(Spoilery) Jak dla mnie to spory bełkot, inspirowany wczesnymi latami kina. Pomysł, aby odtworzyć to w stylistyce tamtych czasów dość fajny, jednak zabrakło sensu. Kobieta-naukowiec chce uratować tytułowe serce świata, po drodze mając romans z bogatym grubasem, co raczej nie wnosi nic do historii. Do tego wmieszali jeszcze gościa w roli Chrystusa (czyżby bluźnierstwo?) i drugiego jako grabarza/"zimnego chirurga" - chyba tylko po to, aby był motyw zombie na końcu świata. Koniec końców naukowiec sama zastępuje serce. Do mnie to nie przemawia, bo motyw poświęcenia to akurat kopia pomysłów z początku XX wieku. Być fanem niemych czasów kina to jedno, a drugie to dobry pomysł na wykorzystanie takiej stylistyki. Na plus zasługuje jedynie dobre wykorzystanie efektów, przez co mamy wrażenie, że materiał jest z początków kina. Celowo jednak posłużono się bardzo szybkim montażem i filtrami, aby ukryć niedoskonałości. Całość wydaje się przez to zbyt chaotyczna. Overcooked idea.