PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=203327}
4,9 29  ocen
4,9 10 1 29
Screams of a Winter Night
powrót do forum filmu Screams of a Winter Night

Grupka przyjaciół (raczej nie studentów jak sugeruje opis na FW, niektórzy są już nieco leciwi) spędza weekend w chacie na bezludziu. Wg znanego nam już po stokroć schematu, po zapadnięciu zmierzchu, gdy w kominku dobrze już zacznie buzować ogień, bohaterowie zaczynają snuć straszne opowieści.
Film składa się z trzech niezależnych historii opowiadanych przy kominku.
Pierwsza opowiada o parze, której nocą, w środku lasu skończyło się paliwo. Mężczyzna udaje się na piechotę w poszukiwaniu benzyny. Jego partnerka, wystraszona okolicznościami od samego początku, zamyka się w aucie i czeka na powrót kierowcy. Niestety, zamiast niego pojawia się coś, co w tym lesie żyje a intruzów tolerować nie zamierza…
Druga z opowiadanych przy kominku historii mówi o trzech facetach, którzy zabrawszy śpiwory, latarki i piwo postanawiają spędzić noc w opuszczonym hotelu, o którym w okolicy mówi się, że nawiedzają go po zmierzchu duchy (opis na FW jest błędny. Nie jest to żadna para kochanków a nic po facetach nie wskazuje, aby byli gejami). Ten epizod jest chyba najdłuższy i, mimo – że w pewnym sensie najmniej się w nim dzieje, ma swój nie najgorszy klimat.
Trzecia z pokazanych historii (wg mnie najsłabsza) pokazuje jak bardzo powinno się uważać, gdy dobiera się sobie współlokatorkę, partnera do kłótni, czy towarzystwo do sielankowej wyprawy nad jezioro. Może i i jest tam coś na miarę usiłowania gwałtu, ale w takim wydaniu, że nawet jak na standardy lat 70. nie mamy do czynienie z niczym okrutnym (co sugeruje opis na FW).
Gdy wczasowicze kończą trzecią z opowieści – żaden z nich nie jest już w nastroju do wysłuchiwania kolejnych a nad okolicę nadciąga coś, co początkowo wygląda jak zwykła burza…

Biorąc poprawki na to, kiedy kręcono film, oraz że wyraźnie robiono to za grosze, można od biedy wybaczyć niski poziom produkcji. Osobiście lubię takie „opowiadane w filmach historie”, którymi dla rozrywki raczą się bohaterowie. Stąd może moja nieco zawyżona ocena, jako że film wyraźnie zestarzał się od czasu jego nakręcenia. Mam też świadomość, że jako nastolatek odbierałbym to za czasów PRL-u, puszczane z taśmy video znacznie, znacznie lepiej, niż obecnie – jako duży chłop rozpieszczony efektami specjalnymi i zalewem filmów z wszystkich możliwych gatunków dostępnych w sieci.
Pierwsza z opowieści przypomina zresztą nieco pierwszą z nowel (tą z Ronem Livingstonem), na które składa się sfilmowane przeszło 20 lat później „Campfire Tales”
http://www.filmweb.pl/film/Mroczne+opowie%C5%9Bci-1997-40261
Podsumowując – można obejrzeć, jako zakurzoną ciekawostkę, której nigdy nie puści nasza TV.