Oglądam Godzillę od jakichś 20 lat, obejrzałem prawie wszystkie filmy, w tym wersje amerykańskie. Niestety, to co zrobili Japońce w tej części to jakaś kpina! Godzilla wygląda jak gówno pokryte światełkami, nie mówię już o jej wersji przed przeobrażeniem, bo to już jest kino lat 60-tych... Po za tym, 2 godziny filmu, i japońce przez 3/4 filmu pierdzielą głupoty o tym co mogą co nie mogą zrobić, i teksty jak z klanu. No dajcie spokój, to już Godzilla vs Hedora miała bardziej ogarniętą fabułę, więcej się działo i był klimat. A to było 40 lat temu! Może i było dobrych z 10 minut filmu, jak strzelali do godzilli, potem jak zionęła ogniem, było ok, ale to nie da rady tak robić filmów o takiej postaci jak Godzilla. Jest mi przykro, że ten film w ogóle powstał, a japońce w tym filmie są tak głupi, że nie dziwię się, że usa na nich bomby atomowę na Hiroshimę i Nagasaki spuścili. Może i lepiej. Dziękuję...
Chciałbym się teraz oburzyć i wyzwać Cię od ignorantów, ale niestety masz sporo racji - Shin Gojira to najnudniejsza część w serii. Przegadany, bez jakichkolwiek postaci, za mało akcji, żenujący design Godzilli, oraz muzyka plagiatująca Neon Genesis Evangelion i Bleach.
Dziękuję za odpowiedź. Pewnie kiedyś obejrzę to jeszcze raz, ale nie czuję się na razie na siłach ;) Trochę mnie poniosło po obejrzeniu tego "arcydzieła" ;)
Osobiście nie uznałbym tego filmu za najlepszą odsłonę, z tych które obejrzałem, ale ogólenie podobało mi się. Film przypomina ściśle przedstawiający rzeczywiste wydarzenia film w stylu np. "Tora! Tora! Tora!" i to moim zdaniem całkiem udatnie. Stąd też nie ma wyraźnie wybijających się na pierwszy plan pojedynczych bohaterów i ich heroicznych wyczynów. Przeskakujemy z postaci na postać, ponieważ bohaterem "Shin Gojira" jest zbiorowość.
Taki zabieg w bardziej realistyczny niż w standardowym filmie o potworze pokazuje konsekwencje takiego wydarzenia. Od ciekawostki przyrodniczej, poprzez komunikacyjny i decyzyjny paraliż prowadzący do katastrofy, przez zbytnią pewność siebie - i tak przecież sobie poradzimy po decyzję rozwiązania problemu najprostszym i najbardziej szkodliwym sposobem.
Podobało mi się również finalne inteligentne podejście do ataku na Godzillę. Przewidywano posunięcia potwora, analizowano jego silne i słabe strony. Sama koncepcja Godzilli też mi się podobała - to potwór którego samo istnienie jest groźne. Wyraźne nawiązanie do oryginalnego Godzilli. Wygląda oczywiście jak mutant a nie "dinozaur", ale w tej koncepcji to działa. Natomiast zupełnienie nie widzę tej wersji Godzilli w starciach z innymi potworami w roli neutralnej lub pozytywnej. Mógłby być natomiast czarnym charakterem, bardzo silnym na dystans, dużo słabszym w zwarciu. Godzilla z "Final Wars" zamiótłby tą wersją podłogę bo również ma "kopa w paszczy" (XD), ale już Godzilla z 2014 miałby problem żeby się zbliżyć przeciwnika. Choć gdyby już się zbliżył z Shin-Godzilli zostałyby drzazgi.
"Stadia rozwojowe" Godzilli to też niegłupi pomysł, choć też nieoryginalny pomysł - masa potworów ewoluuje w filmach Toho. Problem stanowią tylko stadium 2, 3 i 4. Całkowicie nierealistyczne i psują efekt.
Zgadzam się zę też film ma problemy. Formuła przedstawiona powyżej moim zdaniem wyczerpała się w drugiej części filmu i tempo wyraźnie siadło. Przeskoki z lokacji na lokację są zbyt szybkie i chaotyczne - zanim się zorientujemy gdzie jesteśmy, już jesteśmy gdzie indziej.
Absolutnie popieram. To najgorsza część w historii, zrobiona chyba dla półgłówków albo dla 10 latków, którzy wierzą w takie idiotyzmy, jak pokazane w tym filmie. Sama "Godzilla", którą trudno nazwać prawdziwą Godzillą, to kpina z widza. Przez pół filmu lico potwora nie jest skalane jakimkolwiek ruchem, najczęściej rusza się tylko ogon. A te lasery z gęby to... no naprawdę, bez przesady. Gdy tylko to zobaczyłem, film wyłączyłem. Po prostu nie da się dalej oglądać tego za przeproszeniem gówna. Niestety ten film absolutnie zasługuje na takie określenie.
Brakowało tylko informacji, że ta "Godzilla" przepołowiła laserem z gęby jakąś planetę w kosmosie...
Absolutnie nie polecam nikomu, a przede wszystkim fanom filmów o tym stworzeniu.
"Shin Gojira" to przede wszystkim satyra polityczna ubrana we wdzianko filmu o potworze. I tak po prawdzie to jest oryginalny Godzilla - czyli podobnie jak w '54 przede wszystkim zagrożenie wywołane działalnością ludzką. Godzilla w tym filmie nie musi się specjalnie ruszać, nie musi biegać, skakać etc. Samą swoją obecnością zabija.