Wziąłem ten film z wypożyczalni tylko ze względu na Marceau. Nie spodziewałem się po nim wiele i to, co zobaczyłem miło mię zaskoczyło. Poetyczne dialogi nie rzucały się w oczy tak jak to sobie wcześniej wyobrażałem a Klin był doskonały. Świetnie wyszła reżyserowi atmosfera sennego marzenia jakim jest cały film. Może nie był bardzo ambitny, ale przecież Szekspir pisał swoje sztuki przede wszystkim dla ludu. To bóstwo które zwie się Sophie znów było doskonałością. Kocham ją ale miłością bezpieczną, bo "miłość może być niebezpieczna gdy jest ślepa, pożądliwa i egoistyczna" i dlatego bohaterowie błądzą po lesie.