Kolejna adaptacja gry, która zapisała się w kinematografii jako zupełnie nieudany film.
Przede wszystkim film jest nieprawdopodobnie nudny. Twórcy doszli do wniosku, że będą straszyć widza zmieniającą się co jakiś czas scenografią, pokazując za każdym razem jakieś nowe monstrum.
W międzyczasie oglądamy główną bohaterkę, która szwenda się po opustoszałym miasteczku. Tylko mam jedno pytanie - po jaką cholerę zdecydowała się tam jechać?
Nie wiem, w jakim stopniu film jest zgodny z grą, ale po jego obejrzeniu doszedłem do wniosku, że nie ma sensu kręcić horrorów na podstawie gier (co zresztą udowodnił już Anderson swoim "Resident Evil").
Może i jest, ale są gorsi - np. Bartkowiak, który w przeciwieństwie do Andersona nie nakręcił żadnego dobrego filmu (przynajmniej ja tak uważam).
Tłumaczy się tylko winny, nie wiedziałeś? Zresztą moim zdaniem Christophe Gans też wybitnym filmowcem nie jest.
"Kolejna adaptacja gry, która zapisała się w kinematografii jako zupełnie nieudany film"
Tak się składa, że Silent Hill zapisał się w kinematografii jako pierwszy naprawdę udany film na podstawie gry.
"W międzyczasie oglądamy główną bohaterkę, która szwenda się po opustoszałym miasteczku. Tylko mam jedno pytanie - po jaką cholerę zdecydowała się tam jechać?"
<facepalm>
Obejrzyj film, a się dowiesz...
To może jest UDANA ADAPTACJA, co wcale nie oznacza, że jest to DOBRY HORROR. Ja osobiście strasznie wynudziłem się na tym filmie, bo jest absolutnie pozbawiony jakiegokolwiek napięcia (a i oglądanie coraz to bardziej dziwacznych "potworów" nie jest dla mnie ani straszne, ani interesujące). To kwestia gustu i oczekiwań względem filmu (horroru).
"Obejrzyj film, a się dowiesz" - nie wiem jak Ty, ale ja nie mam w zwyczaju opiniować filmu, którego nie obejrzałem. Jeśli jesteś łaskaw, odpowiedz mi na zadane przeze mnie pytanie, bo w filmie nie znalazłem na nie odpowiedzi (a przynajmniej takiej, którą można uznać za przekonywującą).
"(a i oglądanie coraz to bardziej dziwacznych "potworów" nie jest dla mnie ani straszne, ani interesujące)."
A może trzeba było... hmmm... no, bo ja wiem, śledzić uważnie fabułę?
Silent Hill jest nie tyle straszny, co ciężki - niczym, dajmy na to, Jacob's Ladder (który, o ironio, był jednym ze źródeł inspiracji twórców gry).
"Jeśli jesteś łaskaw, odpowiedz mi na zadane przeze mnie pytanie, bo w filmie nie znalazłem na nie odpowiedzi (a przynajmniej takiej, którą można uznać za przekonywującą)"
Odpowiedź jest banalnie prosta - ponieważ Rose, w desperacji, nie widząc, aby jakiekolwiek inne metody skutkowały, liczyła na znalezienie odpowiedzi na dręczące ją pytania w miejscu, którego nazwę Sharon wymawiała w snach - właśnie w Silent Hill. Jak również dowie się, co jest źródłem "przypadłości" jej córki, oraz że pomoże to jej z ową "przypadłością" się zmierzyć i ją zwalczyć.
Dlaczego Rose decyduje się narazić życie swoje i córki jadąc do Silent Hill (i dlaczego pojechała tam mimo sprzeciwu męża)?
W jaki sposób Rose chciała znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania (i skąd wiedziała, że je tam znajdzie)?
Dlaczego Rose uciekała przed policją?
A skąd pomysł, że Rose umyślnie narażała życie córki, przecież nie wiedziała czym jest to miasto. Nie wiedziała, że znajdzie tam odpowiedź, ale czy szukając czegokolwiek zawsze jesteśmy przekonani, że to znajdziemy? Widocznie wszystkie wcześniejsze próby uzyskania odpowiedzi na pytanie skąd biorą się koszmary córki Rose zawiodły, a podróż do SH była gestem bezradności.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak się uczepiłeś akurat tych aspektów, przecież są one nie mniej irracjonalne, niż sama idea nawiedzonego miasteczka.
