Wydawała się ona słabą, uległa kobietą, chyba dlatego tak nadawała się do fotografii typu sadomaso. Na początku pozowała do fotografii erotycznych, nie widząc w tym problemu, potem kiedy sytuacja nabrała kolorów i zmusiła do refleksji, proces etc. zrezygnowała z fotografii i twierdziła że "Bóg" już nie chce aby pozowała, jakby nie miała motoru wewnętrznego, który ją napędza, trwałego systemu wartości. Pierw była maskotką mężczyzn i lesbijek domniemuję (ta część zdania nie ma wymiaru perojatywnego) potem popadła w przesadną religijność, skrajnościam naznaczone było jej życie. Nie miała charakteru, a po typie fotografii do których pozowała można było pomyśleć, że jest skrajną nonkonformistką.
To prawda, też spodziewałam się opowieści o wyzwolonej, świadomej siebie kobiecie z charakterem, przeciwieństwie housewifes czy laleczek z tamtych czasów, ale okazała się być tylko beztroską, naiwną i słodką dziewczyną, za wszelką cenę szukającą u każdego aprobaty.
Kobieta "świadoma siebie" nie pokazuje ciała publicznie i nie staje się narzędziem. Zresztą żeby rozmawiać o świadomości to wypadałoby wiedzieć ile jest tych stanów i je rozróżniać."Takie kobiety" zostają na 1 stanie i inne stany świadomości są dla nich nieosiągalne.
A może to nie słabość, że popadła ze skrajności w skrajności (chociaż i to nie do końca prawda, bo była wierząca cały czas), tylko chciała żyć na 100% i cokolwiek robiła angażowała się w to w pełni?