Mort Rainey (Johnny Depp), autor poczytnych powieści, zdaje sobie sprawę, że powinien siedzieć przed komputerem i pisać kolejną książkę, albo przynajmniej zająć się chociażby taką czynnością jak spacer z psem nad jeziorem położonym dokładnie naprzeciwko jego obskurnego domku. Mimo to Rainey spędza czas głównie śpiąc po 16 godzin dziennie na swojej ulubionej sofie. Jest właśnie w trakcie przeprowadzania bolesnego rozwodu i wszystko co wiąże się z rozpadem jego pożycia małżeńskiego wydaje się nieprzyjemne i chaotyczne. Dotychczasowe przejścia pozbawiły go energii życiowej i kreatywności, przyprawiając jednocześnie o klasyczną niemoc twórczą, która nie pozwala mu złożyć ze sobą nawet kilku najprostszych zdań. W momencie, kiedy wydaje się, że gorzej już być nie może, psychotyczny nieznajomy o imieniu John Shooter (John Turturro) zjawia się w progach Rainey’a, oskarżając go o plagiat swojego opowiadania i żądając zadośćuczynienia.. Pomimo wysiłków ze strony pisarza w kierunku załagodzenia całej tej sytuacji, Shooter staje się coraz bardziej natarczywy i wrogi, dając jednocześnie do zrozumienia, że jest gotów sam wymierzyć sprawiedliwość – posuwając się nawet do popełnienia z zimną krwią morderstwa. Zmuszony do prowadzenia zmuszającej do intensywnego myślenia gry w kotka i myszkę, Rainey odkrywa, że jest w nim więcej sprytu i zawziętej determinacji, niż kiedykolwiek mógł przypuszczać. Koniec końców zaczyna sobie również zdawać sprawę, że nie poddający się prostej klasyfikacji Shooter być może zna go lepiej niż on sam siebie.
O filmie - cz.1
Obraz "Sekretne okno" rozpoczął swoją wędrówkę na ekrany kin w momencie, kiedy kierownictwo wytwórni Columbia Pictures zainteresowało się intrygującym, trzymającym w napięciu opowiadaniem Stephena Kinga Secret Window, Secret Garden, będącym częścią większej kolekcji pod zbiorowym tytułem Four Past Midnight. To właśnie o tym zbiorze jeden z recenzentów napisał, że są to: "Cztery robiące duże wrażenie opowiadania o mocy zła. Historie, od których nie sposób się oderwać, i które rozpalają wyobraźnię do czerwoności." Mając w ręku tak ciekawy materiał, Studio Columbia zwróciło się do scenarzysty/reżysera Davida Koeppa z propozycją dokonania adaptacji tego tekstu na potrzeby dużego ekranu. Jak podkreśla producent filmu Gavin Polone, wytwórnia Columbia Pictures ceni sobie współpracę z Koeppem, który już wcześniej popisał się mistrzowskimi tekstami scenariuszy do niedawnych hitów kinowych – "Spiderman®" i "Azyl" /Panic Room/. "Tekst Stephena Kinga przypominał trochę swoim charakterem "Opętanie" /Stir of Echoes/ (jedno z wcześniejszych pisarsko-reżyserskich zadań Koeppa), ponieważ opowiada o człowieku, który wydaje się tracić kontakt z rzeczywistością", mówi Polone. "Pewne podobieństwa można również odnaleźć w nawiązaniu do klaustrofobicznej atmosfery filmu "Azyl" /Panic Room/, thrillera, którego akcja zasadniczo rozgrywa się w jednym maleńkim pokoiku." Koepp ze śmiechem stwierdza: "Podobają mi się filmy z rodzaju ‘zamknięty w domu facet zaczyna wariować’. Z zaciekawieniem przyjmuję wyzwania, które stawiają historie rozgrywające się w ograniczonej przestrzeni. I chociaż w "Sekretnym oknie" są sceny kręcone w plenerze, to jednak cała intryga sprowadza się do niewielkiej przestrzeni życiowej Morta Rainey’a. Jest to historia faceta, który znalazł się w naprawdę nieciekawym momencie swojego życia, a w dodatku zamiast próbować wyjść na zewnątrz, spędza zdecydowanie zbyt wiele czasu samotnie w domu. Chciałem w swoim filmie przyjrzeć się uważnie tematom, które zawsze mnie intrygowały - przestrzennego zamknięcia i związanej z tym pewnego rodzaju paranoi. Zamknięcie może być czymś naprawdę przerażającym, a jeśli do tego dołożymy pewne nieciekawe rzeczy, które się tam rozgrywają, mamy gotowy scenariusz na niepokojącą opowieść." Napisane z dużym napięciem opowiadanie Kinga bierze także pod lupę zagadnienie podwójnego problemu rozgrywającego się życiu płodnego do tej pory autora – przejść związanych z bolesnym rozwodem oraz niemocy twórczej. Koepp, sam będący odnoszącym sukcesy i szanowanym scenarzystą, mógł do pewnego stopnia podeprzeć się swoimi własnymi doświadczeniami i z osobistego punktu widzenia spojrzeć na czasem kojarzący się z prawdziwą torturą proces pisania tekstu. "Na pewnym poziomie identyfikuję się z Mortem, ponieważ znam aż nazbyt dobrze styl życia prowadzony przez niego", mówi Koepp i dodaje: "Podobnie jak wielu autorów, ma on bardzo intensywne życie wewnętrzne, z którego wyrażaniem na zewnątrz ma często kłopot. Ja sam na przykład kiedy piszę, robię to w odosobnieniu, w moim pokoju i nie jestem wtedy gotowy na wchodzenie w interakcje z wieloma osobami. Przejście do świata zewnętrznego może być całkiem trudne, kiedy jest się tak bardzo przyzwyczajonym do intensywnego ‘życia’ toczącego się w swojej własnej głowie. No i wtedy właśnie w naszym filmie pojawia się John Shooter, dosłownie ‘włażąc’ nieproszony do życia Morta, co wydaje się wyjątkowo trudne do zaakceptowania jeżeli jest się właśnie w życiowym dołku." Przypadłość Morta związana z tymczasowym zanikiem sił twórczych tylko pogarsza i tak niełatwy los pisarza. "Proces pisania należy do sfery całkowicie podlegającej samomotywacji. Kiedy zatem jesteś w depresji ciężko jest po prostu wstać i podjąć dalszą pracę. Kanapa wygląda przecież zawsze tak zachęcająco. Dużo uwagi poświęciliśmy sprawie ‘obsadzenia roli’ tego ważnego dla każdego pisarza mebla. Wszystkie potencjalne kanapy Morta zostały przeze mnie osobiście przetestowane w kierunku ucinania sobie na nich drzemki. Jest to tak istotny element, ponieważ nie znam żadnego pisarza, który nie posiadałby wygodnej kanapy, na której zawsze może trochę pomedytować albo właśnie uciąć sobie drzemkę." Dysponowanie informacjami z pierwszej ręki od osoby, która sama jest pisarzem, a także reżyserem, okazało się prawdziwym dobrodziejstwem dla Deppa, który w filmie wcielił się w rolę udręczonego życiem Morta. Jak zauważa aktor, który całkiem przypadkowo obchodzi urodziny tego samego dnia co Koepp: "David był niezwykle inspirującą osobą, a dodatkowo od samego początku prowadzenia przez nas współpracy czuliśmy silne wzajemne zrozumienie". Aktorowi zaimponowało także, że reżyser odbył długą podróż na Wyspy Karaibskie – gdzie Depp grał właśnie rolę czarnego charakteru Kapitana Jacka w filmie "Piraci Karaibów: Klątwa czarnej perły" /The Pirates of the Caribbean: Curse of the Black Pearl/ - aby namówić go do przyjęcia roli Morta Rainey’a. To poświęcenie było z pewnością jednym z decydujących o przyjęciu roli czynników, chociaż w ostatecznej decyzji górę wzięła jakość pisarskiego warsztatu Koeppa. "Pamiętam dokładnie, że czytałem scenariusz, analizując po 10-15 stron i myśląc – to kawał świetnej pisarskiej roboty. Dialogi są prawdziwe i nie silone, z niezwykle interesującym i pobudzającym do myślenia przekazem. Sytuacje opisane przez Keoppa wydawały się wiarygodne. Kiedy tak sobie czytałem ten tekst, w pewnym momencie zorientowałem się, że historia Morta i jego dylematy całkowicie pochłonęły mnie