Szkoda tylko, że nie miałem napisów, bo film był w wersji oryginalnej (włoskiej). Najbardziej zapadł mi w pamięć jeden utwór związany z tym zegarkiem, który miała bohaterka- to chyba najbardziej przerażający kawałek muzyki jaki słyszałem. Poza tym ciekawa praca kamery i odjechany klimat. Jednak trudno o jakąś namiastkę obiektywizmu- bez zrozumienia tego, co mówią aktorzy "SIEDEM CZARNYCH NUT" jest filmem niepełnym. Mimo to polecam przede wszystkim fanom Lucjana, ale nie tylko.