Wiem, że temat był już tutaj wałkowany i powracał jak bumerang, ale nie chciałem swoimi przemyśleniami fatygować ludzi, którzy ostatnie posty zamieścili parę lat temu. Jestem oczywiście otwarty na sugestie i pomysły do podanych przeze mnie założeń i argumentów. Przejdźmy do rzeczy.
1 Filmowy Silent Hill poza pełnieniem funkcji tła wydarzeń historycznych i nie tylko jest po prostu czyśćcem a jednocześnie placem zabaw sił dobra i zła. Nie brakuje w nim grzeszników- wyznawcow kultu pod wodzą, opętanej rządzą palenia Christabelli, których modlitwy i utworzone schronienie pod postacią sanktuarium odwlekają moment wyroku.
2 Motywem przewodnim filmu a także katalizatorem wydarzeń są warzące się losy zmarłej w chwili wypadku Rose, której wybory i decyzje podjęte w okolicznościach chronicznie objawiającego się zła ( szatan pod postacią Alessy i jego piekło: mroczna wersja miasteczka, piramidogłowy – kat, potępieni: dozorca Colin i "skarabeusze" o ludzkich twarzach), zdecydują o tym co stanie się z nią po śmierci.Rolę anioła stróża głównej bohaterki pełni policjantka Cybil. Cóż, jaki inny zawód lepiej odzwierciedlałby rolę niebiańskich postaci będących zawsze ku pomocy…?;) Wielokrotnie ratuje ona Rose z opresji i jak każdy z prawych aniołów, pomaga dotrzeć podopiecznemu do celu nie determinując w żaden sposób jego wyborów.
3. Zakończenie nie jest tyleż zagmatwane co smutne niczym bad ending w pierwszym Sileni Hill gdzie Harry, „nie postarawszy się”, leży martwy w samochodzie. Główna bohaterka, omamiona łzawym spektaklem o uciemiężonej dziewczynce (tutaj przebiegle ukazanej przez diabła pod postacią jej ukochanej córki), ulega jego kuszeniu - pomaga upadłemu wykonać wyrok na pozostałych „mieszkańcach miasteczka” umożliwiając dostęp do sanktuarium . Jej czyny i wybory, kierowane jednak szlachetnymi pobudkami jak miłość do córki powodują, że nie trafia ona do piekła. Błąka się, czekając na kolejną szansę/test a rezultatem jej prób kontaktu z mężem w świecie realnym jest biały szum/hałas (ang. white noise – odsyłam do wujka google i cioci wikii lub edycji rozszerzonej dobrego filmu z Michaelem Keatonem pt.„Głosy”).
Muszę dodać iż uczepiłem się pojęcia czyśćca mając na uwadze zainteresowania i inspiracje twórców gry. Nie ukrywali oni nigdy faktu iż inspirowali się w dużej mierze klimatem i wizją Adriana Lyne’a przedstawionymi w absolutnym dziele sztuki pt. „Jacob’s Ladder”. Ukrywać też nie będę, że "głębsza idea" miasteczka leży mi bardziej niż jakiś tam inny wymiar...
Czytając wypowiedzi osób, nie raz natknąłem się na tezę Sileni Hill = Czyściec, notorycznie jednak obalaną (jeśli chodzi o filmową wersje miasteczka) argumentem braku ciał w samochodzie po feralnym wypadku Rose. Podobnym osobnikom proponuję bardzo dokładne przyjrzenie się postaci oficera Gucciego, którego słowom niekoniecznie można dawac wiarę do końca gdyż jako jedyny:
- nie dopuszcza męża Rose do wypadku
- informuje go o braku ciał w samochodzie
- ewidentnie przeszkadza Chrisowi w prowadzeniu osobistego śledztwa
- podczas jednego z pożegnań z Chrisem na jego: You’re not telling me everything, are you? odpowiada tylko: Go home Chris and leave it all…
Cóż więc można powiedzieć? The truth is out there…;)
Nie będę ukrywał, że film bardzo mi się podoba i jeśli miałbym postawić go na tle ekranizacji gier i produkcji horrorowato-podobnych ostatnich lat byłby po prostu arcydziełem. Dychy jednak dać nie mogę bo: - obraz Gansa, jak dla mnie, oprócz powielania elementów wielokrotnie już wałkowanych, choćby w Lyne’owskiej „Drabinie Jakubowej” czy „Szóstym Zmyśle” razi wręcz kiepską grą aktorską i debilną do granic możliwości charakteryzacją.
Czekam na wasze przemyślenia i kontrargumenty licząc jedynie na poważne posty. Z góry dziękuję każdemu komu udało się wytrwać do końca w czytaniu powyższych wywodów.
"Filmowy Silent Hill poza pełnieniem funkcji tła wydarzeń historycznych i nie tylko jest po prostu czyśćcem a jednocześnie placem zabaw sił dobra i zła"
Brednie. Silent Hill nie jest żadnym czyśćcem - to inny wymiar, w którym egzystuje sobie Demon odpowiedzialny za całe zamieszanie. Można go co najwyżej porównywać do czyśćca, a i to porównanie nie jest do końca celne. W końcu istotą czyśćca nie jest mszczenie czyichś krzywd poprzez zabijanie winowajców. Ani tym bardziej podsycanie w ludziach tego, co najgorsze.
Skoro mówisz zaś o "walce sił dobra i zła" to powiedz - kto niby w SH reprezentuje dobro?
"Motywem przewodnim filmu a także katalizatorem wydarzeń są warzące się losy zmarłej w chwili wypadku Rose"
A jej ciało zaprawdę Piramidogłowy (a zresztą, co tam - powiedzmy, że policja je zjadła. Będzie jeszcze śmieszniej) zeżarł, podobnie jak z doczesnymi szczątkami Sharon oraz Cybil postąpił... Do nieudolnej próby obalenia argumentu z brakiem ciał jeszcze sobie przejdziemy.
"Jej czyny i wybory, kierowane jednak szlachetnymi pobudkami jak miłość do córki powodują, że nie trafia ona do piekła"
Dżizas, co ty teraz wymyślasz...
"Błąka się, czekając na kolejną szansę/test a rezultatem jej prób kontaktu z mężem w świecie realnym jest biały szum/hałas"
Aha - nie zapominajmy, że umarlaki regularnie wydzwaniają z komóry do żywych.
"Podobnym osobnikom proponuję bardzo dokładne przyjrzenie się postaci oficera Gucciego, którego słowom niekoniecznie można dawac wiarę do końca gdyż jako jedyny"
A ja proponuję autorowi tematu bardzo dokładne zastanowienie się, o czym do cholery bredzi. Oto bowiem ubzdurał sobie, że Gucci, który osobiście zabrał Chrisa do Silent Hill, magicznie nie pozwolił mu po drodze ujrzeć miejsca "wypadku". A może po prostu gliniarze krzyknęli "abrakadabra" i wyczarowali przy drodze autohaus, gdzie auto Rose szybciutko i sprawnie przez noc wyklepali, aby uszkodzenia faktycznie były minimalne i Christopher nie miał nic do gadania.
"nie dopuszcza męża Rose do wypadku"
Bzdura kompletna - wszyscy gliniarze zgodnie z dobrze pojętym obowiązkiem nie pozwalali mu tam wejść, żeby burłaganu nie narobił, dopiero Gucci wysłuchuje Christophera i godzi się zabrać go do miasteczka.
"- ewidentnie przeszkadza Chrisowi w prowadzeniu osobistego śledztwa
- podczas jednego z pożegnań z Chrisem na jego: You’re not telling me everything, are you? odpowiada tylko: Go home Chris and leave it all…"
Zapewne takie wyjaśnienie, że Gucci był świadkiem działania sił nieczystych i nie chciał w związku z tym dopuszczać do tego zwykłych ludzi, niektórym niestrudzonym "interpretatorom" wydaje się niewystarczające... Nie, lepiej zbudować idiotyczną teorię, że Gucci i jego ludzie schowali ciała Sharon i Cybil przed Christopherem, co zrobili bez żadnego powodu, celu czy sensu (bo ja takowych nie widzę, nawet w sferze teorii). Ergo, zdaniem autora tematu Gucci schował te ciała i wyklepał przez noc samochód, bo tak mu się zachciało, potem zaobrączkował Chrisa, bo przecież sam fakt złamania przez niego prawa nie wystarczy, żeby to uzasadnić... ech, po prostu gadać mi się już nie chce. Nie wiem, skąd te ciągoty u niektórych do upartego forsowania absolutnie niedorzecznej teorii, że główne bohaterki umarły - a już zwłaszcza mnie dziwią szczyty absurdu, kiedy to w roli "argumentów", mających uzasadniać ową teoryjkę, pojawiają się rzeczy kompletnie przez autora tematu wymyślone, pokroju Gucciego chowającego przed Chrisem zwłoki żony w akcie zwykłego chciejstwa. Idiotyczna teoria podpiera idiotyczną teorię... co za żałosny spektakl.