emocjonalnie. No i wtedy, kiedy dotarłem do samego sedna scenariusza – punktu, gdzie historia przyjmuje nieoczekiwany, genialnie rozegrany zwrot, byłem w głębokim szoku. Naprawdę nie spodziewałem się takiego rozwiązania akcji, co z punktu widzenia osoby czytającej tekst jest bardzo ciekawe. Jak można przypuszczać będzie się to także przekładać na podobne reakcje widzów." Depp przyznaje, że odczuwa sympatię i więź z osobami parającymi się pisarstwem. Wcześniej w swojej karierze, przygotowując się do roli w filmie Terry’ego Gilliama "Las Vegas Parano" /Fear and Loathing in Las Vegas/ zaprzyjaźnił się z legendarnym dziennikarzem i świetnym bajarzem Hunterem S. Thompsonem, którego był filmowym alter ego. Wkrótce Depp wcieli się także w postać innego legendarnego pisarza J. M. Barriego, autora "Piotrusia Pana", w opracowywanym obecnie filmie "Neverland". Jak mówi Depp: "Sądzę, że dla każdej osoby związanej ze sztuką kreatywną, ale w szczególności dla pisarza, wyobraźnia jest największym przyjacielem. Zdarza się także, że jest to twój najgorszy wróg, jeśli jest się zamęczanym nadmiernym myśleniem i natłokiem informacji w głowie. To właśnie jest problem Morty’ego. Jest on z pewnością typem odludka. Nie czuje się zbyt komfortowo otoczony ludźmi i po prostu czasem ma ochotę, żeby zostawić go samemu sobie. Niestety, on sam nie może sobie dać spokoju." Koepp od razu wyczuł, że aktor taki jak Depp instynktownie będzie rozumiał postać Morty’ego i pisał scenariusz specjalnie z myślą o nim. Przed odbyciem podróży na Wyspy Karaibskie, Koepp usiadł i napisał do aktora list. "Pisałem w nim, że mam nadzieję zobaczyć go w obsadzie filmu "Sekretne okno" i że tworzyłem postać Morty’ego mając właśnie jego na względzie. Podkreślałem przy tym, że jest jednym z naszych najlepszych aktorów, osobą o niezwykłej inwencji i za każdym razem pokazującą swoją inną twarz. Jest także jako artysta bardzo przystępny i uniwersalny. Przychodzi mi do głowy pewne stare powiedzenie, które idealnie pasuje do osiągnięć twórczych Johnny’ego - Jeśli zmierzasz do osiągnięcia celu ogólnego, to tak naprawdę nie osiągasz nic; jeśli natomiast zmierzasz do konkretnego celu, możesz uderzyć w nutę najbardziej uniwersalną. W jego przypadku tak właśnie jest. Johnny to osoba podchodząca do roli z niezwykłą starannością, urzeka widzów odnajdując proste prawdy i zachowania, które ludzie od razu rozpoznają i z którymi łatwo im się identyfikować. Dlatego też tak pozytywnie odnoszą się do granej przez niego postaci. Jego aktorskie wybory są spontaniczne i często niekonwencjonalne, ale zawsze sprawdzają się w 100 procentach. Johnny to także aktor bez jakichkolwiek zahamowań. Rzadko można znaleźć artystę, który nie ma obawy przed zagraniem strachu. Nie trzeba dodawać, jak wielkie było moje zadowolenie, kiedy aktor zgodził się w końcu przyjąć rolę w naszym filmie."
O filmie - cz.2
W żmudnym procesie kompletowania obsady filmu Koeppowi dopisywało szczęście i jak sam stwierdza: "Fortuna była dla mnie naprawdę życzliwa. Mamy w filmie wszystkich, których życzyliśmy sobie zobaczyć, co przecież nie zdarza się często. W momencie, kiedy wszystkim artystom przypisane zostały już ich role odczuliśmy ogromną ulgę. Przypominało mi to sytuację, w której masz do dyspozycji wspaniały samochód i jedyne co ci pozostaje to siąść za jego kierownicą i starać się tym cackiem nie władować na drzewo." Znaczącym osiągnięciem reżysera jeśli chodzi o przyciągnięcie ciekawych talentów do filmu było ‘złapanie’ Johna Turturro do roli podstępnego Johna Shootera. "Widziałem w tej roli Johna ponieważ on właśnie potrafi stać się częścią osoby, którą odtwarza, tworząc jednocześnie postać w pełni wiarygodną i spełnioną. A to wydawało nam się szczególnie istotne jeśli chodzi o postać Shootera. Z racji tego, że John potrafi być prawdziwym kameleonem, widzowie nie są w stanie przewidzieć w jakim kierunku pójdzie on tym razem. Nie jest to człowiek w prosty sposób przewidywalny, co dla postaci Shootera jest idealne – jest to przecież facet, który pojawia się praktycznie znikąd i rozsiewa wokół siebie niewiarygodną wręcz aurę tajemniczości", mówi Koepp. Koepp żywi do postaci granej przez Turturro pewien rodzaj podziwu zmieszanego z poczuciem winy. Odczuwa się je w stosunku do osoby z wyraźnym pociągiem do przemocy, kto jednak pochodzi z nieskażonego – aczkolwiek mocno skrzywionego – świata przekonań artystycznych. "Lubię myśleć o Shooterze jako uosobieniu czystej sztuki. Nie ma w nim nic z kompromisów. Pisze dla siebie ponieważ pisanie bawi go i nie robi tego dla jakiejkolwiek korzyści. Nie przejmuje się tym, czy ktoś ma zamiar go wydać, czy też nie i wydaje mi się, że jest to pewnego rodzaju manifestacja prawdziwej sztuki. W przeciwieństwie do niego Mort jest pisarzem ukierunkowany komercyjnie, ma nadzieję, że inni ludzie docenią jego pracę. Takie podejście, naturalnie, rodzi wspaniały konflikt między tymi dwoma postaciami. Shooter pochodzi bowiem ze świata całkowicie odmiennego od świata Morta – jego domeną jest literatura i sztuka figuratywna. Jest farmerem z Mississippi, który czuje, że ktoś pograł z nim nie tak jak należy, a nasz film po części stara się prześledzić i dociec, czy Mort tak naprawdę dokonał plagiatu powieści Shootera. Do końca jednak nie wiemy, kto faktycznie mówi prawdę, aczkolwiek większą tendencję mamy do zawierzania Mortowi. Shooter wydaje się być przecież kompletnym świrusem, no i robi wiele przerażających rzeczy. Nie opuszcza nas jednak poczucie wątpliwości." Co interesujące, jak zauważa Koepp, pomiędzy oryginalnym autorem opowiadania – Stephenem Kingiem a wykreowaną przez niego postacią Shootera można doszukać się pewnego rodzaju kreatywnej więzi. "Kiedy byłem w trakcie dokonywania adaptacji opowiadania na potrzeby dużego ekranu, wziąłem udział w spotkaniu, podczas którego Stephen King mówił o sobie – między innymi o swojej pisarskiej emeryturze. Wtedy jeden z czytelników zapytał ‘Czy to znaczy, że nie będzie Pan już w ogóle pisał?’ Na co King odparł: ‘No nie, pisać to będę codziennie, po prostu nie będę tego publikował.’ I jest to coś bardzo charakterystycznego dla prawdziwego artysty. Pracuje on bez względu na to, czy znajdzie to jakiegokolwiek odbiorcę, czy też nie." O ile aktor John Turturro zaznajomiony był z prozą Kinga, to największym chyba zwolennikiem jego twórczości w rodzinie aktora był jego syn, zafascynowany myślą, że jego własny ojciec zagra jedną z głównych ról w filmie na podstawie opowiadania jego pisarskiego idola. Jak mówi aktor: "Miałem okazję przeczytać kilka z książek Kinga i muszę powiedzieć, że zrobiły one na mnie spore wrażenie, podobnie jak kilka ich filmowych adaptacji. Nikt chyba jednak nie może się równać w mojej rodzinie osobistej admiracji dla Kinga i jego twórczości z jaką odnosi się mój 13-letni syn. To on właśnie, będąc pewnego rodzaju recenzentem-ochotnikiem, czytającym każdy otrzymany przeze mnie scenariusz, stwierdził, że absolutnie muszę zagrać w tym filmie." Turturro, podobnie jak Depp, grywał już wcześniej postacie pisarzy, szczególnie wyraźnie mogła zapaść w pamięć jego rola tytułowego bohatera filmu braci Coen "Bartona Finka" (podobnie jak Mort cierpiącego na niemoc twórczą). Turturro, jak podkreśla, z dużym szacunkiem odnosi się do procesu twórczego związanego z pisaniem. Jak twierdzi: "Pisarz jest pewnego rodzaju pierwszym kreatorem. Zaczyna swoją pracę od pustej kartki papieru i tworzy całe światy. Jest w tym procesie coś magicznego i jednocześnie niezwykle trudnego. Wymaga to od autora niewiarygodnego wręcz wysiłku umysłowego." Ocena tego czy Shooter jest faktycznie pisarzem, czy też ulegającym manii pretendentem do pisania, bądź kimś wrogo nastawionym do całego świata zależeć będzie od widzów, twierdzi Turturro. Jednak psychologiczne meandry jego postaci oraz nieoczekiwane zwroty w osobistej podróży tego człowieka zaintrygowały go jako aktora. "Z mojego punktu widzenia, jest to inny rodzaj filmu, coś nowego. Nigdy wcześniej nie grałem bowiem w filmie z gatunku thrillera psychologicznego. "Sekretne okno" było inne od tego, w czym grywałem wcześniej. Pomyślałem sobie zatem, że będzie to dla mnie ciekawe nowe wyzwanie. Nie wiedziałem też, jak moja rola ostatecznie wypadnie, dopóki się jej nie podjąłem i nie wykonałem tego na planie filmowym." Inną niewątpliwą ‘atrakcją’ z punktu widzenia Turturro była możliwość spotkania się na planie filmowym z Johnnym Deppem. W filmie postaci grane przez obu aktorów wiąże ze sobą unikalna więź, wynikająca z oskarżeń wysuwanych przez Shootera pod adresem Morta o dokonanie plagiatu jego powieści. Towarzyszą temu zawzięte próby udowodnienia ze strony Morta, że są to zarzuty bezpodstawne. Ta niezwykle bliska, można by powiedzieć symbiotyczna relacja prowadziła do kilku niezwykle intensywnych, działających na podświadomość scen, w których pomiędzy aktorami czuć było silną grę osobowości i jednocześnie pewien rodzaj porozumienia. Jak mówi Turturro: "Johnny sprawia, że spotkanie z nim na planie jest prawdziwą przyjemnością, bardzo szczodrze dzieli się z innymi swoimi umiejętnościami i talentem. W jego stylu aktorskim wyczuwa się bardzo charakterystyczną łatwość kreacji i ciekawy styl. David dał nam dużo swobody jeśli chodzi o odgrywanie pewnych rzeczy, co przy założeniu, że każde zadanie powierzone Johnny’emu jest przez niego przyjmowane z zainteresowaniem i jednocześnie dzielone z innymi aktorami, dawało wspaniałe rezultaty. Jest on aktorem wykorzystującym swoją artystyczną intuicję i bardzo przy tym kreatywnym. Dla każdego aktora ważne jest odczuwanie komfortu grania z innymi artystami, co w przypadku Johnny’ego sprawdza się znakomicie. Trzeba przy tym wspomnieć, że ma on niesamowite poczucie humoru, które bardzo pomaga rozluźnić atmosferę w trudnych momentach. Mieliśmy jednocześnie dużo szczęścia mogąc pracować z osobami o podobnych zainteresowaniach i podobnej wrażliwości co my. Zawsze podobały mi się kreacje filmowe Johnny’ego i byłem szczęśliwy mogąc spotkać się z nim na planie filmowym." Jedną z centralnych postaci opowiadania Kinga i filmu "Sekretne okno" jest Amy, pozostająca w separacji z Mortem żona, którą w filmie zagrała Maria Bello. Jak tłumaczy Koepp: "Od pewnego już czasu chciałem mieć możliwość prowadzenia współpracy z Marią. Jest ona wspaniałą aktorką, która w jednym momencie potrafi znakomicie oddać całą gamę skomplikowanych uczuć. Widzowie nie do końca pozostają pewni, jaki jest ich osobisty stosunek do granej przez nią postaci. Podobnie jak wszystkie świetne aktorki, Maria potrafi być nieszablonowa, co sprawia, że nie jesteśmy w stanie po prostu skategoryzować ją słowami – podoba mi się, albo nie podoba. Postać grana przez nią cały czas balansuje to w jedną, to w drugą stronę, pomiędzy zachowaniami przyjaznymi i niesympatycznymi, dlatego też potrzebowałem aktorki, która będzie w stanie poradzić sobie z tego rodzaju głębią osobowości." Podobnie jak Depp, Bello (znana widowni telewizyjnej z roli Dr Anny Dell Amico w serialu "Ostry dyżur" /E.R./, a ostatnio również z dużego ekranu z roli seksownej kelnerki przypadkowo zakochującej się w hazardziście (William H. Macy) w filmie The Cooler – za tę drugoplanową rolę aktorka otrzymała nominacje do nagród Złotego Globu i SAG w kategorii), zaintrygowana była zawiłościami scenariusza Koeppa. Jak sama mówi: "Przede wszystkim muszę powiedzieć, że jestem wielką fanką thrillerów, a w szczególności twórczości klasyka tego gatunku Stephena Kinga. Kiedy przeczytałam scenariusz, byłam po prostu pod wrażeniem. O takich tekstach mówi się, że nie można się od nich oderwać, a co najważniejsze do końca nie wiadomo jak wszystko się w nich skończy. Kiedy miałam okazję w końcu spotkać się z Davidem, weszłam do jego biura i już w progu wyrzuciłam z siebie – ‘Ten scenariusz jest wspaniały!’. W dalszej rozmowie okazało się, że mamy podobne rozumienie postaci Amy i roli, jaką pełni ona w całej tej historii." Postać Amy, jak zauważa Bello, jest biegunowym przeciwieństwem Morta – jeśli chodzi o styl, temperament i ogólne podejście życiowe. "Amy jest kobietą, której świat u boku Morta wyraźnie się rozpadał, przy czym ona usilnie starała się go utrzymać. Wydawało mi się, że ciekawie będzie zagrać taką dychotomię – Amy jako kobieta, która stara się kontrolować swoje życie, starając się za wszelką cenę wytrzymać w małżeństwie, pomimo tego, że ogromnie ją ono rozczarowało. Z drugiej strony jest to kobieta bardzo przeżywająca rozpad związku. Aby odpowiednio oddać ten rodzaj charakteru podjęłam decyzję o dokonaniu pewnej wizualnej zmiany – przedłużeniu włosów, które miały swoim stylem przypominać Carolyn Bessette Kennedy. Jej długie włosy, wyprostowana sylwetka, sposób poruszania się i prosty, elegancki styl ubioru zawsze przypominały mi osobę szlachetnie urodzoną. Jest przy tym duży kontrast między nią a ‘niechlujnym’ podejściem Morta." Ponieważ Amy do pewnego stopnia pociąga nieprzewidywalny, pełen gwałtownych zawirowań i brutalny świat Morta, grająca ją Bello musiała sama zagrać kilka scen wymagających umiejętności kaskaderskich. Aktorka podeszła do tego zadania z entuzjazmem i jak mówi Koepp: "Byłem zaskoczony, ale jednocześnie pod wrażeniem tego, jak dobrze Maria poradziła sobie z fizycznymi wymogami tej roli. Obstawała zresztą twardo przy tym, żeby wykonać jak najwięcej sama, bez pomocy dublerów, co przyniosło naprawdę świetne efekty. Aż miło popatrzeć jak kotłuje się w pyle i strzepuje go potem z siebie." Warto wspomnieć, że Bello rozpoczynała swoją karierę w charakterze, jak sama to określa, ‘bohaterek kina akcji’ i z radością powróciła do bardziej fizycznych aspektów sztuki aktorskiej. Aktorka tłumaczy: "Jakiś czas temu miałam okazję pracować przy telewizyjnym Show "Mr and Mrs Smith", w którym wiele elementów bardziej siłowych wykonywałam sama – kickboxing, sztuki walki, etc. Bardzo mi to odpowiadało. Nie było zatem żadnych przeszkód, żebym nie mogła wykonywać ‘siłowych’ partii w "Sekretnym oknie". Wręcz sprawiło mi to ogromną radość." Fizyczna strona kreacji, jak zauważa Bello, podniosła tylko psychologiczną intensywność scen z jej udziałem. "Szczególnie wymagająca była