa?Bo zakończyło się dość posplicie jak dla mnie.Myślałam że to bedzie bardziej zaskakujące.
oczywiście że byłoby lepsze...
przede wszystkim nie byłoby takie przewidywalne.
no ale przecież nie mogli pokazać, że temu ZŁEMU człowiekowi, który zabił swoją żonę uchodzi wszystko na sucho.
myślicie że je w ogóle nagrali?
w sumie to ciekawa sprawa z tym zakończeniem......
To niech się Gosling zajmie tym co mu najlepiej wychodzi czyli graniem, bo scenarzystą byłby raczej kiepskim...
No właśnie troszeczkę to zakończenie było słabe.Ale wydaje mi się ze jeśli ten film wyjdzie na DVD to być może bedzie tam równiez to pierwsze zakończenie??!A swoją drogę to jakie ono musiało być skoro reżyserowi tak bardzo spodobało się ten dziwny finał??:-/
Jeśli gorsze to już w ogóle sobie nie wyobrażam tej końcówki.No bo w sumie jakakolwiek inna opcja byłaby chyba troszkę lepsza.Jakie zakończenie byłoby gorsze??
Oryginalne zakończenie jest widoczne po części w trailerze. Bohater grany przez Goslina (Gostlina?) włamał się do domu Hopkinsa, zapewne sfrustrowany przegraną.
No i jak widzimy, jest w zwiastunie scena seksu między tym prokuratorem a jego szefową, skrócona w filmie do kilku ujęć po stosunku...
Ot, tyle co zauważyłem...
dla wszystkich zainteresowanych oto fragment wypowiedzi sir Anthonego Hopkinsa dotycząca zmian w scenariuszu:
"He's very mercurial. To use the word intense is a disservice because people who are intense are boring usually. He's very thoughtful. He's very bright and he was more concerned about getting the end of the film right than I was because I don't have that kind of analytical mind. Maybe I'm just getting lazy or old or something. But they were trying to figure out about this gun business so we did the version of it last year when we finished the film and I just wanted to go home. I said, ?Well, why don't I just smash the Rube Goldberg thing to pieces?? So we did a scene where I just wreck the whole thing, just smashed it to pieces to get the gun. And when we did it, I thought, well, it was a pretty demonstrative exhibitionist kind of acting and he seemed to like it. But when they saw the film and I saw a rough cut of it, there was something missing. And then they had preview, test audiences where it tested very high except the thing was with the audience they said the end was disappointing because they didn't want a spectacular ending."
życzę miłej lektury :]
dla wszystkich zainteresowanych oto wypowiedź sir Anthonego Hopkinsa dotycząca zmian w scenariuszu:
"He's very mercurial. To use the word intense is a disservice because people who are intense are boring usually. He's very thoughtful. He's very bright and he was more concerned about getting the end of the film right than I was because I don't have that kind of analytical mind. Maybe I'm just getting lazy or old or something. But they were trying to figure out about this gun business so we did the version of it last year when we finished the film and I just wanted to go home. I said, ?Well, why don't I just smash the Rube Goldberg thing to pieces?? So we did a scene where I just wreck the whole thing, just smashed it to pieces to get the gun. And when we did it, I thought, well, it was a pretty demonstrative exhibitionist kind of acting and he seemed to like it. But when they saw the film and I saw a rough cut of it, there was something missing. And then they had preview, test audiences where it tested very high except the thing was with the audience they said the end was disappointing because they didn't want a spectacular ending."
może wam to coś rozjaśni.życzę miłej lektury :]
Gdyby Davies odszedł wolny, albo Beachum go zastrzelił to dopiero byłaby porażka. Większość filmów ostatnio się tak kończy.
Dziękuje Ci za ten wpis:)Ta wypowiedż dotyczy niedoskonałych poczynań Goslinga.CZyli pierwsza wersja była taka że Anthony jako morderca był perfekcjonistą(czyt.zaskakujące zakończenie)i nie wiedzieć czemu zostało to zmienione.Jednak pomimo słabej końcówki film i tak zyskał wiele pozytywnych głosów.
