Zakochałam się. Na zabój. Od Sklepu ze słodyczami, poprzez Historię Blaszanego Drwala (śliczna wizualnie, trochę za naiwna i za słodka, ale wciąż warta zobaczenia) i obejrzaną dzisiaj Lili Marleen.
"Jesteśmy bajarzami" - mówią o sobie twórcy i mają rację, bo to wielka sztuka przekazać zwięzłą, ciekawą historię w 15 czy 30 minut. Najlepsze, najmagiczniejsze etiudy jakie widziałam. Chapeau bas.