sekwencja kręcona przez nas przez cztery dni. Pamiętam, że przed jednym ujęciem wykonywałam kilkanaście zeskoków ze schodów, żeby tym samym nabrać większej energii i móc utrzymać ten poziom przez jakiś czas. Już w momencie, kiedy kamera poszła w ruch nie musiałam się tym jednak przejmować ponieważ adrenalina zrobiła swoje. W codziennym życiu, nie ma czasu na przygotowanie, kiedy zdarzają się nam sytuacje zaskakujące i niebezpieczne, tak więc przekraczając pewien punkt intensywności działania, akcja mojego serca i praca ciała zaczynały żyć własnym życiem. Przestawałam wtedy już myśleć intensywnie i zdawałam się kompletnie na swoje ciało. Z punktu widzenia filmu było to bardzo korzystne – pomogło mi utrzymać wiarygodność i spontaniczność." Oprócz ujęć kręconych w towarzystwie Deppa, Bello miała okazję spotkać się na planie w kilku scenach z aktorem Timothym Huttonem, który w filmie gra jej nowego kochanka Teda. O współpracy z aktorami mówi: "Zawsze miałam wiele podziwu dla wyborów artystycznych Johnny’ego. Ten film nie jest też wyjątkiem. Poziom na jaki wyniósł on postać Morta jest niewiarygodny, fascynujący i inspirujący zarazem. Zawsze byłam też wielką fanką Timothy’ego Huttona, nie da się więc ukryć, że praca z nimi była dla mnie czymś szczególnym. W czasie kręcenia zdjęć wytworzyła się między nami szczególnego rodzaju więź, polegająca w dużej mierze na zaufaniu. Atmosfera sprzyjała współpracy i przynajmniej dla mnie była to każdego dnia cenna nauka." Artystyczne środowisko, w którym przyszło aktorom pracować sprawiło, że Hutton w ciekawy sposób nadał swojej postaci rys niejednoznaczny moralnie, w różnych momentach filmu pozując to na dość przyjemnego faceta uwikłanego w trudną sytuację, to na kogoś dużo bardziej świadomego swoich działań i groźnego. Hutton podkreśla dużą rolę scenariusza autorstwa Koeppa w wykreowaniu charakteru jego postaci, jak również innych przedstawionych w filmie osób. "Postaci te są pełnowymiarowe, bogate wewnętrznie i niejednoznaczne. Podoba mi się, że zaczynają działać w jeden sposób, a za chwilę widzimy zwrot w ich zachowaniu o 180 stopni. Mnie samego to całkowicie zaskakiwało", mówi Hutton i dodaje: "Od pierwszego momentu, kiedy przeczytałem scenariusz, dostrzegłem możliwość pokazania postaci Teda w taki sposób, że widzowie nie będą wiedzieli do końca co tak naprawdę nim kieruje i skąd się w ogóle wziął. Ciekawa była w tym wszystkim możliwość doprowadzenia go na sam skraj zdemaskowania jego osobowości i mimo wszystko nie ujawnienia motywów jego dwuznacznego działania. Do końca nie wiadomo, czy Ted jest facetem o czystych intencjach, czy też typem ‘gnidy’." "Mort jest facetem, którego życie, praca, nawet żona zostały do pewnego stopnia odebrane i żywi przekonanie, że winni temu są wszyscy dookoła", mówi Hutton. "W miarę jak akcja zaczyna się rozwijać, osobiste historie postaci i ich emocje zaczynają się coraz bardziej ze sobą splatać, co z punktu widzenia oglądającego daje wrażenie niepewności – kto z kim trzyma, a z kim walczy. Może tym punktem zapalnym jest Ted, a może Shooter. Może nawet Amy. Ta znakomicie paranoidalny thriller, w którym stan napięcia utrzymuje się do ostatnich scen." Charles S. Dutton gra w filmie rolę Kena Karsha, nowojorskiego detektywa, przyjaciela Morta, wynajętego przez niego w celu wyjaśnienia niezwykle niepokojącej zagadki pojawienia się Shootera i wydarzeń z nim związanych. Ten były gliniarz w nienagannie skrojonym garniturze i z charakterystyczną ‘biżuterią’, w połączeniu z niedopowiedzianą, aczkolwiek silnie odczuwalną determinacją, mądrością i wyczuciem, uosabia wyjątkową i nie dającą się łatwo złamać siłę. Jednocześnie, o ironio, Karsch okazuje się być równie wrażliwy i podatny na zranienie jak i sam Mort. Jak mówi reżyser Koepp: "Charles jest aktorem o niezwykłej sile i wyczuwalnym autorytecie. Jego głos, sposób zachowania, po prostu cały on, dają wyobrażenie o jego mocy i pewności. Podobało mi się to, że Ken jest dokładnie taką osobą, do której Mort zwróciłby się w trudnej sytuacji. Pamiętajmy, że Mort jest przerażony i czuje się wyjątkowo niepewnie, próbuje zatem nawiązać kontakt z kimś, kto w jego mniemaniu będzie w stanie ochronić go." Co interesujące, człowiek, do którego wyśledzenia Mort zatrudnia Karscha to osoba w rzeczywistości znana Duttonowi od dłuższego czasu. "Znamy się z Johnem (Turturro) już od jakichś 20 lat. Razem chodziliśmy do szkoły, ale nigdy nie mieliśmy możliwości spotkania się na planie filmowym. I pomimo, że i tym razem nie kręciliśmy razem żadnych scen, to przynajmniej mamy jeden wspólny tytuł na koncie", śmieje się Dutton. "Sekretne okno" to już drugi tytuł, przy którym pracowali razem Dutton i Johnny Depp. Jak mówi Filmowy Karsch: "Praca na planie filmowym z Johnnym zawsze daje ogromnego kopa. Jest on w świecie filmu, można by powiedzieć, ‘starym wygą’ i każdej swojej roli nadaje charakter osoby bardzo na czasie. Przy nim cała ta tajemnicza intryga nabiera wyjątkowego wyrazu i odwołuje się do ciemnych stron, które przecież tkwią w każdym z nas." Jak podkreśla Dutton duże wrażenie zrobiło na nim reżyserskie podejście i warsztat Koeppa. "David nie należy do osób w swojej pracy natarczywych. Para się filmem na tyle długo, że zdaje sobie sprawę, że odpowiednia obsada filmu gwarantuje w 80% sukces całego przedsięwzięcia. Zasadniczo ufa aktorom i daje im wolną rękę w ich artystycznych wyborach. Jest jednak przy tym szybki, błyskotliwy, inteligentny i doskonale wie czego chce – co stanowi czynnik bardzo pomocny przy filmie tego rodzaju. Dam przykład: miałem dość dobry pomysł na to w jaki sposób chciałbym zagrać Kena, przy czym David oferował nie dającą się przecenić pomoc przy pracy nad niewielkimi niuansami. Każdy aktor skłonny jest bowiem do grania w swoim własnym stylu i wykonywania rzeczy oczywistych dla widza, o ile nie będzie to skorygowane ręką dobrego reżysera, potrafiącego powiedzieć: ‘Nie cofaj się przed takim, czy takim ruchem’. Moim pierwszym instynktem było pokazanie Kena jako typowego twardziela. Jednak po kilku rozmowach z Davidem zdecydowaliśmy, że ta twardość ma się objawić dopiero w dalszej części filmu." Dutton dodaje, że w przeciwieństwie do obiegowych opinii, stała obecność scenarzysty na planie filmowym jest prawdziwym dobrodziejstwem. "Ja sam zdawałem się mieć przekonanie, że reżyser i scenarzysta w jednej osobie na planie filmowym to za wiele. Mogło to wyglądać w ten sposób, że stale będzie się tylko słyszeć – ‘Hej, zaraz, ja to napisałem i ja wiem najlepiej jak powinno to wyglądać. Nie robisz tego w taki sposób, jak przewidziałem to w scenariuszu’. Jednak przy Davidzie nasze obawy zostały szybko rozwiane. Dawał nam wolną rękę, jeśli czuł, że dialog wpasowuje się w ogólny zamysł filmu. Zawsze pytał – ‘Co o tym myślicie? Czy nie jest to może przegadane? Może czegoś jest za dużo albo za mało? Czy to nie wygląda zbyt banalnie?’