Weźmy typową, amerykańską komedyjkę z cycatymi cheerleaderkami, dodajmy do tego odrobinę kina satanistycznego, a wszystko polejmy grindhouse'owym sosem z odrobiną golizny i fantastycznie czerstwym aktorstwem. Do tego charakterystyczny dla gatunku soundtrack i mamy całkiem przyjemny seans dla zatwardziałego kinomana, cierpiącego na przewlekły głód "złego" kina. "Satan's Cheerleaders" to nie lada wyzwanie dla zwykłego śmiertelnika, ale ja bawiłem się jak najbardziej dobrze. Skaczące cycuszki, wypięte pośladki i zboczony, podstarzały dozorca wąchający bieliznę znalezioną w damskim "lockroomie"...
Reżyser Greydon Clark zagościł na moim ekranie filmem 'Joysticks" o maniakach automatów spędzających swe nastoletnie życie w salonach gier (również polecam).
2/10