No właśnie film mógłby być dobry, bo w tej tematyce leży ogromny potencjał, ale niestety został on zmarnowany. Fabuła to ciąg pociętych, jakoś tam powiązanych ze sobą scen, które migają przed oczami dając widzowi nijakiego poczucia ciągłości wydarzeń, czy więzi z bohaterami. Ci ostatni wydają się być słomianymi kukłami, które nauczyły się kilku frazesów. Kompletnie brak im osobowości! (Może poza księżniczką Yuu, ale ona z kolei zdaje się być zupełnym zaprzeczeniem japońskiej damy. Strasznie egzaltowana, wszystkie emocje na wierzchu, a do tego wydaje się, że brak jej godności. No i jakoś się jej nie współczuję. więcej, nie czuję do niej zupełnie nic.) Ja wiem, że to film o samurajach, że etykieta, że tamte czasy wymagały innego sposobu formułowania myśli i takie tam... ale kurcze tutaj oni recytują te kwestie, potem walczą... A większość bitew odbywa się poza kadrem, a my wiemy o nich albo z relacji "statystów" albo z opisów narracyjnych między scenami. Szkoda. Potem w drugiej połowie filmu dostajemy wreszcie parę, fatalnie zrealizowanych bitew. Kilka ujęć powtórzonych kilka razy, no i ten samuraj, tuż przy kamerze... Nie... Lepiej już było zostawić je (bitwy) poza kadrem.
Stosunki między postaciami słabo zarysowane, kompletnie niewyczuwalne. Brak głębszego przesłania i nieustanne tłumaczenia. Dialogi niemalże tylko o bitwach i wojnach, które powtórzę znowu: nie dają poznać postaci. A te kilka normalnych wrzuconych pomiędzy nie, to za mało. Ogólnie wieje przez to nudą, chociaż niby coś się dzieje.
Wiem, że to post sprzed roku, ale ośmielam się zapytać, jak Twoja wypowiedź ma się do drugiego tematu, który został założony przez Ciebie nieco wcześniej, kiedy to piszesz: "Świetna książka polecam ale równie udana ekranizacja. Rewelacyjna rola Toshiro Miffune. Mimo że nie został nakręcony przez mistrza Kurosawe należy do perełek japońskiego kina".
Albo coś się pokręciło na Film Webie, bo ja ani nie czytałam książki (bo nie mogę jej zdobyć, chociaż się staram), ani nie byłam na żadnym maratonie. Tak, wiec to jest bardzo dziwne.
Faktycznie, filmweb wyświetla post usuniętego użytkownika jako Twój, stąd dezorientacja, przepraszam, mogłem dokładniej sprawdzić, ale nie przyszło mi do głowy że coś podobnego może się pojawić. Wie, że to słabe wytłumaczenie, ale innego nie mam.