. Przy tak otwartym podejściu reżysera, praca na planie była prawdziwą przyjemnością." "W czasie długich dni zdjęciowych zdarzało się, że wszyscy byliśmy już trochę znieczuleni na to co się dzieje dookoła", mówi Koepp. "Zatem zawsze, kiedy wydarza się coś nieoczekiwanego, w dużym stopniu pomaga to aktorom na nowo się skoncentrować. Jest na początku filmu scena, w której Mort wpada do pokoju motelowego, gdzie znajduje w łóżku swoją żonę Amy i Teda i zdaje sobie nagle sprawę, że ktoś go od pewnego czasu oszukiwał. Chciałem, żeby wyglądało na to, że Maria i Ted są tym nagłym wtargnięciem naprawdę zaskoczeni. Ponieważ kręciliśmy tę scenę w nocy, ustawiliśmy światła w taki sposób, że były one zasłonięte do samego momentu, kiedy drzwi się nagle otwierają. Wtedy właśnie ‘zaatakowaliśmy’ aktorów wielką wiązką światła. Korzystaliśmy też z jeszcze innego tricku – a mianowicie ukryliśmy za kilkoma przedmiotami kolumny stereo, z których w momencie wejścia Morta huknęła okropna muzyka ostrego acid rocka. Dało to naprawdę zaskakujący i nieoczekiwany efekt. Kiedy przygotowywaliśmy to ujęcie nasza ‘spółkująca’ para pozostawała całkowicie w ciemności, do końca nieświadoma co za chwilę miało się wydarzyć." Bello wspomina, że zastosowana przez reżysera technika okazała się naprawdę skuteczna. "Razem z Timem nie mieliśmy bladego pojęcia o tym, co się dzieje na zewnątrz naszego małego pokoju motelowego. Musieliśmy spędzić wtedy w łóżku chyba jakieś 20 minut, w kompletnej ciemności. Nie słyszeliśmy nawet, kiedy David zawołał ‘akcja’, dlatego też nie mieliśmy pewności, w którym momencie drzwi się otworzą i wpadnie Johnny. Kiedy więc drzwi otworzyły się z hukiem i ryknęła głośna muzyka kompletnie zbaranieliśmy. Było to tak zaskakujące, że nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko dać się ponieść naszym reakcjom. Większość reżyserów w takiej sytuacji powiedziałaby: ‘Dobrze, a teraz macie udawać, że ktoś nagle wchodzi przez drzwi i bardzo się zdziwić, uwaga, gramy’. To jednak nie w stylu Davida. On dał nam prawdziwą szkołę gry, no i przy tym ma duże poczucie humoru, połączone z niebywałą inteligencją. On naprawdę dał nam wolną rękę jeśli chodzi o poszukiwanie własnych rozwiązań twórczych. Jestem pod dużym wrażeniem jego jako człowieka i reżysera. Dzięki Davidowi i Johnny’emu atmosfera panująca na planie była naprawdę twórcza. Jest w nich dużo artystycznej inwencji i luzu." Czasami, jak przyznaje Koepp, jego ‘niespodzianki’ przynosiły nieco odmienny od zamierzonego efekt. Była jeszcze jedna scena z udziałem Bello, która wymagała od aktorki przez cały czas jej trwania – jeden dzień, dużego stopnia przerażenia i napięcia. W tym czasie Koepp rejestrował ją z różnych ujęć. Mniej więcej w połowie dnia, Koepp zdecydował, że trzeba podkręcić nieco atmosferę, wprowadzając kolejny nieoczekiwany ‘szok’. "Poprosiłem naszego rekwizytora o pistolet, ponieważ przy trzecim, czy też czwartym z rzędu ujęciu chciałem wystrzelić z niego dla dodania energii w momencie, kiedy Maria nieco już spuszczała z tonu. Byłem tym faktem ogromnie podekscytowany, ale chcąc uniknąć rozgardiaszu powiedziałem ekipie, żeby zaopatrzyła się w stopery do uszu. Kiedy w końcu wystrzeliłem okazało się, że był to pistolet na kapiszony, który wydał z siebie żałosny dźwięk nieco tylko głośniejszy od zabawki mojego 6 letniego syna. Maria zanosiła się ze śmiechu. W tym wszystkim ważne było jednak to, że mając na planie znakomitych aktorów tak naprawdę nie musiałem uciekać się do tego rodzaju zabiegów." Z punktu widzenia Koeppa film "Sekretne okno" w dużej mierze nawiązuje do jego wcześniejszych osiągnięć. Reżyser ma bowiem spore doświadczenie jeśli chodzi o gatunek jakim jest thriller. Właściwie wszystkie filmy, które nakręcił jako reżyser podpadają pod tę kategorię, podobnie jak i kilka scenariuszy jego autorstwa. "Do końca nie wiem dlaczego tak mnie ciągnie do thrillerów. Pochodzę ze stanu Wisconsin, a tam ludzie są bardzo spokojni i dobrotliwi. Z drugiej strony, w każdym z nas drzemią pewne ‘mroczne’ impulsy, które w taki czy inny sposób muszą sobie znaleźć ujście. Na szczęście, pracuję w branży, w której mogę dawać upust swoim emocjom w sposób jak najbardziej legalny", udając powagę stwierdza Koepp. Poza tym, Koepp przyznaje, że jest absolutnie zafascynowany zgłębianiem tajemnic ludzkiej psychiki i odkrywaniem tego, co kryje się pod fasadą pewnych zachowań. "Każdy z nas ma swoje przyjazne, cywilizowane oblicze, jakie są jednak instynkty i impulsy kryjące się pod ta powierzchnią? Kto ulega im, a kto nie? Są to pytania, na które staram się znaleźć odpowiedzi i których odkrywanie pociąga mnie. Jeśli chodzi natomiast o doświadczenie z sali kinowej w zakresie thrillerów, to myślę, że jest w tym coś bardzo pociągającego, szczególnie jeśli oglądamy thriller jako grupa. Zarówno filmy z suspensem, jak i komedie mają w sobie dużą moc grania na zbiorowych emocjach widzów."
Realizacja
Z ukłonem w stronę wspaniałego, czarnego ‘komediowego thrillera’ Stanley’a Kubricka "Dr. Strangelove", Koepp i skompletowany przez niego zespół filmowców trzymali się obranego planu działania nazywanego pieszczotliwie – ‘Wielkim Panelem’ – rozrysowanej na dużej prostokątnej kartce listy dziennej ‘porcji’ ujęć w postaci szczegółowych storyboardów. Koepp z upodobaniem i ogromną przyjemnością skreślał z niej zakończone już sceny. Za pomocą tego ‘panela’, Koepp tłumaczył także swoją teorię podejścia do kręcenia trzymających w napięciu thrillerów. "Sekwencje suspensu opierają się w dużej mierze na kolejnych fragmentach informacji. Na co patrzy nasz bohater? Musisz widzieć jego twarz. Musisz zobaczyć to co on zobaczył – a może i to, czego on sam nie dostrzegł. Te wszystkie elementy zdają się układać w spójną całość. Każda trzymająca w napięciu sekwencja musi być bardzo szczegółowo zaprojektowana, a przy tym trzeba sobie wypracować pewne podejście, stosunek do prezentowanych wydarzeń. Jedynym sposobem na osiągnięcie takiego efektu jest dojście do rozwiązania już na samym początku i odpowiednie tego pokazanie. Miałem ten luksus, że dysponowałem sporą ilością czasu na przygotowanie. Udało nam się wtedy stworzyć szczegółowy opis animacyjny – w postaci animowanych storyboardów, które umożliwiły nam prześledzenie poszczególnych sekwencji od początku do końca. W niektórych przypadkach, prosiłem moich współpracowników o jednoczesne odczytywanie listy dialogowej, żeby móc zobaczyć, jak to wszystko zgrywa się w czasie. Taka technika daje wspaniałe efekty. Pomaga zrozumieć, w którym momencie czegoś brakuje, albo też kiedy ujęć jest za dużo." Tego rodzaju szczegółowe przygotowanie sprawiło, że sam etap zdjęciowy szedł już dużo bardziej sprawnie, a przy tym nie był to proces na tyle sztywny, żeby nie zostawić miejsca na jakąkolwiek spontaniczność i kreatywność. "Nie ma nic gorszego niż praca na scenie dźwiękowej, czy też w plenerze, w momencie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie dołożyłeś odpowiednich starań żeby przemyśleć wszystko dokładnie", mówi Koepp. "Storyboardy i etap przygotowań pozwalają uniknąć takiej sytuacji. Są jednak i takie momenty, kiedy samo z siebie już w toku pracy pojawia się jakieś alternatywne rozwiązanie konkretnej sceny, a ja ze swojej strony