Na świecie są różne choroby i dewiacje, ale to nie znaczy, że jak będziemy robić filmy o czymś takim to powstanie sztuka, która coś wnosi do naszego życia. Jasne- odkrywanie własnego siebie, inna droga do miłości i własnego ja, bla bla bla i takie tam. W necie był kiedyś filmik, w którym koleś wsadzał sobie w tyłek potłuczone szkło... może on też szukał samego siebie, ciekawe czy znalazł... Chodzi mi o to, że można wymyślać miliony zachowań, których nikt inny nie uskutecznia i nazwać to poszukiwaniem nowych doświadczeń, to prowadzi do nikąd. Ja nazwałbym to eksperymentowaniem na własnym ciele i psychice, co może prowadzić do olbrzymiej krzywdy, bo ludzka psychika nie jest zabawką, to coś bardziej delikatnego, niż się większości wydaje. A to "łamanie sztucznych konwenansów" jest opisane w książkach naukowych popartych badaniami o zaburzeniach psychicznych. Konwenanse i tabu są jak najbardziej potrzebne, inaczej cała nasza cywilizacja rozleciałaby się na kawałki. I bzdura, że główni bohaterowie są sympatyczni i pozytywni. Szczególnie ten prawnik, sam jego wzrok wzbudza we mnie odrazę…
Myślę, że szkodliwe jest i można to nazwać wtedy dewiacją, czy zaburzeniem takie zachowanie seksualne, gdy ktoś zmusza inną osobę do czegoś, czego ona nie chce robić. Jeśli oboje partnerzy chcą tego typu seksu, oboje fascynuje np. fetyszyzm to jest to popęd seksualny, zaspokajanie swoich potrzeb. Tak nam tłumaczono na wykładach i w pełni zgadzam się z tą teorią:)
Proszę Pani nie wiem jakie Pani miała wykłady, ale albo Pani coś pomieszała, albo Pani wykładowca miał słabą wiedzę.
"fetyszyzm to jest to popęd seksualny"
Popęd seksualny to popęd seksualny a fetyszyzm to inaczej dewiacja, parafilia. Jedno NIE jest drugim. Nieprawdą też jest, że dewiacją można nazwać coś wtedy kiedy jest szkodliwe. Dewiacja nie musi być szkodliwa może tylko odbiegać od normy. I na zachowania dewiacyjne mogą przystawać dwie osoby co wcale NIE będzie znaczyło, że nagle dewiacją to przestaje być.
Jednak większym problemem zwłaszcza Lee była jej autoagresja. Lee wcale nie miała zaburzeń seksualnych w momencie poznania Greya. Jej problemy po prostu potem obrały nową formę i w tym znajdywała ukojenie. To jakby był kolejny etap. Jedno zastąpiła drugim. Lee miała wiele problemów w domu, patologia, ojciec pijak robiący awantury, nie wiadomo gdzie się wiecznie znajdował, matka też niezbyt normalna, nadopiekuńcza względem niej ale w tej najgorszej odsłonie, wcale nie chciała zrozumieć Lee a jej zabiegi mające na celu uchronienie Lee tylko pogarszały sprawę. Dlatego Lee się cięła. Potrzebowała bólu bo w tym momencie mogła zapomnieć o prawdziwym bólu - psychicznym. W tych zabawach z Greyem właśnie o to chodziło na pierwszym miejscu. O ból. Nie powiem, dopasowali się.
Zaś o Greyu mało wiemy. Wydaje się być sadomasochistą, ale co było tego przyczyną nie wiadomo.
Proszę Pani.......czytajmy uważnie i cytujmy całe zdanie, nie wyrwane z kontekstu:)
Czy jeśli będzie ono brzmiało "Jeśli oboje partnerzy chcą tego typu seksu, oboje fascynuje np. fetyszyzm to jest to zaspokajanie swoich potrzeb. " będzie bardziej dla Pani satysfakcjonujące?
