…, ale piszę tak tylko dlatego, że pierwowzór Cronenberga widziałem tak dawno, że niewiele z niego pamiętam (prawdopodobnie „Scanner Cop” straciłby wiele, gdybym widział go w krótkim czasie po „Scannersach”). Historia nie jest specjalnie zajmująca i, co gorsza daje się odczuć, że była tworzona na siłę, aby za wszelką cenę zerwać z konwencją serii „Scanners”. Motyw bohatera będącego scannersem to jedyne, co czyni ten film „oryginalnym” w porównaniu z policyjnymi filmami klasy B. Oczywiście przymiotnik obowiązkowo w cudzysłowie. Jest kilka scen rodem z B-klasowego horroru, które robią przyzwoite wrażeniem jak choćby SPOJLER scena w piekle, końcowy pojedynek, czy kilka halucynacji KONIEC SPOJLERA. Historia jest banalna, osoby stojące za mordami gliniarzy poznajemy stosunkowo szybko, a motyw ich działania nie przekonuje, a główny bohater ze swoimi predyspozycjami nie ma godnego przeciwnika. Jako taki film nie nudzi, ale prawie w ogóle nie trzyma w napięciu. Aktorstwo, jak film, przeciętne. Można to obejrzeć, ale nie należy spodziewać się niczego ponad zwykłego przeciętniaka – 5/10