zawsze staram się sprawdzić co będzie lepsze. Jest to podejście oparte na swobodzie działania. Podobnie, zdarza się i tak, że po prostu musisz się usunąć z drogi z całym swoim misternie przygotowanym planem i dać aktorom wolną rękę. Chodzi tu o zachowanie równowagi. Widzę pewne ujęcia w których do głosu musi dojść opracowany wcześniej plan, jak również te, w których moje zadanie polega na dostrzeżeniu, co aktorzy wykonują w sposób naturalny i zapewnieniu, że kamera znajduje się w odpowiednim miejscu, żeby to zarejestrować." Często zdarza się, że Koepp jest w stanie upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, przeskakując od tradycyjnego ujęcia do ujęcia bardziej ruchomego – przechodzącego od aktora do następnej pozycji. "Podoba mi się ten sposób rejestrowania, ponieważ przenosi on uwagę z jednego miejsca szybko na drugie i łatwo w nim dokonać cięcia", tłumaczy Koepp. Koepp współpracował blisko w tym zakresie z operatorem Fredem Murphym, z którym wcześniej miał okazję nakręcić film "Opętanie" /Stir of Echoes/. Przygotowując się do swojej najnowszej produkcji Koepp i Murphy obejrzeli kilka klasycznych już filmów z gatunku suspense thriller, w tym "Dziecko Rosemary" i "Lokatora" Romana Polańskiego oraz "Deliverance" Johna Boormana. Sugerując się filmem Boormana, Murphy optował za nakręceniem "Sekretnego okna" w szerokoekranowym formacie Super 35, co w przypadku filmu tego rodzaju było ciekawym zabiegiem, biorąc pod uwagę, że wiele scen dzieje się w zamknięciu, a także pamiętając o intensywnym życiu wewnętrznym głównego bohatera. Jak mówi Murphy: "Podoba mi się ujęcie szerokoekranowe jeśli chodzi o zbliżenia, ponieważ pozwala ono na pokazanie większego bogactwa elementów tła. Zabieg ten otwiera również bardziej poszczególne elementy, daje przestrzeń, co sprawia, że film nie wydaje się aż tak klaustrofobiczny. Mieliśmy kilka scen rozgrywających się nad jeziorem w pobliżu domku Morta, przy których szeroki kąt widzenia pozwolił na uchwycenie wspaniałej scenerii tego miejsca." Niebezpieczeństwo tkwiące w filmowaniu z szerokiego kąta polega jednak na tym, że trudno jest ukryć wszelkiego rodzaju błędy i niedociągnięcia. Przy podejściu twórczym przyjętym przez Koeppa, a polegającym na wykorzystaniu w znacznym stopniu powracającego motywu przewodniego – lustrzanego odbicia, nie jest łatwo uniknąć błędów. "Duża część filmu mówi o facecie, który sam przebywa w swoim domu. Jest wyizolowany wewnętrznie i skupiony na sobie, co daje poczucie przebywania we wnętrzu. Fred postanowił otworzyć nieco ten obraz wprowadzając elementy odzwierciedlenia obrazu, co sprawia, że jest to w dużym stopniu ‘film lustrzany’. W pewnym momencie Fred stwierdził, że nigdy wcześniej nie miał na raz dookoła siebie tylu luster jak właśnie w tym filmie. Ponieważ chodzi tu o odzwierciedlenie, odbicie obrazu – spojrzenie na siebie i otaczające przedmioty w sposób, który niekoniecznie musi się nam podobać – lustra są tutaj kluczowym elementem. Szczególnie jedno lustro ma spore znaczenie – dużych rozmiarów zawieszone nad kominkiem Morta. Lustro daje również wrażenie, że plan rozgrywających się wydarzeń wygląda na dużo większy niż jest w rzeczywistości, co daje możliwość zastosowania interesujących ujęć. Trzeba jednak rejestrować zdjęcia bardzo ostrożnie, ponieważ aktorzy nie są jedynymi obiektami, które odbijają się w tafli lustra. Zarówno osoby pracujące przy obsłudze planu, jak i części sprzętu mogą również wejść w kadr. Nie było łatwo poradzić sobie z takimi problemami, ale na tego rodzaju zabiegach film z pewnością w znacznej części skorzystał od strony wizualnej." Lustrzane wizerunki uwzględnione w scenariuszu stanowiły dla filmowców wyzwanie samo w sobie, co dodatkowo jeszcze zostało ‘wzbogacone’ przez odzwierciedlenia w naturalny sposób ukazujące się w miarę jak trwały coraz bardziej zakrojone prace nad filmem. Murphy i jego ekipa musieli zatem dostosować się do tego rodzaju założenia artystycznego. Dla przykładu, ujęcie w którym Mort natyka się nocą na śpiącego w swoim samochodzie Karscha w naturalny sposób stało się ‘ujęciem lustrzanym’, kiedy Koepp i Murphy zwrócili uwagę na możliwość uchwycenia postaci Morta odbijającej się w szybie samochodu. Jak tłumaczy Murphy: "Jedna z zasadniczych trudności wiążących się z filmowaniem odbić postaci i przedmiotów, a szczególnie tych w lustrze, polega na tym, że wydają się one ciemniejsze niż w rzeczywistości. Zmusiło nas to zatem do wyrównania poziomu światła. Przy ujęciach z ‘udziałem’ lustra w salonie Morta zawsze mogliśmy zaplanować z wyprzedzeniem natężenie oświetlenia. W przypadku pozostałych, jak na przykład we wspomnianej wcześniej scenie z udziałem samochodu Karscha musieliśmy się zdać na instynkt. Chcąc jednak zrealizować efekt zobaczenia twarzy Morta w szybie samochodu musieliśmy umieścić na wysięgniku specjalnie zainstalowane światło, które jasno oświetlałoby jego twarz. Na szczęście, wszystkie nasze zabiegi przyniosły pożądany efekt." Koepp i Murphy długo pracowali również, wypróbowując różnego rodzaju zabiegi operatorskie, które umożliwiłyby stopniowe odsłanianie prawdy o drzemiących w psychice Morta ‘demonach’. Skorzystali między innymi ze szczegółowo opracowanych od strony choreograficznej ujęć z użyciem przemieszczającej się kamery umieszczonej na szynach, w tym również skomplikowanej sekwencji otwierającej film oraz ujęć imitujących przeszywanie wzrokiem lustra, przemierzenie domku Morta, żeby ostatecznie zatrzymać się na drodze prowadzącej do niego. To ujęcie również wymagało użycia kamery Super-8 oraz specjalnych zabiegów polegających na wywołaniu filmu w procesie dającym większy kontrast i zwiększoną ziarnistość obrazu. Kolejnym zabiegiem operatorskim z szerokiej gamy wizualnych wrażeń było ‘skąpanie’ wspomnień Morta z poprzedniego życia z Amy w słonecznej poświacie, przy wykorzystaniu jaśniejszej, bardziej radosnej palety barw pozostającej w kontraście z ponurymi odcieniami charakterystycznymi dla etapu życia po rozstaniu z Amy. Przyjęta w założeniu paleta barw odbija się również echem w kostiumach zaprojektowanych przez Odette Gadoury i, jak sama projektantka zauważa, twórczym bodźcem była dla niej w tym przypadku zniechęcona do życia i pełna rozterek postawa Morta. "Staraliśmy się utrzymywać kolory charakterystyczne dla głównego bohatera w palecie półtonów, w zakresie, który był kiedyś bardzo silny, ale z czasem zblakł, jak gdyby został wystawiony na silne działanie promieni słonecznych. Korzystaliśmy przy tym z kolorów takich jak: bordo, brąz i niebieski stopniowo poddając je ’działaniu czasu’ i postarzając w sposób, który sprawia, że wydają się niemalże przydymione. Z mojego punktu widzenia Mort jest zagubiony – przypomina raczej cień dawnego człowieka. Znajduje się on w czymś, co moglibyśmy nazwać ‘strefą cienia’, zatem projektując jego garderobę chcieliśmy na takie właśnie rzeczy zwrócić uwagę. Wszystko, co ma na sobie Mort jest obwisłe, pogniecione i sprane – niezbyt jaskrawe, niezbyt ciemne. Dla porównania, jego postać we flashbackach nosi stroje zdecydowanie