6,6 168 tys. ocen
6,6 10 1 167789
5,0 22 krytyków
Silent Hill
powrót do forum filmu Silent Hill

???

użytkownik usunięty

Ten film to kpina z sagi Silent Hill. Kolejny dowód, jak można spartolić ekranizację gry komputerowej.

ocenił(a) film na 8

Porażająco bogata treść wypowiedzi i równie porażająca argumentacja.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Hmm. Szczerze mówiąc myślałem, że to wystarczy. Ale żeby nie być gołosłownym, kilka podstawowych argumentów:
-zasada "upchnijmy wszystko", czyli z każdego Silent Hilla po trochę
-brak klimatu
-"artystyczne" rozwiązania fabularne (jeśli dysponuje się dobrym i sprawdzonym scenariuszem, nie należ go udziwniać, dostrzegłem niepokojącą modę w wielu filmach na usilne włączanie motywu "chrześcijańskich fanatyków". W tym wypadku szczególnie bezzasadne- w Silent Hill grasował sekta satanistyczna, a nie chrześcijańscy fanatycy)
-i przede wszystkim: zepsucie postaci Dahlii Gillespy! W pierwszym Silent Hillu postać ta była ikoną zła, a tutaj...

ocenił(a) film na 8

"zasada "upchnijmy wszystko", czyli z każdego Silent Hilla po trochę"

Nieprawda. Gans wybrał tylko kilka najbardziej rozpoznawalnych symboli, a całą fabułę - opartą wyłącznie na jedynce - znacząco uprościł. Wszystko po to, żeby w miarę wiernie nawiązać do oryginału, ale też zrealizować film właśnie w ten sposób, żeby nie upychać całej przebogatej warstwy merytorycznej SH w jeden niedługi film.

"brak klimatu"

Ależ klimat jest. Może nie na tyle straszny, co w grze (ale było tu naprawdę dużo wypowiedzi osób, które się bały), ale już na pewno ciężki i melancholijny, trochę podobnie jak klimat z drugiej części gry (tam też dominującym motywem była tragedia głównego bohatera i przygnębiający nastrój).

""artystyczne" rozwiązania fabularne"

Najpierw narzekasz, że upchnięto wszystko w jednym filmie, a teraz narzekasz, że zmieniono i uproszczono. Zdecydujże się, człowieku...

"i przede wszystkim: zepsucie postaci Dahlii Gillespy! W pierwszym Silent Hillu postać ta była ikoną zła, a tutaj"

A tutaj jest nią Christabella. Można to przecierpieć.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Ooooo, wreszcie jakiś dobry partner do rozmowy na bardzo wysokim poziomie, witaj ponownie, Der Speederze i wysyłam na wstępie mój wirtualny wyraz szacunku!

Pozwolę sobie jednak na wypunktowane Ci kilku nieznacznych potknięć - otóż, w filmie były motywy nie tylko z części pierwszej. Nie wiem jak Ty, ale ja odnotowałem nawiązania także do trójki i dwójki (choćby scena w ubikacji, Piramidogłowy Kat albo przejażdżka "windą"). Cała ścieżka dźwiękowa była zapożyczona z kolei z części trzeciej - jeżeli choć raz słyszałeś soundtrack, z pewnością rozpoznasz te motywy.

Co do klimatu, to zgadzam się z Tobą, przy czym zwrócę uwagę na jedną rzecz - film raczej nie straszy, nie ma momentów podskakiwania w fotelu albo scen wywołujących palpitacje serca, natomiast miażdży perfekcją wizualną. To, w jaki sposób odwzorowano transformacje miasteczka w jego mroczny wymiar, przy akompaniamencie klasycznych syren, budzi słowa uznania...