Tak więc nie, wcale nie przekonałeś, że w tej teorii jest jakikolwiek sens - pomogłeś mi tylko znaleźć jeszcze więcej powodów, dla których jest ona kompletną bzdurą.
Regards
Der_SpeeDer
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Fajnie, że się pofatygowałeś i napisałeś parę słów - po to założony został tutaj ten temat... Teraz parę pytań.
1.Jak w takim razie, według Ciebie, wygląda moment przeniesienia się do "innego wymiaru" / Silent Hill . Ergo dlaczego wszyscy mieszkańcy Silent Hill są ukazani jako osoby będące ofiarami jakiś form wypadków? Pożar, wypadek samochodowy Rose i jej córki czy wypadek motocyklowy Cybil - zaprzecz proszę i udowodnij że jest inaczej, I double dare you.;) Co jest Twoim zdaniem potrzebne aby ofiara trafiła do "innego wymiaru", umiejętność postrzegania równoległych wymiarów będąca efektem nadmiernie rozwiniętej przysadki mózgowej u ofiary wypadku...?;)
2. Jak interpretujesz zakończenie?
Dodam tylko że, owszem prosiłem o teorie i argumenty odnośnie interpretacji filmu, co według mnie zawsze sugeruje, że nikt swoich założeń do końca nie jest pewny - dla jasności, tak też jest w moim przypadku... Ty natomiast kolego/koleżanko jedziesz chamskim sarkazmem i nadymasz się jakbyś od tygodnia miał problemy z wypróżnieniem. :) Wyluzuj troszeczkę i dobra rada, odpisywanie na posty o czwartej rano zastąp porządnym snem. W przeciwnym wypadku dojdę do wniosku, że oprócz problemów z zatwardzeniem jesteś po prostu poirytowany faktem, że np. mama nie kupiła Ci bujanego konika na piąte urodziny, swoje frustracje wyładowujesz anonimowo na forach internetowych i rozmowa z Tobą po prostu nie ma sensu...
"Ergo dlaczego wszyscy mieszkańcy Silent Hill są ukazani jako osoby będące ofiarami jakiś form wypadków?"
A są? Nie przypominam sobie, aby ci wszyscy kultyści, z Dahlią na dokładkę, byli ofiarami jakiegoś wypadku (o Alessie już nawte nie wspomnę). Kolejny twój wymysł?
"Co jest Twoim zdaniem potrzebne aby ofiara trafiła do "innego wymiaru""
Tego się nie da do jednego absolutu sprowadzić. Generalnie jednak, "potrzebne" jest to, aby Demon miał jakieś konkretne plany związane z daną osobą - oraz aby taka osoba spełniała, w zależności od sytuacji, inne warunki - jak choćby byli ludźmi niosącymi w sercu to, co najgorsze, którymi się przecież diabły i demony jak najbardziej interesują. Alessa była osobą, od której wszystko się zaczęło - wiedziona nienawiścią, zawarła pakt z owym Demonem. Tyle że nie byłoby spełnienia, gdyby nie pojawił się w Silent Hill obiekt jej nienawiści - przedstawiciele owej sekty - więc ich Demon również wciągnął w swoją gierkę. Ci jednak, znalazłszy się w Silent Hill, odrzucali swoje przeznaczenie i opóźniali wykonanie "wyroku" - toteż Demon postanowił ściągnąć do pomocy kogoś z zewnątrz. Dlatego narodziła się Sharon, która trafiła później do Rose - ta, adoptując dziewczynkę, nie zdawała sobie sprawy, że obarcza się tym samym brzemieniem. Po prostu pokochała Sharon jak własną córkę, co było Demonowi bardzo na rękę, bo wiedział, że zgodzi się mu w związku z tym pomóc, by ocalić Sharon. Zwabił więc Rose do miasteczka i tam przeniósł do Silent Hill. Cybil z kolei (co sam zauważyłeś, ale dziwnym trafem olałeś przy budowaniu swojej teorii) pojawiła się w Silent Hill, gdyż Demon wiedział, że może pełnić rolę bodyguarda Rose, a tym samym zapewnić powodzenie jego planu.