"Dlaczego Rose decyduje się narazić życie swoje i córki jadąc do Silent Hill"
"Choroba" jej córki i tak narażała już jej życie... W pierwszej scenie filmu widzimy, że omal nie skończyła się upadkiem w przepaść.
"W jaki sposób Rose chciała znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania"
Moment... wysilę wszystkie szare komórki... :/
Już wiem! Skoro jej córka w transie powtarza nazwę właśnie tego miejsca, to może leży ono u źródła jej "choroby"?
"Dlaczego Rose uciekała przed policją?"
Proste - bo wiedziała, że Cybil nie pozwoli jej wjechać do Silent Hill.
Masz w zanadrzu jeszcze jakieś głupie pytania?
"Faktycznie film jest ciężki... bo ciężko ciężko dotrwać do końca oglądając tak słaby film"
Cóż, niektórym jest ciężko wytrwać do końca dowolnej symfonii Beethovena. Albo doczytać do końca książkę Lema czy też Philipa K. Dicka (wo, ho - niektórym to ciężko doczytać do końca jakąkolwiek książkę).
Powtarzanie potem, że "film/muzyka/książka jest słaby/a" jest wygodniejsze, niż rzucenie dużo bardziej prawdziwego zdania "jestem prostakiem i nie dla mnie coś, co nie jest prostackie".
Wybacz, ale Twoje wyjaśnienia w ogóle mnie nie przekonały, nie "kupuję" tego po prostu.
"Masz w zanadrzu jeszcze jakieś głupie pytania?" - po co mam je wypisywać, żeby dostać jeszcze głupsze odpowiedzi?
"Silent Hill" to rzeczywiście arcydzieło filmowe, skoro porównujesz je do muzyki Beethovena i książek Dicka.
Trzeba było jeszcze porównać film z dziełami Michała Anioła.
Ktoś Ci płaci za pisanie takich bzdur, pytam serio?
Jaja to ja sobie robię z takich chłopków-roztropków, jak Der_SpeeDer, którzy każdego kto myśli inaczej, niż oni wyzywają od prostaków.
"Wybacz, ale Twoje wyjaśnienia w ogóle mnie nie przekonały, nie "kupuję" tego po prostu"
Aha. Jak najpierw, usiłując wytłumaczyć postępowanie Rose w filmie, wskazuję na jej desperację, to tego "nie kupujesz".
A jak ktoś inny mówi to samo (tyle że ubierając to w jeszcze bogatsze słownictwo), to nagle kupiłeś.
No, dooooobra...
"po co mam je wypisywać, żeby dostać jeszcze głupsze odpowiedzi?"
Żadna z odpowiedzi nie była tak głupia, jak zadane przez ciebie pytanie - w sytuacji, kiedy wiedziałeś, że a) Rose chce się dostać do Silent Hill b) droga do Silent Hill jest zamknięta c) policjantka z pewnością nie pozwoliłaby Rose na wjazd do miasta i tym samym złamanie prawnych zakazów, wzbraniających takich poczynań. W tej sytuacji, wystarczy odrobinę ruszyć łepetyną. Zamiast tego, postanowiłeś przyjąć sobie teorię, że ten film jest głupi, i nagiąć interpretację do takiej teoryjki - po czym przychodzić na forum z pytaniami o oczywistości, grając (równie rozbrajająco, co naiwnie) operetkę, wskazującą, jakie to kuriozalne zachowania mają te postacie w SH i jaki to w ogóle jest ten film nielogiczny.
""Silent Hill" to rzeczywiście arcydzieło filmowe, skoro porównujesz je do muzyki Beethovena i książek Dicka"
Silent Hill, podobnie jak większość książek Dicka, jest dziełem nietuzinkowym z tego względu, że nie podtyka odbiorcy wszystkiego pod nos i wymaga od niego ruszenia mózgownicą, aby sam interpretował niektóre wydarzenia. Widzę to wyraźnie, choćby po tym, jak to przez kilka lat od premiery filmu napotkałem całe rzesze ludzi, co to na próbie zrozumienia Silent Hill złamali sobie zęby (króluje tutaj zakończenie, i jego bzdurna interpretacja spod szyldu "główne bohaterki umarły i wróciły jako duchy"). Na dodatek Silent Hill jest adaptacją gry, względem której został znacząco uproszczony - growy oryginał jest odeń o wiele bardziej zagmatwany i pokręcony fabularnie. Ma też więcej symboliki.