jaśniejsze, bardziej kolorowe. Chcieliśmy takimi zabiegami osiągnąć efekt pokazania go jako człowieka dużo bardziej nieporadnego i podatnego na zranienie w czasach po rozstaniu z Amy. Efekt ten zostaje dodatkowo wzmocniony poprzez skontrastowanie powierzchowności Morta z osobą Shootera, którego garderoba nosi rys silniejszych, ciemniejszych i bardziej ostrych linii. Jak mówi Gadoury: "Część strojów Shootera została już wcześniej dokładnie opisana w scenariuszu. Ja jednak uważałam, że mając do czynienia z osobą stale ubraną w te same rzeczy, będziemy mieli wrażenie czegoś niepokojącego i złowróżbnego. W zamyśle widziałam silną sylwetkę Shootera, mocno skontrastowaną z osobą Morta." Gadoury zauważa, że Turturro nie jest osobą ‘stworzoną do kapelusza’, co przysporzyło sporych problemów, bowiem znakiem charakterystycznym tej postaci w scenariuszu jest właśnie takie nakrycie głowy. Koniec końców projektantka musiała ‘skonstruować’ specjalnie dla Shootera kapelusz o szerokim rondzie, który dobrze współgrałby z sylwetką Turturro. Jednak jak sama przyznaje dużo większym wyzwaniem było skompletowanie garderoby dla Johnny’ego Deppa, z uwagi na fakt, iż Mort rezygnując z dużej części swoich życiowych zainteresowań, stracił także zainteresowanie tym, co ma na sobie. Naturalnie, znacznie ograniczyło to opcje wyboru Gadoury. "O wiele trudniejszym zadaniem pracując przy filmie jest zaprojektowanie garderoby dla kogoś, kto właściwie ogranicza się do jednego-dwóch kostiumów, a tak właśnie postępują Mort i Shooter. W filmie tym, wszystkie elementy musiały być zatem przygotowane i precyzyjnie opracowane od samego początku. No i oczywiście pracownia krawiecka musiała przygotować wiele kopii tych samych strojów!" Gadoury wcześniej miała możliwość pracować między innymi przy takich thrillerach jak wchodzący wkrótce na ekrany "Wicker Park" oraz "Oczy węża" /Snake Eyes/ Briana de Palmy (do którego Koepp napisał scenariusz). "Sekretne okno", jak twierdzi artystka, było w zamierzeniu projektem w dużej mierze opierającym się na przedstawieniu postaci, stąd też nie mogło być jakiegokolwiek zgrzytu jeśli chodzi o noszone przez nich kostiumy. Z tego też powodu Gadoury współpracował blisko z obydwoma odtwarzającymi główne role aktorami. "Bardzo dobrze wspominam pracę z Johnnym i Johnem (Turturro), ponieważ obaj byli bardzo zaangażowani w kwestie odpowiedniego dobrania stroju do postaci. Z mojego punktu widzenia ważne było, aby czuli się w nich jak w swojej drugiej skórze. Zatem, zanim jeszcze przystąpiłam do ostatecznego przygotowania projektu, uważnie przedyskutowałam z nimi wszystkie istotne kwestie. Co ciekawe, obaj mieli dużo do powiedzenia jeśli chodzi o garderobę swoich postaci. Sporo czasu spędziliśmy dokonując metodą prób i błędów ostatecznego wyboru." Rozmowy prowadzone z Deppem zaowocowały ostatecznie ‘sztandarowym’ kostiumem Morta, a mianowicie mocno sfatygowanym, pasiastym szlafrokiem. "Był to pomysł Johnny’ego, który po rozmowach z Davidem uzyskał ostateczną akceptację dla takiego rozwiązania. Na pierwszą przymiarkę w Nowym Jorku przyniosłam jeden szlafrok, który zdobyłam w rekwizytorni, odpowiadający naszym potrzebom. Johnny czuł się w nim znakomicie, jednak musieliśmy z niego zrezygnować, ponieważ, jak wspomniałam wcześniej, potrzebowaliśmy przynajmniej kilku takich samych egzemplarzy. Ostatecznie, udało mi się kupić kilka podobnych szlafroków, które zostały ‘postarzone’ i ufarbowane, dając ostatecznie wrażenie miękkości i wygody na podobieństwo dziecięcego kocyka. Sądzę, że strój wiele mówi o naszym bohaterze – facecie, który stracił zainteresowanie czymkolwiek i całe dnie przesypia, mając na sobie ciągle ten sam szlafrok." W końcowej sekwencji, w której życie Morta zostało kompletnie wywrócone do góry nogami, twórcy filmu zaplanowali towarzyszącą tej metamorfozie zmianę stroju – coś dużo bardziej reprezentacyjnego niż znoszony szlafrok. "Zdecydowaliśmy z Davidem, że wprowadzimy trochę zabawnych elementów, zatem widzimy w końcowych ujęciach Johnny’ego w przydymionej marynarce, która zasadniczo rzecz biorąc jest nieco bardziej elegancką wersją jego ‘ukochanego’ szlafroka. Jak David zobaczył ten strój, to jęknął tylko – ‘Nie, błagam, wszystko, tylko nie kolejny szlafrok!" śmieje się Gadoury. Jedyną postacią, którą projektantka początkowo postanowiła ubrać w jasne, żywe kolory była Amy w ‘bardziej szczęśliwym’ okresie swojego życia. Podobnie jak Mort, Amy nosi charakterystyczne dla siebie uniformy, zaprojektowane, po części, do scen pokazujących jej nieoczekiwane spotkania z wkrótce mającym osiągnąć status byłego męża Johnnym. Są to dżinsowe żakiety, czarna szmizjerka, spodnie khaki i czarne buty Prady na płaskim obcasie. Strój Amy jest prosty, seksowny i na czasie, tak jak ona sama. Co istotne dawał on Bello swobodę ruchów, tak, że mogła w nim biec, skakać, nurkować, w zależności od wymogów kolejnych sekwencji. Aktorzy i filmowcy spędzili trzy tygodnie kręcąc zdjęcia we wnętrzach i w plenerach spokojnego, rustykalnego kurortu w prowincji Quebec, znanego jako Sacacomie, w którym nad fikcyjnym jeziorem Tashmore zlokalizowany jest filmowy domek Morta. Wtulony w przepiękny sosnowo – klonowy las, górujący nad majestatycznym jeziorem Sacacomie, kurort wydawał się być z topograficznego punktu widzenia idealnym miejscem azylu głównego bohatera. Oprócz tego odegrał również rolę biura produkcyjnego i miejsca zakwaterowania części ekipy pracującej przy filmie. W miejscu tym brakowało jednak samego domku Morta, który szybko jednak został zaprojektowany i wykonany za sprawą scenografa Howarda Cummingsa i jego zespołu. Długi, drewniany domek ma wbudowaną werandę, niewysokie drugie piętro, gdzie Mort ma swoją pracownię oraz ‘sekretne okno’ wychodzące na ogród Amy. "Chcieliśmy w założeniu, żeby domek stał jak najbliżej jeziora, a więc mniej więcej w odległości około sześciu metrów od wody" mówi Cummings. "Ponieważ jednak podłoże jest w tym miejscu skaliste musieliśmy go podnieść do góry o jakieś niecałe trzy metry. Prace w Sacacomie miały być prowadzone zaledwie przez trzy tygodnie, zbudowaliśmy zatem domek, który miał posłużyć do nakręcenia scen na zewnątrz, a także wewnątrz – w przypadku, gdybyśmy akurat natrafili na złą pogodę. Przebudowaliśmy potem wnętrze na scenie, którą konsekwentnie musieliśmy również podnieść o trzy metry ponad poziom gruntu." O ile tego rodzaju zabiegi, to znaczy podnoszenie planu filmowego, nigdy nie cieszą się popularnością wśród pracowników technicznych, z uwagi na konieczność dodatkowego mocowania sprzętu, to jednak wszyscy zdawali sobie sprawę, że Cummings nie miał wielkiego wyboru. Filmowy plan domku, który powstał już na scenie dźwiękowej był nieco powiększony, co ułatwiało w dużym stopniu prowadzone tam prace. Postawione ścianki działowe dawały możliwość przesuwania ich i zmiany miejsca na potrzeby poszczególnych ujęć kamery. Z uwagi na perspektywę oryginalnego domku, postawionego na tle jeziora Sacacomie, Cummings musiał również podnieść zbudowany w studio domek do wysokości dwuwymiarowej makiety jeziora. Scenograf