Faktycznie - Griffith to mistrz grania na emocjach. Jego filmy to przełom w kinie.
Ujdzie, bardziej niepozbierane od "Przygód Dollie". Niech żyją nowoczesne wynalazki. Bez zepsutego samochodu i sprawnego telefonu byłoby pozamiatane. Bez You Tube nie miałbym pojęcia o wczesnych filmach Griffitha...