"Ktoś Ci płaci za pisanie takich bzdur, pytam serio?"
A tobie? Nie pytam serio, bo nie mam, eufemistycznie rzecz biorąc, wybujałej wyobraźni.
"Jaja to ja sobie robię z takich chłopków-roztropków, jak Der_SpeeDer, którzy każdego kto myśli inaczej, niż oni wyzywają od prostaków"
Nie wyzywam od prostaków tych, którzy myślą inaczej. Wyzywam od nich tych, dla których "opinia na temat filmu" to jest góra kilka linijek tekstu z pozbawionymi jakiejkolwiek argumentacji bluzgami. Wyzywam od nich również tych "chłopków-roztropków", którzy wprawdzie krytykują Silent Hill, ale przy okazji nie raz i nie dwa razy zdradzają się, że nawet nie załapali, o co w tym filmie "kaman".
OK, to skoro już rozmawiamy o zakończeniu, to jaka jest Twoja interpretacja tego, że Rose i Sharon nie mogły wrócić do naszego "wymiaru"? Jak dla mnie interpretacja, że zginęły w wypadku wjeżdżając do Silent Hill jest najbardziej przekonywająca.
Taaa? W takim razie, skoro zginęły w wypadku, to GDZIE BYŁY ICH CIAŁA? Wyparowały? Przyszedł Piramidogłowy i je zjadł?
To, że one zginęły, to bzdura do kwadratu - a przy okazji jeden z sygnałów, że mamy do czynienia z filmem nietuzinkowym, na którym rozmaici "interpretatorzy" łamią sobie zęby.
"to jaka jest Twoja interpretacja tego, że Rose i Sharon nie mogły wrócić do naszego "wymiaru"?"
Kluczem do znalezienia odpowiedzi na to pytanie jest scena w kościele, gdy Sharon wbrew nakazowi Rose otwiera oczy i napotyka spojrzenie Demona.
"A skąd pomysł, że Rose umyślnie narażała życie córki, przecież nie wiedziała czym jest to miasto"
Ależ wiedziała! Oczywiście nie mogła się spodziewać stworów pokroju Piramidogłowego, ale wiedziała o pożarze i o tym, co stało się z miastem. W filmie jest wyjaśnione, że przeglądała stronę internetową, na której był opis Silent Hill i tam było napisane: "skażone miasto, pożar nie zgasł do dziś". Według mnie narażała życie swoje i córki jadąc tam.
"Nie wiedziała, że znajdzie tam odpowiedź, ale czy szukając czegokolwiek zawsze jesteśmy przekonani, że to znajdziemy?"
Owszem, ale najpierw trzeba wiedzieć konkretnie, czego się szuka - inaczej to nie ma sensu, nie uważasz?
"Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak się uczepiłeś akurat tych aspektów, przecież są one nie mniej irracjonalne, niż sama idea nawiedzonego miasteczka"
Właśnie dlatego się ich czepiam! Zachowanie głównej bohaterki jest pozbawione sensu i głównie to przeszkadzało mi cały czas w odbiorze filmu.
Mam jeszcze więcej pytań odnośnie tego filmu, ale nie chce mi się już tego drążyć, naprawdę nie warto. Mnie osobiście film mocno rozczarował, bo jako horror wypada bardzo słabo.
"(...)przeglądała stronę internetową, na której był opis Silent Hill i tam było napisane: "skażone miasto, pożar nie zgasł do dziś"(...)."
A nie dostrzegasz w tym zdaniu czegoś bardziej irracjonalnego, niż pomysły Rose - nie chodzi o jego konstrukcję, a o treść;)
"Owszem, ale najpierw trzeba wiedzieć konkretnie, czego się szuka - inaczej to nie ma sensu, nie uważasz?"
