Skarbek

The Partisan
2024
5,2 640  ocen
5,2 10 1 640
4,2 5 krytyków
Skarbek
powrót do forum filmu Skarbek

Na film „Skarbek” szedłem z zainteresowaniem, choć bez wygórowanych oczekiwań. Historia Krystyny Skarbek – jednej z najskuteczniejszych agentek II wojny światowej – to materiał na pasjonujące kino. Miała w sobie wszystko, co czyni bohatera filmowego: odwagę, inteligencję, niezależność, a przede wszystkim niezwykły życiorys. W dodatku twórcy dysponowali dużym budżetem i świetnym zapleczem technicznym. Niestety, mimo znakomitej oprawy wizualnej, „Skarbek” rozczarowuje tam, gdzie film historyczny powinien być najmocniejszy – w opowieści.
Trzeba przyznać: realizacyjnie to produkcja dopracowana. Kostiumy, scenografia, zdjęcia – wszystko stoi na wysokim poziomie. Klimat okupowanej Europy oddano wiarygodnie, a gra aktorska, szczególnie Piotra Adamczyka w roli niemieckiego oficera, zasługuje na uznanie. Niestety, na tym lista mocnych stron w zasadzie się kończy. 

Największym problemem filmu jest chaos fabularny. Wydarzenia następują po sobie bez logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego — bohaterka przemieszcza się z miejsca na miejsce, z Anglii do Warszawy podczas pierwszej akcji, po czym następuje przeskok czasowy i kolejna podróż z Anglii do Francji. Trudno zrozumieć, co właściwie się dzieje i jaki cel przyświeca twórcom w przedstawieniu dwóch różnych akcji. Widzowie dobrze znający życiorys Krystyny Skarbek mogą doszukać się w tym pewnej symboliki, ale ilu z nich w ogóle zna jej historię? Ilu odbiorców szuka w dramatycznej opowieści wojennej głębszego przekazu? Twórcy porzucili uporządkowaną narrację na rzecz symboliki, która niestety bardziej dezorientuje, niż wzbogaca sens przedstawionej historii. 

Jeszcze większym zawodem okazuje się sposób przedstawienia samej Krystyny Skarbek. Widz nie otrzymuje praktycznie żadnych informacji o jej wcześniejszej działalności — a przecież to właśnie współpraca z polską organizacją Muszkieterów ukształtowała ją jako agentkę. Bez tego kontekstu trudno zrozumieć, dlaczego brytyjski wywiad uznał ją za osobę wyjątkową. W filmie wzmiankowano o jej angażu w brytyjskim wywiadzie jednym zdaniem, sprowadzając jej bogate doświadczenie do nic nieznaczącego epizodu. To nie tylko zubaża postać, ale i pozbawia całą historię sensu — bo bez Muszkieterów nie byłoby „agentki Skarbek”, byłaby co najwyżej przypadkową kobietą z ambicją działania. 

Największe zastrzeżenia budzi sposób przedstawienia jednej z najsłynniejszych akcji Skarbek – uwolnienia francuskich jeńców. W rzeczywistości był to wybitny majstersztyk wywiadowczy; dzięki inteligencji i odwadze Skarbek doprowadziła do bezkrwawego uwolnienia więźniów. Tymczasem w filmie ta scena została zredukowana do niemal groteskowej farsy: Niemcy nagle znikają, partyzanci sami otwierają cele, a całość sprawia wrażenie sennej wizji lub halucynacji. Dodatkowo wprowadzony zostaje motyw osobistej zemsty – oficer, który niegdyś zastrzelił jej matkę, okazuje się tym samym Niemcem, na którego natrafia we Francji. Symboliczne? Owszem, i to bardzo. Jednak gdy autorska adaptacja przekłamuje historię i przestaje respektować prawa logiki, traci sens, a dramat historyczny przestaje być wiarygodny. 

Problem stanowi również zakończenie. Przedstawienie Krystyny jako sprzątaczki, która spotyka dawnego przełożonego i odrzuca jego propozycję pracy, ma wywołać współczucie oraz skłonić do refleksji nad losem zapomnianych bohaterów. Niestety, scena ta — zamiast wzruszać — poprzez poprawność polityczną bardziej wybiela Brytyjczyków, niż oddaje prawdę historyczną. Rzeczywistość była znacznie bardziej brutalna: po wojnie Skarbek została potraktowana przez Londyn z obojętnością. Państwo, któremu służyła z oddaniem, odmówiło jej wsparcia i pozbawiło środków do życia. Zginęła zapomniana, w nędzy, zamordowana przez przypadkowego człowieka. Informację o jej śmierci zamieszczono wprawdzie w napisach końcowych, lecz o jej powojennej biedzie milczy się całkowicie. Zamiast prawdy otrzymujemy politycznie poprawną fikcję, łagodzącą niewygodny wydźwięk tej historii. 

W efekcie „Skarbek” to produkcja z ogromnym potencjałem, która sama sobie podcina skrzydła. Wizualnie dopieszczona, ale fabularnie niespójna i emocjonalnie pusta. Miała być opowieścią o niezwykłej kobiecie, a stała się filmem, który trudno zrozumieć i jeszcze trudniej zapamiętać. Szkoda, bo z tej historii mogło powstać wielkie kino – zamiast tego otrzymaliśmy dobrze wyglądający, lecz chaotyczny zlepek scen, pozbawiony ducha i sensu.