ależ wiadomo dlaczego zostało zmienione! publiczność, która widziała film na pokazie przedpremierowym była rozczarowana zbyt spektakularnym zakończeniem. podejrzewam,że oczekiwania amerykańskich odbiorców filmu skupiają się na schematach. i rzeczywiście według schematu, który nad wyraz łatwo przewidzieć, "dobry koleś" wygrywa, a "zły koleś" zostaje ukarany. szkoda, bo film jako całość traci właśnie na przewidywalnym i jakże banalnym zakończeniu :]
Zgadzam się z Tobą w 100%!!Jakie to typowe:odwieczna walka dobra ze złem i żeby zakończenie było pełne cichego pochlipywania dobro Musi zwyciężyć.!A może pierwsze zakończenie było zbyt skomplikowane dla przeciętnego amerykanina;-)
no właśnie, banał! przyznam,że o wiele większą sympatię poczułam do Pana Davisa niż do Pana Beachuma :)taka zmyślna zbrodnia powinna zasłużyć na miano doskonałej:]
Tak jest!!:-)a mówiąc jeszcze o takich spektakularnych finałach to nawet ciekawie kończy się "Plan Doskonały"nie wiem czy widziałaś.Wydaje mi się ze całość dość przeciętna ale to jest ten rodzaj filmu gdzie pewne rzeczy odbiegają od standardów;-)
w innym filmie Hoblita - "Lęku pierwotnym" zły koleś jest górą :)
moze dlatego tym razem rezyser zgodził sie na zwycięstwo dobrego. inaczej ktos mógłby mu zarzucic, ze popadł w "schemat nieschematycznosci" czyli odwaracania schematu wygranej "dobrego".
kurczę, wyszło troche metnie, ale mam nadzieję, że w miare zrozumiale ;)
zgodził się na, jak to zostało ujęte, "na zwycięstwo dobrego", bo takie były oczekiwania potencjalnych czy przeciętnych odbiorców. problem w tym,że nie da się zadowolić wszystkich. przyznam szczerze, że "Lęk pierwotny" zrobił na mnie większe wrażenie, być może właśnie dlatego,że finał filmu okazał się inny niż się tego spodziewałam. prawdą jest,że człowiek organizuje sobie świat za pomocą schematów i pytanie polega raczej na tym jak reaguje, gdy miejsce "przewidywanego" zajmuje "nieprzewidywane". wtedy albo czuje się rozczarowany albo zachwycony,że mu ktoś zaburzył spokój egzystencji ;) ja zdecydowanie wolę być zaskakiwana. a jeśli się głębiej zastanowić nad schematyzacją w "Słabym punkcie" to nie dotyczy ona tylko i wyłącznie akcji ale też postaci.Sir Anthony jakoś dziwnie powiela elementy, które już odtwarzał jak doktor Lecter. mimo wszystko film jest dobry i w swojej klasie zajmuje wysoką pozycję:]
Trafne spostrzezenie dotyczące Hopkinsa.On właśnie bardzo często grywa takie role.A swoją drogą to czy znacie jakieś filmy z orginalnym zakończeniem?(warte obejrzenia:-)
ZAKOŃCZENIE BYŁO IDEALNE. Każdy tutaj mówi, że to przewidywalne i banalne. Ja osobiście nie spodziewałam się, że pan prokurator wygra, ponieważ wszystko wskazywało na to, że jego przeciwnik jest bardzo bardzo inteligentny i wszystko ujdzie mu na sucho, a jednak miałam nadzieje, że wygra, ponieważ w filmie nie dotyczy dobra i zła. Film dotyczy o ludziach, którzy uważają siebie panami świata, bo są bardzo inteligentne sprytne i cwane i uważają, że zawsze będą wygrywać. Może i są, jedna każdy człowiek niezależnie od rozmiaru, IQ ma SŁABY PUNKT i właśnie o to chodziło w filmie. Gdyby film miał inne zakończenie ( morderca wygrywa) to nie miałoby żadnego sensu.