"Jak interpretujesz zakończenie? "
Normalnie - w scenie masakry w kościele, w chwili, kiedy Sharon wbrew nakazowi Rose otwiera oczy, dziewczynka zostaje opętana przez Demona. To przypieczętowuje los Rose - jako że jest z Sharon związana, Demon nie pozwala jej opuścić Silent Hill (chociaż pozwala jej wyjechać z miasteczka - teraz nie ma to już znaczenia). Na opętanie wskazuje nie tylko ów moment, kiedy Demon patrzy Sharon w oczy, co doprowadza ją do nagłego omdlenia - Sharon zachowuje się również inaczej po scenie w kościele.
"Ty natomiast kolego/koleżanko jedziesz chamskim sarkazmem i nadymasz się jakbyś od tygodnia miał problemy z wypróżnieniem"
Rzeczywiście posunąłem się za daleko, niemniej szlag mnie najzwyczajniej w świecie trafia, gdy po dziesiątkach razy, kiedy to prostowałem ową teorię ze śmiercią Rose i Sharon, pojawiają się wciąż kolejni "interpretatorzy", do których najwyraźniej nic kompletnie nie dociera. I to nie tylko ode mnie, ale też od innych bywalców, w tym nieobecnych już niestety Mithrilla, Moriego i Duxa, którzy również wielokrotnie powtarzali, że główne bohaterki wcale nie umarły - oczywiście, to też nie docierało.
A już na pewno szlag mnie trafia, gdy widzę kogoś, kto wypowiada się "pouczającym" tonem, choć sam nie jest w stanie dostrzec podstawowego nieprawdopodobieństwa w proponowanym przez siebie rozwiązaniu.
Inna sprawa - osoby, które forsują teorię, że Silent Hill to czyściec, ewidentnie nie rozumieją, czym ów czyściec jest. Ty się z tym pięknie zdradzasz chociażby wtedy, gdy piszesz o "dobrym uczynku, dzięki któremu Rose nie poszła do piekła". Otóż, z czyśćca się w ogóle nie idzie do piekła. Czyściec, co sama nazwa wskazuje, jest miejscem (czy może raczej "stanem"), gdzie dusze doznają oczyszczenia, dzięki któremu mogą "przejść" do nieba. Nazywanie czyśćcem wymiaru, w którym demon się znęca nad grzesznikami, by końcu zgotować im okrutną śmierć, jest zwykłym nieporozumieniem. Gdzie tu niby "oczyszczenie"? Gdzie "oczyszczenie" w tym, co z Alessą się dzieje? O takich drobiazgach, jak fakt, że owi rzekomo martwi ludzie bez problemu mogą w Silent Hill zginąć, nie chce mi się nawet pisać.
"dobra rada, odpisywanie na posty o czwartej rano zastąp porządnym snem"
Jeszcze lepsza rada - pilnuj swojego nosa i zachowaj dla siebie uwagi dotyczące czyjegoś życia prywatnego. Czy ja w swojej złośliwości dociekałem, jakie musiałeś mieć frustracje jako dzieciak?
"mama nie kupiła Ci bujanego konika na piąte urodziny"
Bujanego konika miałem, odkąd pamiętam. Strzelaj dalej.
Mam takie pytanko. W swoich wypowiedziach wielokrotnie twierdzisz, że Rose i Sharon NA PEWNO nie umarły. Nie chcę tu dyskutować na ten temat jak było naprawdę, tylko ciekawi mnie, skąd jesteś tego pewny, skąd to wiesz? Bo mi to wygląda na to, że po prostu kłócicie się o to, co nigdzie nie jest powiedziane wprost, właśnie dlatego, żeby jedna osoba mogła myśleć, że one nie żyją, natomiast ktoś inny pomyśli sobie, że zostały opętane i uwięzione w Silent Hill.
"ciekawi mnie, skąd jesteś tego pewny, skąd to wiesz?"