A Dahlię Gillespie faktycznie zepsuto moim zdaniem... Zrobiono z niej jakąś przygłupawą dewotkę, wzbudzającą raczej litość. A w grze wywoływała raczej grozę, ciarki i refleksje nad jej stanem psychicznym... W filmie dziwnie ją "zdegradowano" niemal do roli pozytywnej postaci. Nijak ma się do nawiedzonej wiedźmy, pragnącej wskrzesić demona, jak w pierwszej części gry...

Niecierpliwie czekam na ripostę ;-).

użytkownik usunięty

Tak więc lecimy:
1. "...zasada "upchnijmy wszystko", czyli z każdego Silent Hilla po trochę..."
E to znaczy których jeszcze Silentów wrzucono tu motywy prócz pierwszego - na którym opiera się cały film - i drugiego, z którego "zapożyczono" Kata?
2. "...brak klimatu..."
O cholera to my chyba w jakieś inne gry z serii Silent Hill graliśmy lub tez oglądaliśmy inny film. Film jest bowiem nafaszerowany growym klimatem, od miejscówek począwszy, przez muzykę i udźwiękowienie - ach ten zgrzyt ostrza Kata po betonowej podłodze - na postaciach zaczerpniętych z gry skończywszy.
3a. "...artystyczne" rozwiązania fabularne (jeśli dysponuje się dobrym i sprawdzonym scenariuszem, nie należ go udziwniać..."
Bene, acz należy zwrócić uwagę iż mamy do czynienia ze 120 minutowym filmem a nie kilkugodzinna grą. Coś należy uprościć, coś wyrzucić, coś innego zaś dodać i zmienić. taka jest specyfika filmu.
3b. "...dostrzegłem niepokojącą modę w wielu filmach na usilne włączanie motywu "chrześcijańskich fanatyków". W tym wypadku szczególnie bezzasadne- w Silent Hill grasował sekta satanistyczna, a nie chrześcijańscy fanatycy)..."
Oj strasznie spłycasz, bowiem growa sekta miała równie blisko do chrześcijaństwa co do satanizmu. A jeszcze bliżej do judaizmu, Kabały i podobnych klimatów.

użytkownik usunięty

Sekta The Holly Women (bo tak podajże się nazywała) była demoniczną parodią chrześcijaństwa, a nie chrześcijańskim fanatyzmem! Jest to wyraźnie podkreślone w Silent Hill 3, przypominam motyw obróconego obrazu Anioła oraz książkę którą Heather otrzymuje od Vincenta (o źródłach kultu w Silent Hill). Judaizm i chrześcijaństwo są głęboko powiązane (o tym chyba nie trzeba mówić). Ale mój zarzut o uproszczenie jest w znacznej mierze związany z likwidacją postaci Samaela właśnie (wstawka Judeo-chrześcijańska) w ekranizacji. Zmiany nie są kosmetyczne, są bardzo znaczne. A tak nawiasem: wiem, że nie istnieje horror, który byłby w stanie mnie przerazić. Nie uczyniła tego sama gra Silent Hill, ale w filmie brakuje mi czegoś, co odczuwało się grając w grę: poczucia "ciężkości" sytuacji, nierozwiązalności, samoposądzania się bohaterów o szaleństwo, nie możności akceptacji zatarcia się granicy między możliwością a niemożliwością. Piramidogłowy jest w ekranizacji pierwszego Silent Hilla absolutnie zbędny, gdyż jest on symbolem kata który karze za grzechy, wyrzutem sumienia dla bohatera drugiej części Silent Hilla, James, który wykorzystał własną żonę gdy była jeszcze piękna i zabił, gdy zachorowała. Już zupełnie odchodząc od oceny filmu, uważam iż to była "najcięższa" część Silent Hill, zwłaszcza przez brutalne sceny z Piramidogłowym: jego gwałty na potworach były alegorycznym obrazem grzechu Jamesa. Ale to już inny temat do dyskusji.