Może mój wykładowca, który jest seksuologiem i pracuje z ludźmi może jest zbyt tolerancyjny, ale braku wiedzy bym mu nie zarzucała:)
Mi głównie chodziło o wytłumaczenie jak istotne jest dobranie się partnerów pod względem seksualnym. I pewnie, że możemy rzucać w ludzi mających inne potrzeby seksualne definicjami, formułkami, błotem, kamieniami, czy czym można jeszcze. Możemy wysyłać ich na leczenie, bojkotować filmy takie jak ten, czy "Klip" i wiele innych. Ale czemu ma to służyć? Chyba tylko uwolnieniu i uspokojeniu swoich emocji.
Obecnie spotykam się często ze stwierdzeniem, że niektóre rodzaje fetyszyzmu są dla wielu rzeczą normalną. Ci ludzie dowiadując się, że jest to dewiacja, parafilia są zdziwieni. Mamy bardzo postępowe społeczeństwo i może się za jakiś czas okazać, że definicje trzeba będzie zmienić lub udoskonalić:) Już teraz toczą się dyskusje wśród specjalistów nad tym, czy parafilia to odmienność , czy choroba i czy usunąć ten termin z DSM-V, czy zostawić. Jak widać mój wykładowca należy do osób będących na bieżąco w tym temacie:)
"Każdy człowiek, w ramach różnic indywidualnych, posiada odmienne preferencje seksualne. Posiadania niezwykłych, rzadkich preferencji seksualnych nie należy traktować jako patologii – o stanie patologicznej parafilii mówimy dopiero wtedy, gdy preferencje uniemożliwiają utrzymanie afektywno-emocjonalnego związku z drugą osobą" ( Kazimierz Imieliński, Dewiacje seksualne, w: Zarys seksuologii i seksiatrii, 1986, s. 259. )
Ja nadal uważam, że dopóki nikomu nie dzieje się krzywda, jeśli partnerzy są dobrani i oboje mają inne, niezwykłe potrzeby seksualne to jest to ich spełnianie. W tym wypadku nie traktuję tego jako zaburzenia ( tym słowem został już dawno zastąpiony termin "dewiacja", choć jeszcze jest używany).
Proszę Pani :) zarzuciła mi Pani wyrwanie fragmentu z kontekstu zdania a następnie "popęd seksualny" zastąpiła "zaspokajaniem swoich potrzeb" (dwa różne pojęcia) co nadal jest błędne bo owszem fetyszyzm jest to zaspokajanie swoich potrzeb (seksualnych) ALE w wyniku kontaktu obiektu pobudzającego. Jeśli Pani tego nie doda to to nie jest żaden fetyszyzm. Uzyskana satysfakcja seksualna musi być w obecności fetyszu. Inaczej to jest zwykłe zaspokajanie swoich potrzeb seksualnych.
Nie rozumiem też wywodu o tym czy to dobre czy złe a nawet czy rzucać w tych ludzi kamieniami. Ja tylko zwróciłam uwagę, że posługuje się Pani błędnymi definicjami i terminami.
Proszę też zerknąć do wklejonej przez siebie definicji i odnaleźć słowo klucz. A jest nim "patologiczna". To że jakaś parafilia NIE jest patologiczna nie znaczy, że nie jest parafilią. Owszem zmieniają się czasy, ale takie dyskusje o jakich Pani mówi to się toczą cały czas. Będziemy o nich mówić jak zmienią klasyfikację. Poza tym zaznaczam, że w Europie posługujemy się klasyfikacją ICD-10. DSM jest amerykańska. Choć chyba tutaj o ile mnie pamięć nie myli to definicje są dość podobne.
„Ja nadal uważam, że dopóki nikomu nie dzieje się krzywda, jeśli partnerzy są dobrani i oboje mają inne, niezwykłe potrzeby seksualne to jest to ich spełnianie.”
Tego się wtedy po prostu nie leczy. I nic nikomu do tego o ile takie osoby nie łamią prawa.
Pozdrawiam :)
Proszę Pani:):) Niczego nie zastąpiłam "zaspokajanie potrzeb" było za "popędem seksualnym" po przecinku- ten ostatni w związku z Pani uwagą usunęłam:)
Przepraszam, jeśli moja niewiedza lub niekompletna wiedza w temacie definicji i terminów tak bardzo uraziła:)
Kończąc dyskusję na temat formułek (bo nie o nie przecież w tym filmie chodzi, a o ludzi ) życzę nam obu udanych doznań seksualnych do końca życia (zgodnie z naszymi potrzebami) :):):)
Pozdrawiam:)
Bez przesady bardziej mnie to "raziło" niż "uraziło" więc proszę się nie martwić.