Jestem pewien, bo nie ma żadnego argumentu na poparcie takiej tezy, a do obrócenia jej w jeden wielki nonsens wystarczy tak naprawdę wypowiedzenie jednego (i powtarzanego przeze mnie do tak zwanego "zerzygania" - bez skutku) zdania: skoro Rose i Sharon umarły, to GDZIE BYŁY ICH CIAŁA? Wyparowały? Przyszedł Piramidogłowy i je zjadł?
Żeby było jasne, nie mam konkretnych przemyśleń odnośnie zakończenia, wg mnie każdy może je interpretować inaczej, tak jak chce. Jako głównego argumentu używasz tego, że nie było ich ciał. Zgoda. W takim razie dalej żyły. Ale jak miały się przenieść do "innego wymiaru"? Przecież to niemożliwe, bo człowiek albo żyje, albo nie (chyba że wyznajesz inne teorie, posiadasz inne wierzenia nt. ludzkiej egzystencji, to ok). Wiadomo, że jest to film, więc nie musi być w 100% realistyczny, ale w takim wypadku można dalej twierdzić, że ich ciała zniknęły, a same umarły/zginęły ;) Z drugiej jednak strony, Gucci wydaje się, że coś wie nt. obu pań, tylko ukrywa to przed Chrisem.
All in all, w moim mniemaniu oba zakończenia są możliwe, dlatego obstaję dalej przy swoim twierdzeniu, że zakończenie filmu można w różny sposób interpretować, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;)
"Ale jak miały się przenieść do "innego wymiaru"?"
Proste - Demon je wciągnął do swojego światka. Tak jak wcześniej wciągnął wszystkich owych kultystów oraz samą Alessę.
"w takim wypadku można dalej twierdzić, że ich ciała zniknęły, a same umarły/zginęły"
A samochód sam z siebie się wyklepał, aby nie było śladów "wypadku".
"Z drugiej jednak strony, Gucci wydaje się, że coś wie nt. obu pań, tylko ukrywa to przed Chrisem"
Oczywiście, że wie. Sam był przecież świadkiem działania w Silent Hill sił nieczystych, kiedy Demon przekabacił na swoją stronę Alessę i rozpętał całe zamieszanie. Dlatego zresztą stwierdził w jednej ze scen, że są różne rodzaje sprawiedliwości - ludzka, Boska... a nawet diabelska. Logiczne więc, że cokolwiek Demon planuje w związku z Rose i Sharon, Chris nie powinien się do tego mieszać - ani też nie ma to większego sensu.
w sumie nawet sie zgadzam, bo nie przekonuje mnie teoria z czyśćcem, natomiast zastanawia mnie jedno, bo ty tak bronisz tego gucciego a ja na wejsciu mam dwa powody dla ktorych facet nie za bardzo jest godny zaufania.
1)gdy ten mąz, nie pamietam jak mu tam, przegląda te akta to zeby nie tracic czasu otwiera pierwsza teczke ze znanym mu nazwiskiem - gucci i to wlasnie tam znajduje zdjęcie alessy, nie szuka powiązan miedzy tą dwójką tylko od razu wali do sierocinca gdzie siostra nie chce z nim gadac, wpada gucci okazuje sie ze całkiem niezle sie znaja z zakonnicą, na pytanie meza czy znał ta dziewczynke gucci odpowiada ze tylko słyszał co jej zrobiono, to co jej zdjecie robilo w jego papierach?
2) Skoro nie było ciał, sprawa była w toku, facetowi zagineła zona i córka, a policjant kaze mu wyjechac " bo juz nic nie mozna zrobić" ?? póki nie ma ciał, chyba nie powinno sie wysyłac faceta do domu? nawet zgodnie z prawem powinien byc na bierząco informowany o postępach w sledztwie tak?
1. Najwyraźniej Gucci skłamał, tylko w jaki sposób wpływa to na samą fabułę? Jaki powód miałby Gucci, by zwierzać się Chrisowi z takich spraw? Jaki miałby powód, by mu tłumaczyć, co się dokładnie z Alessą stało?
