Ech... klasyka absolutna. Dwójka facetów budzi się w świecie rządzonym przez kobiety – dobrotliwa kpina zarówno z „maczyzmu”, jak i (przede wszystkim) z zaperzenia feministek (poniekąd dowód na tezę Kołakowskiego, że każda wartość doprowadzona do ekstremum obraca się w swe przeciwieństwo). Przy tym wielki smak, kultura (ale i stadko ślicznych gołych pań...) Też satyra na totalitaryzm (dziś z łatwością dająca się odnieść do politycznej poprawności). Plus kultowych tekstów na tony. Film drapieżny, choć wyważony w swej złośliwości – dziś taki chyba niestety nie mógłby powstać.