Znowu się potwierdziło, że ekranizacja książki jest dla niektórych zbyt trudna. Film nie dorównuje książce w ogóle. Denerwuje mnie też wybór Felicity Jones na postać matki. Aż tak żal było jej zgolić włosy? I po co dodatkowe wymysły w filmie? Jestem po prostu rozczarowana.
Aż tak źle nie jest. Film ma trochę zalet.
Co dobrego:
-Lewis McDougal w roli Connora
-Liam Neeson głosem Cisa
-Animowane pierwsze dwie opowieści Cisa
Niewybaczalne wady:
-Cis narratorem
-brak wątku byłej przyjaciółki Connora
-ojciec Connora
-forma trzeciej opowieści Cisa (podanie ręki, pędzenie na dręczyciela, zamiast zadawania pytań i bicia przez Cisa)
-puszczenie matki przed wyznaniem prawdy (zresztą zmienionej)
-dodatkowa scena na końcu