Wlasciwie troche mnie rozczarowal. Wiem, ze dla wielu fanow filmu, na dodatek znajacych sie na grze komputerowej, Silent Hill byl dobry, ale trzeba brac pod uwage to, ze na film przyszli zwykli lubiacy horrory kinomani. i coz sie okazuje? jesli brac pod uwage ostatnie japonskie filmy grozy, ktore sa uznawane za najlepsze, to ten film wypada dosc blado.Poczatek niezly, trzyma w napieciu, nie wiadomo co czeka widza dalej, ale kiedy okazalo sie ze to straszne "cos" to zwykle, wyimaginowane stworki, ktore sa tylko i wylacznie obrzydliwe( bo bac sie ich raczej trudno) to film nie robi juz takiego wrazenia. motyw z nawiedzona ,nazwijmy to rada starszych badz sekta, kiepski. gdy okazalo sie ze sharon jest dzieckiem Alessy wiadome bylo ze ani jej, ani jej mamie nie stanie sie krzywda, tak wiec mozna sie bylo przestac bac o glowne bohaterki, co w horrorze jest nie do przyjecia. sama koncowka filmu, niewiele mowiaca, wlasciwie nijaka: zli ukarani, dobrzy wyszli calo - jak w bajce z happy endem. epizod z ojcem sharon byl jak sie okazuje na koncu niepotrzebny, nie odegral on zadnej roli, jedyne co zrobil to wyciagnal informacje na temat miasteczka i chyba tylko dlatego umieszczony zostal w filmie. jedyne co bylo bardzo dobre, to muzyka, nie wiem czy ktos zwrocil na to uwage, byla naprawde swietna. w efekcie wyszedl z tego przereklamowany, choc zabawny filmik grozy na nudny deszczowy wieczor. wydaje mi sie ze gra komputerowa faktycznie jest lepsza, ale bronienie filmu tylko i wylacznie dlatego ze pierwowzor byl ok to troche malo...