bezapelacyjnie, w pierwszej czesci podążanie za wskazowkami było dla mnie jakos bardziej przekonujace wierzyłem nawet, ze tak mozna dojsc do celu wytężając umysł a w tej czesci jakies to takie naciagane było takie widoczne udawane chwilowe zastanawianie sie i nagle złota mysl która prowadzi na 2 koniec swiata po kolejna wskazowke
w moich oczach również ten film jest niesamowicie infantylny i równie odrealniony co przygody Jamesa Bonda. przekonujący może wydać się raczej młodszym widzom, dla których chyba też został zrobiony.
Mnie się wydaje że właśnie w dwójce jest wszystko bardziej logiczne jeśli chodzi o wskazówki - no może poza ostatnią w tym deszczu w słońcu - (a propos jak wciąga Benowi rękę do dziury i on tak krzyczy to tego nie było w scenariuszu tylko Cage wymyślił to na gorąco by przestraszyć resztę aktorów :D). W jedynce zaś od razu dziw jak znaleźli tą Charlotte, na podstawie czego ? Do tego w jedynce przez prawie 200 lat nikt nie mógł ruszyć tej zagadki a tu trach ciach. Oczywiście jedynka trochę lepsza ale obu częściom daję po 10.
Z grubsza wiadomo było gdzie jest Charlott (na Antarktydzie), resztę szukali wskazówkami,obliczeniami i wykrywaczem metalu, wskazówek było masę, szukano ich od stuleci, a po za tym ich zrozumienie nie było takie proste. Wg. mnie pierwszy film był lepszy, zły bohater tez był jakiś wyraźniejszy, W dwójce największym bezsensem było porwanie prezydenta, abstrakcja wiedząc jak chroniony jest prezydent USA... Oczywiście skarb Olemków n\blisko Kanadyjskiej granicy (góra Rasmhmor) to też przegięcie, Ale w ostateczności dwójka nie taka zła, po drugim obejrzeniu tego filmu podniosłem ocenę z 5 na 7. Jedynkę oceniłem na 8 i do tego z serduszkiem, no ale tam była akcja z napięciem, genialny humor i świetna akcja (po za skarbem templariuszy który jakoby istniał od czasu starożytnego Egiptu brak jakiś większych historycznych niedorzeczności), w dwójce humor jest blady, zły bohater wcale nie jest zły bo Ed Harris w ogóle się nie nadaje do grania tych złych,, Do tego te kłótnie partnerskie na ekranie zupełnie nie potrzebnie, nie potrzebnie też wtrynili matkę Bena która oczywiście ma przydatne umiejętności... No i Ben który potrafi z jednego słowa zrobić interpretację na kilka stron...
Jak z grubsza wiadomo było gdzie jest Charlotte ? Przecież Antarktyda to wielka powierzchnia, poza tym skąd wiedzieli że prąd wywlókł ją akurat na ten kontynent ? I jak przez tyle lat żaden "eskimos" jej nie znalazł ?
Matka Bena dobra babka a Edek Harris to był nie przypiął ni wypiął. Niby zły a dobry ? Do Seana Beana nie ma porównania.
A co do skarbu Olmeków to może go przenieśli w góry ?
Na Antarktydzie raczej nie ma Eskimosów a i inni ludzie to rzadkość.. A co do Charlott to właśnie jej poszukiwania zajęły Benowi ładnych parę lat, jak można zrozumieć w filmie, Mniemam że wiedziano ze zatonęła gdzieś w okolicach Antarktydy, reszta to tak jak mówię - obliczenia, przypuszczenia np. na temat trasy rejsu tego statku, poszukiwania radarem czy wykrywaczem metalu.
Panie, ludzie są bo przecież Ben i jego pomocnik szli do wioski niedaleko.
W okolicach Anktarktydy nie zatonął tylko go prądy morskie zniosły na nią - ale skąd dokładnie wiedzieli gdzie ?
Na antarktydzkie w zasadzie stałego zaludnienia nie ma, to była tylko stacja zaopatrzeniowa jak rozumiem, Nie wiem ja się szuka zatopionych statków bo się na tym nie znam , ale z tego co wiem czasem to trwa latami, Obliczenia, pomiary, radary, sonary, trasa rejsu (skąd dokąd płynął) , jakieś metody są. no ale generalnie na środku Antarktydy by się żaden statek znał nie mógł bo to stały kontynent z gruba warstwą lodu, to co opisywał Ben mogłoby mieć miejsce na Arktyce. I to raczej nie w przypadku zatonięcia a w przypadku płynięcia po morzu które zamarzło i uwięziło statek.
Ale jak trasę takiego wolnego spływu ustalić. Równie dobrze przecież mógł rozbić się o jakieś skały i spoczywać na dnie oceanu.
Ale upadł w tym samym mniej więcej miejscu - po drugie to statek gigant był a ta Charlotte to jakiś mały stateczek.
No ale ci mówię ze Charlotte raczej nie mogla zatonąć, bo jak statek zatonie to raczej leży w jednym miejscu a nie się przemieszcza...
Nie płynęli w okolicach Antarktydy czy Arktyki, zaskoczyła ich zima, morze zamarzło i opuścili statek. Chociaż nie wszyscy bo jedno ciało we wraku było.
To by tak czy siak wcześniej by załoga powiedzieła gdzie jest ten statek a nie Ben odszukał go dopiero po 150 latach.
Nie wiadomo jak było i się nie dowiemy.