A za życzenia tak oryginalne i przyjemnie :) dziękuję. Pozostaje mi chyba tylko dodać do życzeń partnera akceptującego całkowicie nasze upodobania bądź ich negację w tych samych kwestiach :)
Pozdrawiam :)
"można to nazwać wtedy dewiacją, czy zaburzeniem takie zachowanie seksualne, gdy ktoś zmusza inną osobę do czegoś, czego ona nie chce robić" - z tym się nie zgadzam. Dewiacja jest również wtedy, gdy ktoś robi coś dobrowolnie - wtedy spotykają się dwie osoby o tej samej lub podobne dewiacji :). W przypadku zmsuzania kogoś do czegoś mamy do czynienia z molestowaniem lub gwałtem. Dewiacja w tym pryzpadku (parafilia znaczy) oznacza jedynie, że ktoś odczuwa przyjemość seksualną tylko przy jakichś psecjalnych nietypowych warunkach, np. podczas przemocy, bycia ofiarą, podczas kontaktu z fetyszem czy w drastycznych wypadkach np podczas kontaktu ze zwierzęciem. Sam fakt odbiegania od normy nie ma nic wspólnoeg ze zmuszaniem kogoś do czegoś.
Zgadzam się z tym, że nie zgadzasz się ze mną:):p Przeczytałam jeszcze raz swoją wypowiedź i stwierdziłam, e nigdy więcej nie będę wyrażać swojej opinii na dany temat bezpośrednio po obejrzeniu filmu. Poczekam, aż opadną emocje i wtedy myśląc logicznie przekażę swoje zdanie;):p Zaraz po wychodzi mi tak zwany miszmasz :):):p
Poza tym, czemu nie robić filmów o chorobach, dewiacjach itp. ? Dlaczego to nie jest sztuką? Szanuję Twoją ocenę filmu, ale treść Twojej wypowiedzi jest dla mnie co najmniej dziwna.....przepraszam, jeśli uraziłam:)
Moim zdaniem pokazywanie dysfunkcyjnych rodzin, skutków przebywania w nich (natury psychicznej i fizycznej) jest bardzo ważne. Zbyt dużo ludzi cierpi żyjąc w takich, lub podobnych środowiskach rodzinnych. Być może przesadzę, ale w chwili obecnej stanowią większość.
Świadomość ludzi (chcących mieć dzieci, wychowywać je) o istocie wychowania, jest niestety bardzo niska. Często bywa tak, że myślą...."jakoś to będzie" albo gonią za kasą, aby zapewnić byt rodzinie. Gdy jej nie ma, lub brakuje zaczynają się dramaty. Albo gdy decyzję o założeniu rodziny podjęli w wyniku zauroczenia, pierwszej fascynacji, ciąży, a potem okazuje się, że są źle dobrani pod wieloma względami i następują kolejne dramaty. Powodów, żeby tworzyć takie filmy jest bardzo dużo, choćby po to, żeby pokazać innym, że nie są sami, lub, żeby uświadamiać ludzi. To za mało? A każde dzieło, również filmowe jest sztuką - mniej, lub bardziej efektowną, mniej, lub bardziej trafiającą w gust odbiorcy, przemawiającą do niego. Ale jest sztuką.
Pozdrawiam:)
Hm ja odebrałem inaczej przesłanie filmu otóż zjawisko w nim opisane jak i także zachowania seksualne nie są wcale marginesem jak i dewiacją a dlaczego ? Ponieważ ludzie szukają cały czas swojej drogi ścieżki aby znaleźć własne Ja aby uwolnić się z szarości każdy chce być kolorowym ptakiem ale tylko nie liczni mają odwagę . Takie przesłanie w nim zrozumiałem . Pozdrawiam.