masz prawo do takiej interpretacji, jednakże mylisz się,ze film nie dotyczył dobra i zła. ten film ma ewidentnie etyczny charakter. etyka, początkowo obca Beachumowi (przypominam,że początkowo nasz młody prawnik miał czysto materialistyczne priorytety, szukał splendoru i poklasku), pod wpływem nadszarpniętego ego zaczyna odgrywać w jego postępowaniu coraz większą rolę. owszem zgadzam się,że zarówno Beachum jak i Davis uważają się za wybitnych (swoją droga obu gubi w pewnym momencie pycha), z tą różnicą,że obaj mają inne podejście do zła i dobra. Beachum w toku rozwoju akcji ulega przemianie, odwracają mu się priorytety, by wreszcie wybrać to, co uznaje za słuszne, za sprawiedliwe. postać Davisa tez nie jest wolna od pytań natury etycznej: czy wolno mu wymierzać sprawiedliwość w stosunku do żony, która go zdradza? może sie trochę w tych dywagacjach zagalopowałam, ale dla mnie jest to ewidentnie film o wyborach etycznych i ich konsekwencjach :]
Zgadzam się z ellada22 w 100%! Właśnie się zamierzałam, żeby napisać to co myślę bo jakoś wszyscy inni uważają, że zakończenie jest ,słabe, jak to określacie, gdy zauważyłam ten post i odzyskałam trochę wiarę w ludzi;).... Nie zwróciliście uwagii właśnie na to, że główną tematyką filmu jest zderzenie dwóch osobistości, uważających się za perfekcyjnych we wszystkim... Davies dał Willemu popalić, już od początku, a póżniej pogrążał go coraz bardziej demonstrując swoją władzę, siłę i inteligencję. Pokazał mu jego Słaby Punkt... Czuł sie bezkarny. Gdyby nie został skazany, całe przesłanie filmu nadawałoby się do kosza - bo przesłaniem, jest to, że wszytsko człowiek, maszyna, zwierze i cokolwiek innego ma swoje słabe punkty i Beachum udowodnił to na koniec.
A tak apropo to Gosling przeszedł samego siebie, doskonale zagrał!
Cały czas jednak lawirujemy między dwoma zakończeniami.A jest jeszcze pare możliwości znacznie bardziej spektakularnego finału.Obaj mają jakiś SŁABY PUNKT a pycha i cała perfekcja w działaniach doprowadzają do tego że każdy z nich(myśląc że jest wyżej od drugiego)popełnia nieodwracalny bład który doprowadza do tego że dwaj bohaterowie zostaja z niczym są przegrani.Zderzenie dwóch perfekcjonistów może jednak nie wróżyć niczego dobrego.Są zbyt dobrzy w tym co robią a każdy stara się być dodatkowo lepszy i w ostateczności obaj pozostają nienasyceni swoją GRĄ.
moim zdaniem ciekawy zakończeniem mogłoby być pokazania w jakiś sposób, że obaj przegrywają...
to było by zaskakujące i powodowałby taki niedosyt po obejrzeniu
Ale o czym wy mówicie, że jeden ,wygrał, a drugi ,przegrał,?! Albo jakie zakończenie byłoby lepsze... Co BYBYŁO GDYBY, w życiu też ciągle gdybacie, że lepiej gdyby babcia na obiad podała młode ziemniaki zamiast starych?! To akurat jest nieważne, ważne jest w omawianiu filmu to co ZOSTAŁO pokazane. A zwłaszcza w tym filmie, bo zakończenie trafia w samo sedno sprawy. Jeżeli myślicie, że zakończenie świadczy o ,zwycięstwie, Williego to radzę obejrzeć film jeszcze raz i to dokładniej... Mówiąc szybko i prosto młodzik odnoszący same sukcesy i przywykły do swojej chwały, nagle u szczytu swej kariery - traci wszystko, swoje wpływy, prace, poczucie własnej wartości, nie potrafi pogodzić się z porażką, z tym, że ktoś okazał się od niego przebieglejszy. Owszem, doprowadzenie na końcu do ponownego procesu, wystarcza mu jako ,odegranie, się na zabójcy. Jednak do końca, życia pozostanie w nim to, że kiedyś nawalił i nie jest taki idealny jak myślał i z takim samym przeświadczeniem, będzie żył zazdrosny mąż morderca - że ma słabe punkty i nie jest doskonały.
Uważam, że ludzi z takimi charakterami, świadomość tego, że nie są perfekcyjni może ich zniszczyć psychicznie - dlatego według mnie zakończenie jest takie, że oboje dostali nauczkę i nie ma tu mowy i wygranych albo przegranych...
zaraz zaraz, a co Ci przeszkadza,że ktoś sobie pogdyba? skoro nie odpowiada mi takie zakończenie filmu, to chyba mogę sobie wykoncypować jakby to mogło być inaczej? owszem teoria o słabych punktach i braku zwycięzcy trzyma się kupy, ale to nie zmienia faktu,że można widzieć ten film nieco inaczej albo przynajmniej dostrzegać inne jego aspekty :]