podkreśla, że to co wydawało się początkowo "prostą historią faceta mieszkającego w domku nad jeziorem" ostatecznie okazało się jednym z najbardziej skomplikowanych planów filmowych, nad którymi przyszło mu pracować w swojej karierze. Koniec końców Cummings mówi jednak z dużą satysfakcją o całym tym wysiłku, który przyniósł nie tylko dobry efekt techniczny, ale również świetnie skomponował się z całą pokazaną w filmie historią. "Kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy lokalizację Sacacomie, teren był pokryty śniegiem. Nie do końca zatem było możliwe wyobrażenie sobie jak wszystko to będzie wyglądać. Mimo to wydawało się, że znajdziemy tu wszystkie niezbędne elementy otoczenia. Był to teren sprawiający wrażenie wyizolowanego, no i tak jak zależało nam, było miejsce, żeby zbudować domek jak najbliżej wody. Przy takiej lokalizacji dziwne może się wydawać, że Mort nigdy tak naprawdę nie zbliża się do jeziora, siedzi ciągle w swoim zaciszu domowym, ciemnym i przygnębiającym, ale jednocześnie, co da się wyczuć, dla niego samego przyjaznym i komfortowym", zauważa Cummings. Przez cały czas rozgrywania się filmowej historii widzowie mają możliwość uchwycenia w tle obrazu jeziora, które daje efekt kontrastu nieskazitelności i czystości wody z posępnością i niezdrową wilgocią wewnętrznego życia Morta. W czasie rozgrywania się złowieszczych sekwencji nocnych, kiedy Mort jest śledzony przez wrogo do niego nastawionego Shootera, jezioro, oświetlone rozmieszczonymi strategicznie przez Freda Murphy’ego lampami, dodatkowo nabierało niepokojącego charakteru za sprawą warstw snującej się po jego powierzchni mgły i pary. Oprócz konieczności wykonania tego samego planu filmowego dwukrotnie, Cummings zaprojektował także jeden z planów w założeniu przeznaczony do spalenia. W rezultacie serii tajemniczych i groźnych wydarzeń rozgrywających się w filmie, dom, który wcześniej był wspólną własnością Amy i Morta w niewyjaśnionych okolicznościach zostaje podpalony. Amy, Mort, Ted oraz sztab inspektorów dokonują oglądu pozostałych po domu zgliszczy. "Ich dom musiał być ulokowanych gdzieś w pobliżu, ponieważ widzimy go często we flashbackach. Naturalnie, nie mogliśmy sobie przy tym pozwolić na spalenie czyjegoś domu mieszkalnego", tłumaczy Cummings. "Znaleźliśmy zatem w innej części miasta dom, który pasował do naszych wyobrażeń o przytulnym, wspólnym gniazdku Amy i Morta z ich szczęśliwszego okresu. Następnym krokiem było znalezienie w Internecie, spośród wielu oferowanych lokalizacji spalonych domów, takiego który pasowałby do wcześniej wybranego przez nas. Później nastąpiło jego ucharakteryzowanie na podobieństwo pierwowzoru. Takim sposobem powstały zgliszcza domu na przedmieściach, wyposażonego w stosowne otynkowanie, podobne kolorystycznie cegły oraz pozostałości okien. Wzięliśmy wszystkie spalone fragmenty, a następnie ‘wbudowaliśmy’ je w częściową fasadę budynku, dopasowując jednocześnie do oryginalnego, pojawiającego się we flashbackach domu, dodając elementy spalonego drewna i sztuczny popiół", tłumaczy Cummings. Produkcja filmu obejmowała także kilka innych lokalizacji na terenie prowincji Quebeck, w tym między innymi w miasteczku North Hatley, mogącym się poszczycić przepięknym widokiem na Jezioro Massawippi. To właśnie Massawippi, wraz z Jeziorem Sacacomie i Gale – zielona laguna pełna żab, nad którą wyrosło miasteczko Bromont – zostały na etapie produkcji ‘połączone’ tworząc wyobrażenie Tashmore Lake z opowiadania Kinga. W studyjnej wersji domku Morta, ekipa filmowców zarejestrowała nie tylko sceny rozgrywające się w jego wnętrzach, ale również kilka skomplikowanych pod względem technicznym sekwencji związanych z użyciem zielonej przesłony i kontrolą ruchu. Te wymagające niezwykłej precyzji ujęcia rejestrowały zasadniczo momenty związane z powolnym zdawaniem sobie sprawy przez Morta z istnienia swojego prawdziwego, drugiego ja. Depp grał w tych ujęciach zarówno rzeczywistego Morta, jak i "wewnętrznego" Morta, co oznaczało, że obie części musiały być niezależnie od siebie zarejestrowane i złożone w całość. Aktor musiał przy tym grać z samym sobą. W jednej z sekwencji z użyciem zielonej przesłony, ściana zieleni otula całkowicie plan filmowy i kamerę, stając się tym samym wewnętrznym głosem Morta, otaczającym go w momencie, kiedy reaguje na swoje ‘drugie ja’. W dalszej części, to Depp zastępuje miejsce kamery, przyjmując rolę sekretnego ‘ja’ Morta. W jeszcze innej wersji, wewnętrzny głos Morta prześladuje go z różnych miejsc dookoła domu. Punkty te zaznaczone zostały pomarańczowymi kółkami umieszczonymi na szczycie słupków. Depp na swój sposób nadał tym znakom cechy bardziej ludzkie, dorysowując śmiejące się buźki. Jak zauważa aktor: "W czasie pracy nad filmem musiałem reagować na sygnały dochodzące z zaznaczonych pomarańczowymi kółkami miejsc. Dla ułatwienia sobie zadania i trochę dla żartu dorysowałem im śmiejące się usta. W takich sytuacjach poziom absurdu jest tak wysoki, że staje się prawdziwym wyzwaniem. Wyobraźmy sobie – dorosły facet stojący w otoczeniu wymalowanych pomarańczowych ‘twarzy’ i wrzeszczący coś do nich. Chyba niczego bardziej absurdalnego nie można sobie wyobrazić. Była to przeszkoda trudna do pokonania z profesjonalnego punktu widzenia, ale również w dużym stopniu zabawna. Po prosu trzeba postawić się w takiej sytuacji, a potem stawić jej czoła." Efekt, jaki osiągnięto dzięki tym zabiegom przypomina bycie w jakimś momencie i jednocześnie bycie obok – co jest wyrazem narastającego, niepokojącego stanu psychicznego bohatera. Tego rodzaju przypadłość znana jest pod nazwą dysocjacji, co z grubsza polega na tym, że jedna część życia osoby odseparowuje się od pozostałej części osobowości i zaczyna niejako działać niezależnie. Często pojawia się na skutek silnego traumatycznego przeżycia – w przypadku Morta na skutek odkrycia niewierności żony i następującego w konsekwencji rozpadu małżeństwa. Koepp pokazał rozmiar dysocjacji głównego bohatera za sprawą zabiegu funkcjonującego pod nazwą ‘ujęcia a lá Magritte’, nawiązując tym samym do podobieństwa osiąganego efektu filmowego z malowidłem znanego surrealisty belgijskiego. Na obrazie Magritte’a widzimy mężczyznę patrzącego w lustro. Jednak zamiast odbicia jego twarzy zauważamy jedynie tył jego głowy. Wykonanie takiego zabiegu za pomocą kamery wymagało precyzyjnego zgrania w czasie pracy dwóch kamer filmujących aktora stojącego naprzeciwko lustra – przy czym szklaną taflę zastąpiono zieloną przesłoną. Nadzorujący przy filmie pracę ekipy efektów wizualnych Gray Marshall współpracował w tym zakresie ściśle z operatorem Murphym. Murphy dokonał zbliżenia jedną kamerą ustawioną z przodu Johnny’ego Deppa, a drugą z jego tyłu. W tym układzie jedna kamera była skupiona na aktorze, druga służyła jako "kamera odbijająca’ ujęcie. To właśnie ta druga musiała być większa i szybsza, aby móc skompensować ruch i perspektywę, ponieważ obiekty w odbiciu lustrzanym wydają się większe niż w rzeczywistości.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.