Trzy historie ludzi, których nawiedza seksualny demon - stosujący radykalne metody, lecz dobroduszny. Jego cel zawsze jest jeden: poprzez podszepty i prowokacje sprawić, że jego "ofiary" zmienią coś szwankującego w ich życiu. I o ile ten opis nie zawiera w sobie nic ciekawego, to diabeł tkwi w drobnym szczególe.

Bo "Sexual Drive" to jednocześnie film bez żadnej bezpośredniej erotyki i jeden z najbardziej erotycznych filmów, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie uświadczycie tu nagości ani wiadomych aktów, a cała pornografia jest przekazywana za pomocą... jedzenia. Wąchanie, wyjadanie, gotowanie, wcinanie tłustych ramenów - wszystko to przedstawione jest jako wyzwolona seksualna gra. Bohaterowie poprzez konsumpcję kolejnych delikatesów i dyskusję na temat ich walorów wpadają w taką pasję, że ciężko jest nie podniecić się na myśl o tych wszystkich smakach i zapachach. Tak, celowo używam słowa "podniecić się" - kiedy jedna z postaci z pasją smaży ostre danie, a inna wpycha w siebie kolejne kęsy słoniny... Oh, man.

I jak to wszystko jest opisane!... Poprzez aluzje, bezpośredniość, gesty, odgłosy... Cała ta maszyneria sprawia, że film budzi głęboko tkwiące instynkty, o których istnieniu być może nie mieliście pojęcia. I pod tym względem stanowi absolutny unikat.

[Tekst powyżej to moja skrócona mini-recenzja z Festiwalu Nowe Horyzonty (cały tekst oraz wrażenia z innych filmów na: bit. ly/37RlFnA).]