Samozwańcze ułomy, prymitywy bez jakiejkolwiek samoświadomości opowiadają o czynach z przeszłości - zero autorefleksji, pozostaje bestialski śmiech zwierząt.
Oppenheimer miażdży oswojonych z błędami w rozbudowanej anty-terapii, która płynie widzowskim szokiem. Człowiek to jednak wszystko sobie wmówi żeby nie kłuło.