Dzieło otwarte na różnorakie interpretacje. Oto jeszcze jedna. Moja głowa to ciemny pokój. Wchodzę. W ciemności błyska upiorne światło – ekran telewizora. Trzeba trafu, rozpoczyna się seans grozy wywoływanej wieloraką interpretacją filmu „Shelley”. W tym momencie dostrzegam w kącie trzydziestolitrowy kanister. Na szczęście jest pełen benzyny, a ja mam przy sobie zapałki. Opróżniam kanister i pssst... Ahahhhahaa! Impreza! Moja głowa nie jest już ciemnym pokojem! Ileż tu światła! Tańczę w płomieniach i nawet film mi się podoba! Eleno! Louise! Uhuuu!: https://www.youtube.com/watch?v=en1uwIzI3SE