Zgadzam się z Twoją opinią:) Moja odpowiedź była skierowana do twórcy tematu, odniesieniem do jego wypowiedzi:) Próbą wytłumaczenia, że "inność" nie oznacza dewiacji i zaburzeń, jeśli nie szkodzi drugiemu człowiekowi:) To jest bardzo ważne. Bo czytając Twoje zdanie ktoś mógłby napisać (teraz troszkę przesadzę:p), że ten znany facet, który uwięził swoją córkę i wykorzystywał ją seksualnie (nazwiska nie pamiętam) szukał swojej drogi i własnego ja i chciał uwolnić się od szarości:):p
Dlatego najważniejsze, by dobrały się osoby o przynajmniej podobnym temperamencie seksualnym i istniała między nimi zgodność i akceptacja spełnianych fantazji:)
W filmie pokazano odchodzącą sekretarkę, płaczącą...........nie wiemy, czy z nią postępował tak samo i czy jej to pasowało.
Naprawdę nieliczni mają odwagę iść drogą, którą uważają za swoją. Powody są różne - lęk przed brakiem akceptacji, odrzuceniem, trudnością w znalezieniu odpowiedniego partnera, Niektórzy wybierają życie bezpieczne, czasem tylko dając upust swoim fantazjom.
Pomijając sferę seksualną inne wybory życiowe tak samo wyglądają. Czy wszyscy kończą szkoły o kierunku takim, jaki ich interesuję? Podejmują pracę taką, która ich satysfakcjonuje? Niektórzy nawet decyzje o małżeństwie podejmują nie z miłości, a np. z chęci ucieczki z rodzinnego domu, lękiem przed samotnością. Pozdrawiam i życzę miłego dnia:)
Też mi dewiacje. Ani to szokujące, ani jakoś strasznie skrajne. Według mnie bardzo przyjemna historia o ludziach, którzy spełniają się seksualnie w inny sposób niż przyjmowany za normalny przez większość. Główne bohaterowie faktycznie są nieco zaburzeni (nie mówię tu jedynie o ich seksualności), ale właśnie dlatego film jest taki romantyczny - bo pomimo swojej odmienności, odnajdują się.
Ani ja. Niestety żyjemy w tak kołtuńskim i przesadnie pruderyjnym kraju, że dla wielu ludzi zgłębianie własnej seksualności to temat tabu. Uważam, że własnie to jest zboczeniem, nie film, który sam w sobie rządzi się prawami sztuki. Nie interesuje mnie czy dla kogoś owa sztuka jest szokująca tylko dlatego że zagłębia się w zakamarki ludzkiej psychiki. Ocenianie filmu przez pryzmat podejmowanej tematyki to absurd nie z tej ziemi. Jest wiele bardziej kontrowersyjnych filmów podejmujących tematykę seksualności. "Nimfomanka", czy traktujący choćby "W imię" i to są obrazy znacznie mocniejsze, a i tak stanowią one dzieła filmowe, a nie drogowskaz w postępowaniu. Film kogoś poruszył? Zgorszył? Dobrze, znaczy się że wywołał jakieś emocje, a to oznacza że efekt zamierzony został osiągnięty. Słowem - jest to film dobry. A to jaką on porusza tematykę, czy ktoś się z nią utożsamia czy nie, to już sprawa odrębna. Ciekawi mnie czy ta ciemna masa filmwebowa patrząc na Mona Lisę Da Vinciego zamiast stwierdzić "wspaniała technika i kunszt malarski" też spłyca wszystko do "Nie podoba mi się że na obrazie jest brunetka" :) Piękno niestety tkwi w oczach obserwatora (i starając się nie uwłaczać niczyjej inteligencji, wierzę że znaczna część rozumie przekaz tych słów). Niestety jeśli ktoś w filmie zwraca uwagę tylko na podejmowaną tematykę, która mu nie odpowiada, to wydaje mi się że należy tylko współczuć.
Większość ludzi ślepo ulega presji otoczenia, narzuconym z góry normom cywilizacji, czego przykładem jest ogół społeczności na fw. Nie potrafią odnaleźć się w czymś, co w choć najmniejszym stopniu wykracza poza ramy ich rozumowania, dając przy tym upust swej frustracji na forum...wszak gdzieś muszę to odreagować. :D