Szkoda, że tak potraktowano postać Lisy. IMO jedna z najbardziej przygnębiających historii w całej serii SH zaraz po Jamesie i Mary.
Jej pojawienie się było jedynie puszczeniem oka do znających grę, bo cały jej dotyczący wątek został w filmie pominięty (na czele z samą postacią Kauflanna). Szkoda, bo historia jej zniewolenia była faktycznie naprawdę poruszająca... Zresztą jak właściwie wszystkie wątki z części 1-4 ;)
wiem, zdaję sobie też sprawę, że wplecenie jej wątku w ograniczony czasowo film byłoby problemem zwłaszcza gdy dodatkowo mamy historię Christophera biegnącą na przemian. Ale mimo wszystko odkąd pamiętam jeszcze przed premierą liczyłem właśnie na postać Lisy i kawałek "not tomorrow". Gdyby tak scenarzyści umiejętnie to rozegrali to właśnie jej wątek mógłby posłużyć wyjaśnieniu wielu pytań dotyczących SH i uniknęliby podawania wszystkich odpowiedzi prosto na tacy...
Biorąc pod uwagę, jak scenarzyści zmodyfikowali fabułę znaną z gry, postać Lisy właściwie nie ma miejsca bytu. Dahlia wcale nie jest w filmie antagonistką, Kaufmanna w ogóle nie ma, więc siłą rzeczy nie miał nawet kto (i po co) zniewalać Lisy i szprycować jej prochami. Film sugeruje, że to po prostu przypadkowa pielęgniarka, która po prostu miała pecha, że akurat jej przytrafiło się zajmowanie Alyssą. Tak jak pisałem w innym wątku - zdecydowanie wolałbym, żeby fabuła była dokładnie zerżnięta z gry, bo wtedy właśnie możliwe byłoby eksplorowanie tego rodzaju wątków pobocznych, bo to one w dużej mierze stanowiły o klimacie SH. No ale jest jak jest; film i tak dla mnie generalnie lepszy, niż się spodziewałem - oczywiście słabszy od gry, ale cieszmy się, że ma w miarę jakieś tam ręce i nogi i mimo wszystko nie kompromituje kultowej serii. A niestety nie jest to regułą, jeśli idzie o kinowe adaptacje gier wideo.