Trudno oczekiwać dobrego filmu, jeśli głównego bohatera gra Guy Pearce - jak zwykle zresztą beznadziejnie. Nudna fabuła kiepskiego kryminału i nawet filozoficzne treści (zresztą płytkie - np. o prawdzie, która jest tym czym każdy chce żeby była) nie pomogą, jeśli ma się wygląd neandertalczyka... niestety - wtedy reżyser traci wiarygodność. Trzeba było lepiej zrobić filozofa z Sylwka Stalone - ma przynajmniej więcej "argumentów" ;)