użytkownik usunięty

1. Zgadza się dlatego napisałem iż "sekciarzom" było równie blisko do chrześcijaństwa co do satanizmu. Co więcej należało by wspomnieć o dość dużym wpływie na całą sektę wierzeń indiańskich. Samo Silent Hill było w końcu świętym indiańskim miejscem.
2. Nawiązywanie przez Ciebie do SH3 jest trochę chybione, bowiem w samym filmie niewiele mieliśmy z trzeciej części gry, zaś ta 3-cia część fundowała na wiele ciekawych bóstw w postaci Lobsel Vith czy tego drugiego "czerwonego" bóstwa mających niewiele wspólnego z jakąkolwiek mitologią. Chyba? Tak więc moim skromnym zdaniem sama trzecia część więcej gmatwała niż pomagała w kwestii wierzeń i mitologii.
3. Zaś co do samego Samaela, zawsze zastanawiał mnie fenomen jak można wiele wniosków wyciągnąć i jak mocno doszukiwać się powiązań z jednego zdania wypowiedzianego przez Dahalie? Co więcej pod koniec gry dowiadujemy się iż Dahllia łgała przez całą grę. tak więc czy owo jedne zdanie dotyczące nawet nie samego Samaela, ale "Mark of Samael" może być wiarygodne?
4. Co do Kata - bene. Również uważam iż wrzucono go to z powodu tego iż to postać w zasadzie kultowa. Dlatego też film nie ma ode mnie 10-tki.

użytkownik usunięty

No, przekonaliście mnie do podwyższenia o jedną gwiazdkę. Mimo to uważam, że zdanie wypowiedziane prze Dahlię o Samaelu jest na wpół prawdziwe... Swoją drogą zaś kulty demoniczne charakteryzują się często mnogością bóstw. No dobra, podwyższam nawet o dwie gwiazdki. Choć podkreślam, że bardzo się zawiodłem.

użytkownik usunięty

W końcu to film - jak by na to nie patrzeć "sztuka" - a odbiór sztuki jako takiej zależy wyłącznie od odbiorcy.
Jednym film się nie podoba - jak tobie - innym się podoba - jak mnie.
Wśród zalewu szmir Uwe B. czy filmideł pokroju "rezident ewil", SH poważnie się wybija wśród growych pseudoekranizacji, co uważam za poważny plus.
Jak to mówią, "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził".

ocenił(a) film na 7

Oj, już nie marudź; na bezrybiu i rak ryba - a w obliczu tak przytłaczającej liczby tandetnych growych filmideł w szczególności. Mając na względzie to, że grubo ponad dekadę (licząc od MK Andersona) przyszło nam czekać na zjadliwą ekranizację, a reżyserskie zmagania przesycone były tragizmem i haniebnymi upadkami (Boll jako naczelny, masowy ekranizator), wypada, a nawet NALEŻY, docenić pracę Avarego i Gansa. Zlituj się chłopie nad tym filmem i pamiętaj, że adaptacje gier to gatunek przeklęty, niechciany i omijany szerokim łukiem przez możnych świata kina. Dlatego też Silent Hill jest swoistą perełką - przynajmniej dla graczy - kompleksową, nie kiczowatą, zrobioną na poważnie i z wyczuciem, realnie odnoszącą się do pierwowzoru, ekranizacją wielkiej gry komputerowej. Mimo iż dalekie jest to wszystko od ideału i taki np. brak grozy może wielu fanom (i nie tylko) wydawać się wręcz niewybaczalny, tak nie można od razu skreślać całości - czy gra byłby tak samo straszy bez demonicznych pielęgniarek i reszty pokręconych atrybutów których przecież w filmie nie zabrakło? W tym świetle czepianie się fabularnych konwenansów uważam za absolutny brak taktu i zbytek chciejstwa - bez jaj, ale nikt, nigdy nie skopiuje ci pierwowzoru kropa w kropkę, miejsce na inwencję być musi;) Z piramidogłowego już się tu śmiałem nie raz, ale przynajmniej zdynamizował on akcję i wprowadził element niepokoju - dziś już mi nie przeszkadza;)