2. A po co Chris miał tam zostać? Kazali mu pojechać do domu i pewnie by zadzwonili, gdyby Rose jednak znaleźli - przecież to zupełnie normalne.
ad.1
Silent Hill nie jest czyśćcem; co prawda mogą się nasuwać takie porównania(zamglone Silent Hill-czyściec, rdzawe Silent Hill- piekło) lecz są one zupełnie nieuzasadnione. Bo dla kogo niby miałby być ten czyściec? Definicja mówi, że czyściec to miejsce, w którym dusze muszą cierpieć, żeby w końcu dostać wiecznego ukojenia. A z Silent Hill nie ma powrotu, co doskonale widać po ostatniej scenie. Poza tym co zrobiła takiego Rose, że miałaby się znaleźć w czyśćcu? NIC! Była ona potrzebna jedynie do wykonania planu Alessy.
ad.2
Nie można jednoznacznie stwierdzić czy Rose umarła i kiedy to się stało; czy na początku, czy dopiero pod koniec, kiedy została dźgnięta nożem. Myślę jednak, że motyw śmierci należy tu traktować przenośnie; nie jako dosłowną śmierć, ale przeniesienie się do innego wymiaru. Stąd w samochodzie nie było ciał, a na koniec Rose nie zastała męża w domu. Nie mogła się z nim spotkać, bo chociaż wszystko wyglądało na takie same, to była tak naprawdę w zupełnie innym miejscu. Poza tym osoby, które przebywały w Silent Hill nie mogły być martwe, bo przecież na koniec Alessa dokonała na nich zemsty. Co, umarły dwa razy?
"Poza tym co zrobiła takiego Rose, że miałaby się znaleźć w czyśćcu?"
Jejq. Nawet o tym nie pomyślałem wcześniej, a to przecież takie proste. Tak czy inaczej, brawo - jeszcze jeden powód, dla którego można zakwalifikować teoryjkę z czyśćcem i umieraniem jako kompletną bzdurę.
"Poza tym osoby, które przebywały w Silent Hill nie mogły być martwe, bo przecież na koniec Alessa dokonała na nich zemsty. Co, umarły dwa razy?"
A jakże! :D
Dziw, że nikt jeszcze nie wyskoczył z teorią, jakoby Rose i cała reszta była jakimiś zombiakami nie z tej ziemi :).
"GDZIE BYŁY ICH CIAŁA? Wyparowały? Przyszedł Piramidogłowy i je zjadł?"
Nie, to niemożliwe w realnym świecie... Bardziej pasuje mi teoria, że przyjechał Der _Speeder na swoim bujanym koniku z rozgniecionym klockiem w majtach i zabrał obie dziewczyny. Jego nocne życie, prócz nawracania niewiernych na forach Silent Hill, wypełnia teraz znęcanie się nad dwiema niewiastami... :)))))))))))))))
Mam odpowiedzieć na ten żenujący komentarz?
Chcesz pajacować - idź do cyrku.
Aha - naprawdę mam się przerzucić ze zwykłej złośliwości na czynienie konfabulacji odnośnie twojego życia prywatnego? Rozmówco mój ty drogi, który narzekał na ton mojej wypowiedzi, a sam zachowuje się jak skończony cham?
"[...]a sam zachowuje się jak skończony cham?"
:D Po przeczytaniu Twoich komentarzy postanowiłem zniżyć się do Twojego poziomu misiu szczerokolorowy... Niezmiernie bawi mnie jak bardzo irytujesz się wypowiedziami i punktem widzenia innych. Żal mi Cię, bo każde z nich musisz bardzo boleśnie przeżywać, tak zarówno w życiu prywatnym jak i na forach internetowych. Podejrzewam jednak, że tylko w drugim przypadku jesteś w stanie (masz jaja aby) się stawiać. Aha i bardzo proszę, odpisując na moje "żałosny komentarz" przeżuć się na konfabulację! Być może zrobi się śmieszniej, bo ten Twój pożal się boże sarkazm, tak bardzo widoczny już od pierwszej wypowiedzi, świadczy tylko o tym, że jesteś nieszczęśniku o krok od odcięcia sobie ucha... Obiecuję, że odpiszę kiedy wymyślisz coś naprawdę zabawnego.Pozdrawiam :)
"Po przeczytaniu Twoich komentarzy postanowiłem zniżyć się do Twojego poziomu"
Błąd. Zszedłeś jeszcze niżej, bo ja nie posuwałem się do argumentów ad hominem i nie pisałem tutaj swoich wynurzeń na temat twojego dzieciństwa i bujanych kucyków. Zresztą, jeśli twoją domyślną odpowiedzią w takiej sytuacji jest "zniżanie się do poziomu", to zaprawdę powiadam ci - ty się nie zniżasz. Ty reprezentujesz po prostu taki poziom.