Chyba dlatego, że ciężko byłoby oglądać go drugi raz ze względu na śladową fabułę i przekazywanie większości emocji obrazem. Dłużyłby mi się strasznie.
Ale oglądając go dziś po raz pierwszy, straciłem poczucie rzeczywistości. Film zjawiskowy i pełen tak niezwykłych, licznych emocji, obrazów, interpretacji, sugestii, że niemożliwa staje się próba zanalizowania czegoś takiego, opisania, krótszego zreflektowania... Po prostu nie potrafię, za dużo mi się kłębi w głowie, nie jestem w stanie tego wszystkiego ogarnąć, co dopiero spisać.
Wypada mi jedynie dodać - cudowny film, ale wymaga naprawdę dużej wrażliwości i odrobiny cierpliwości.
P.S. To co w końcówce Lien mówi bratu o urodzinach - wreszcie ktoś się ze mną solidaryzuje - bez względu na religię, kontekst, znaczenie... :)