Ha, absolutnie nie. Weźmy np. artystę malarza; bardzo często szuka on inspiracji, ale czym jest dokładnie to "natchnienie"? Gdzie go szukać? Nie można w sposób formalny jednoznacznie opisać, że "natchnienie jest tym i tym", "jest tu i tam". Artysta nie wie czego szuka, ale wie, że szuka.
Można iść nawet dalej i zadać odwieczne pytanie o sens istnienia - czy szukając go, wiemy czego szukamy?
"Właśnie dlatego się ich czepiam! Zachowanie głównej bohaterki jest pozbawione sensu i głównie to przeszkadzało mi cały czas w odbiorze filmu."
E tam, według mnie jesteś zwyczajnie małostkowy, film ci się nie podobał i na siłę szukasz argumentów, aby tylko jakoś uargumentować swoją krytykę;)
Może i masz rację, ale Twoja teoria z natchnieniem jest mocno... naciągana. Czy zdesperowaną matkę, która w akcie desperacji szuka pomocy dla córki w opustoszałym miasteczku i wydaje się być zupełnie zagubiona można porównać do artysty, który szuka natchnienia?
Jeśli zaś chodzi o moją ocenę filmu, tak jak napisałem wcześniej - kwestia gustu i oczekiwań względem filmu.
Rację mam, bo sprawdziłem to na sobie wielokrotnie;) Oczywiście, że bezpośrednio nie da się tego przykładu odnieść do Rose, ale to był tylko, no właśnie, przykład. Czasem człowiek w obliczu bezsilności i nie możności rozwiązania problemu w sposób oczywisty i racjonalny łapie się różnych, czasem zupełnie szalonych rzeczy. Może to w kontekście takiego akurat filmu przykład mało trafiony, ale ludzie śmiertelnie chorzy, którzy nie znajdują już ratunku u lekarzy, niekiedy w ostatecznym geście rozpaczy szukają ratunku u różnych szarlatanów i znachorów.
Co do samego filmu, to moja ocena jest składową bardzo wielu czynników i nie bez znaczenia jest tu to, iż jestem fanem SH - to już zmienia optykę:). Nie chce nikomu wmawiać, że powinien znać grę, aby móc w pełni docenić ekranizację, ale nie da się zaprzeczyć, że miłośnik serii film zrozumie w nieco inny sposób niż ktoś, kto nigdy wcześniej nie miał do czynienia z Cichym Wzgórzem. Ale mówimy o filmie i tu ta akurat kwestia nie powinna grać większej roli, bo nie jestem przekonany, czy istnieje korelacja tego typu, iż ten komu filmowy SH się spodoba, polubiłby również grę. Nie mam na to dowodów.
W każdym razie, dałem o "oczko" wyżej, bo a) film jest bez wątpienia najlepszą z dotychczasowych ekranizacji gier b) jest najwierniejsza, mimo wszystko, ekranizacją.
Oczywiście horror to jest żaden, to im nie wyszło i jest to nie tylko zarzut sensu stricto samego filmu, ale również obrazu jako adaptacji - gra jest najcięższym horrorem wszech czasów.
Dobra, przekonałeś mnie. Nie wątpię, że gdybym znał serię gier "SH" i historię, która tam była przedstawiona, to zupełnie inaczej podszedłbym do tego filmu.
Widocznie ten film skierowany jest tylko dla fanów gry, więc tym bardziej zasługuje na niską ocenę.
Skoro uważasz, że kryterium oceny powinna być złośliwość, to już jak tam sobie chcesz. Ale skąd w takim razie ocena 4? Ja daje znienawidzonym filmom 1;)
Jak to "Skoro uważasz, że kryterium oceny powinna być złośliwość"? Skąd tobie się to uroiło?
Stąd "Widocznie ten film skierowany jest tylko dla fanów gry, więc tym bardziej zasługuje na niską ocenę." - Co to ma w ogóle znaczyć? Nie powiesz mi, że grupa docelowa jest czymś nadzwyczajnym i dziwnym? Czy kino Jodorowskiego kierowane jest do miłośników taniego kina akcji zza wielkiej wod? To tylko przykład, żebyś mi się tu zaraz nie czepiał, że coś porównuje;)
Nie rozumiem nadal gdzie tu się dopatrzyłeś złośliwości. Film mi się nie podobał, daje niską ocenę, potem dowiaduje się że jest skierowany do fanów gry czyli nie do mnie, a jednak dostałem ten produkt. Gdzie tu moja złośliwość? Raczej ze strony producentów że nie nakręcili tego filmu dla wszystkich widzów, a tylko dla fanów gry. To że film nie jest przeznaczony dla mnie to wielki minus filmu bo w końcu moja ocena jest przecież subiektywna.
