ten film ma kilka denerwujących elementów. Po pierwsze Gabin - narrator. Przemądrzały i wszechwiedzący, a poza tym nieco groteskowy w swoim "małpim" aktorstwie. Po drugie luzackie podejście w wykonaniu Delona - świetnie się sprawdza ale nie tu. Po trzecie zakończenie. Tak głupiego wcale się nie spodziewałem. To trochę tak, jakby cały ten skok (i film) był na marne.
Wiesz co? To nie jest tak jakby ten skok był troche na marne. Ten skok okazał sie na marne. Dlatego zakończenie jest jednym z najlepszych w historii kina.
Czyli gdyby skok się udał zakończenie byłoby jednym z najgorszym w historii kina? Gratuluję logiki :D