Scenariusz wypełniony emocjami tak, że się aż wylewają.
Nikolaj Coster-Waldau jest stworzony do tragicznych ról (Jamie w Grze o Tron!). Jego metamorfoza w Skazanym budzi respekt, zarówno pod względem charakteryzacji (uczesanie, zarost, tatuaże) jak i przemianie psychologicznej.
Skazany to w bardzo dużym uproszczeniu taka wersja hard i dla masowego widza tego, co mieliśmy kilkanaście lat temu w polskiej Symetrii.
Mamy tu obraz więzienia, jako miejsca, które degeneruje, przeżuwa i wypluwa swoich lokatorów. Niszczy życia skazanych i ich rodzin. Jeżeli chcesz tam przetrwać, to musisz być kimś. A żeby być kimś, to nawet po wyjściu na wolność dalej jesteś częścią społeczności zza krat. I będziesz nim na zawsze, do śmierci.
"Skazany" nie jest arcydziełem kinematografii, ale bardzo solidnym obrazem, który ogląda się na jednym tchu. Trzyma w napięciu, nie pozostawia obojętnym.