Dobra, niech ci będzie, masz rację, słuszność absolutną i co tam jeszcze sobie życzysz:)
Jeśli sprawa dotyczy intencji moich wypowiedzi to na pewno w tej kwestii mam słuszność absolutną.
Wszystkie adaptacje są tworzone głównie dla fanów gier, inna sprawa, że większość z nich to spektakularne porażki.
Gdyby ten film był skierowany tylko do fanów gry, nie uproszczonoby przedstawionej historii do stopnia, pozwalającego zrozumieć (pod warunkiem ruszenia mózgownicą podczas oglądania) wydarzenia na ekranie wszystkim oprócz tłumoków (których, jak widać, nie brakuje).
Faktycznie film jest ciężki... bo ciężko ciężko dotrwać do końca oglądając tak słaby film.
W porównaniu z grą gdzie musiałem co 15 min iść do łazienki sikać xD to jest totalne dno. Nie ma tu nic strasznego. Wyszedł z tego film obyczajowy z minimalną dawką Thrillera. A tak się cieszyłem jak zobaczyłem zapowiedź filmu Silent Hill....
Dawno to oglądałam, choć w grę nie grałam. Często jest tak, że filmy bywają uzupełnieniem gier, ich ekranizacjami lub opowiedzeniem historii w inny, w tym wypadku ogromnie ciekawy sposób, pełen symboliki. Ten film zapewne docenią tylko takie osoby, jak ja, czyli ludzie myślący ;p
Atmosfera filmu jest niesamowita. Nie oglądałam go na 42-calowym LCD, bo go jeszcze wtedy nie mieliśmy, a na 14-calowym Sanyo sprzed 20 lat i byłam pod niesamowitym wrażeniem. Skoro to tak wyglądało dla mnie na tym małym tv to jest to arcydzieło. Zalecam obejrzeć w zimie, bo choć to popiół to wrażenia są jeszcze lepsze :))
Dla mnie to po prostu arcydzieło, a krytycy go nie doceniają, bo krytycy wbrew pozorom nie myślą i są od krytykowania wszystkiego -_- Nienawidzę ich :(
"Ten film zapewne docenią tylko takie osoby, jak ja, czyli ludzie myślący" - czyli osoby, którym film się nie spodoba są idiotami?
Moim zdaniem ten film jako horror wypada bardzo kiepsko, na dodatek jest ch*lernie nudny.
Dlaczego tam postanowiła jechać ? Kolego trzeba oglądać uważnie a nie zadawać głupie pytania, może ten " nieudany film " jednak nie jest taki nieudany jak go nazywasz. Faktycznie nie mamy do czynienia z kinem pierwszych lotów, ale uważam że jak na horror sci-fi nie jest zły. Film jest niekonwencjonalny jeżeli chodzi o pomysł, pokazuje całkowicie odrealniony świat i to mi się w nim podoba. Oczywiście nie jest to film dla wszystkich, ludziom lubiącym bardziej realistyczne obrazy ten film na pewno się nie spodoba.
Nie zgadzam się z autorem tematu dyskusji,że jest nieudanym filmem.Byłam na tym w kinie i muszę powiedzieć,że film posiada ciężki klimat tak samo jak w grze,a to jest plus.To nie jest film typu Piła czy Hostel gdzie głównie chodzi o pokazywanie makabry.W Silent Hill było może parę scen krwawych,ale cała moja uwaga skupiała się na psychologii bohaterów.
"(...) ludziom lubiącym bardziej realistyczne obrazy ten film na pewno się nie spodoba" - na jakiej podstawie tak twierdzisz? Ja uważam, że ten film nie przypadnie do gustu osobom, które oczekują od horroru mocnego klimatu.
Do horrorów S-F należy "Pandorum", "Event Horizon", czy seria "Alien".