Jakiś smętny i nudny jak skandynawska logika.
Strata czasu.
A konkretnie jakie argumenty, zdaniem szanownego mądrali, mogą podeprzeć moje osobiste odczucia nudy i smutku w trakcie filmu?
Jeśli ktoś powie, że jest mu zimno, to jakie argumenty musi przedstawić, aby podeprzeć własne odczucie chłodu?
Łatwiej już wyliczyć co stanowi, że film jest intrygujący, wciągający, ciekawy, niż argumentować dlaczego nudzi widza.
Mając na względzie powyższe, takie właśnie wpisy dla sztuki są bezsensowne i stanowią stratę czasu.
To wpis z gatunku "niech zabłysnę", albo "wszyscy tak piszą, to ja też".
Widzów oceniających film można podzielić na dwie przeciwstawne grupy; osoby bardziej subiektywne w postrzeganiu filmów i bardziej obiektywne starające się zrozumieć przekaz filmu i powiedzieć coś konkretnego na podstawie swoich osobistych odczuć. Biadolenie , że film nudny, smętny czy w stylu narracji skandynawskiej to zbędne uwagi do nikogo, irytujące widzów mniej aroganckich i przemądrzałych paradoksalnie. Nawet jeśli ktoś ma ambicje powiedzieć coś merytorycznego na temat filmu to nie ma w tym nic niedorzecznego w przeciwieństwie do okazywania swoich humorów spowodowanych obejrzeniem nieodpowiedniego filmu dla danej osoby.
Bywają filmy, w których nie ma przekazu i nie ma sensu na siłę go szukać. Ten właśnie do takich należy. Nie ma potrzeby rozpisywać się, dlaczego nudny, czemu smętny. Taki po prostu jest :)
Czy film ma przekaz czy sens to kwestia odbioru i zrozumienia zamysłu twórców. Generalnie każdy film ma jakiś przekaz albo sens. Kino jest medium bardzo subiektywnym i dlatego jako takie subiektywne odczucia mają najmniejszy sens w odniesieniu do postrzegania sposobu ukazania tematu filmu i jego interpretacji. Dla jednych dany film jest smętny i nudny dla innych może być odwrotnie. Nie istnieje uniwersalny odbiór obrazów filmowych dla wszystkich i dlatego subiektywne odczucia bez uzasadnienia nie mają racji bytu.
Skoro pisać, że nudny nie wypada lub nie trzeba, to pisać, że ciekawy tylko można?
Czy też zbędne i lepiej nic nie pisać?
A jak nic nie pisać, bo ktoś się niepotrzebnie zdenerwuje lub obrazi, to po co to wszystko?
Zamknąć, porąbać, spalić i siedzieć cichutko (poprawnie) w domu, nosa nie wychylać.
Mawia się, że milczenie jest złotem - tu nie pisanie będzie chyba platyną . . .
Najlepiej jest pisać konkretnie i merytorycznie, okazywanie własnych odczuć nie jest wadą, jeśli próbuje się je uzasadnić i zasugerować innym przekonująco podpierając się argumentami choćby najbardziej subiektywnymi dla ogółu. Milczenie jest zlotem , ale nie w polemice na temat filmów .należy się spierać byleby sensownie i na temat, albo milczeć gdy już zupełnie nie ma się nic do powiedzenia poza zbędnym biadoleniem. Gdy jakiś film jest dla mnie niezrozumiały i za trudny w odbiorze nie zabieram na ogól głosu. Przy tak dużej ilości filmów każdy może napisać coś sensownego z pożytkiem dla wszystkich.
Popieram.
Film jest, najzwyczajniej w świecie, nieciekawie "zrobiony". Mam wrażenie, że wszystko w nim jest, jak to się ładnie mówi: na odpier.ol, choć gra aktorska była nawet nawet. Reszta... Seans mnie znudził jak przemowy naszej premier ;)
I weź tu teraz odpowiednio uargumentuj jeszcze, że film nas znudził ;)
Mnie Twoja wypowiedź w zupełności wystarcza, ale są tacy ( tacy którym się pewnie podobał)
i za grzyba nie zrozumieją tego . . .
Popieram, nuda, zmarnowany czas. No i poza tym scenariusz do bani. Ta młoda dziewczyna wydawała się być całkiem normalna. Małżeństwo u których zamieszkała też. No i nagle ni stąd, ni zowąd pojawia się "złe" dziecko?
może dziecko pojawia się "złe", bo zostało wychodowane z jajeczka Luise ( kobiety która niejednokrotnie traciła poprzednie ciąże; może to jakaś wskazówka ? ) . nie bez znaczenia jest też wiara Luise w bio energetyczne hokus-pokus (rozmowa przy kolacji ) , i obecność siwego szamana, przyjaciela domu. to wszystko złożone w całość może dać odpowiedź o co tu chodziło. mi film się podobał, ale wybrałem świadomie, bo jestem miłośnikim gatunku.