Jako że bardzo podobają mi się filmy krimi [patrz http://www.filmweb.pl/user/Malignus/blog/499485], pomyślałem, iż sprawdzę inne niemieckie kryminały z tamtych lat. No postanowiłem zacząć od serii filmów o Jerrym Cottonie. O ile w krimi Niemcy udawali anglików, o tyle tutaj udajemy, że jesteśmy w USA. Jerrego gra nawet amerykański aktor (jako jedyny nie był dubbingowany w wersji ang, zaś w wersji niemieckojęzycznej, jako jedyny był). Film kręcono w Niemczech, miejscami wstawiono zaś ujęcia Nowego Jorku, żeby wypadło bardziej przekonująco. Jerry jest agentem FBI i omawianym filmie jego misją jest namierzenie i pojmanie szajki złodziei. Angielski tytuł "The Violin Case Murders" jest troszkę mylący, bowiem ani taka, a nie inna broń, ani też same morderstwa nie mają tu większego znaczenia, szajka koncertuje się bowiem na rabunkach, morduje przy okazji :)
Technicznie film przypomina krimi, czyli jest budżet, nie jest źle, ale do superprodukcji z USA jest mu oczywiście daleko. Brakuje tu niestety stylu krimi, a i sama historia nie powala. Nie ma natomiast miejsca na nudę, film nie jest długi i wszystko dzieje się w nim zawrotnym tempie.
Podsumowując nie jest to nic specjalnego, ale obejrzeć można.