Scenariusz ewidentnie pisano bez żadnego przyświecającego pomysłu; historia Julii i Hannah jest rozcieńczona do granic, z trudem wypełnia siedemdziesiąt minut filmowego materiału. Ten fakt nie powinien dziwić: „Selfie from Hell” bazuje na viralowej krótkometrażówce, całą „narrację” zamykającej w sześćdziesięciu sekundach. W filmie z 2015 roku mieliśmy do czynienia z prostym konceptem: z selfie ukazującym istotę niedostrzegalną w rzeczywistości. Pomysł nie był wyszukany, lecz składał się na zgrabny, efektowny short. Pełnometrażowy remake to natomiast stek bzdur i absurdów, który ledwo trzyma się kupy.
Czekam na horror o nawiedzonych hashtagach. Ten o demonicznym selfie to, niestety, strata czasu.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath