Taka zwykła holywodzka komedia dla starszych pań lub zniewieściałych męzczyzn. Parę smiesznych scen i dialogów. Hawn gra nieźle ale Sarandon jest jakas taka drewniana. Dziwna i sztuczna jest postać pisarza granego przez Rusha. Wszystko to jakies takie bez polotu. Wychodzisz z kina i od razu zapominasz o tym filmie. Z tego filmowego wieczoru najbardziej utkwiło mi w pamięci że na przystanku czekałem blisko 20 minut na autobus. Targały mną wtedy prawdziwe emocje.