Mimo, że pierwsza godzina tego dzieła, pomijając kilka momentów, to jakaś tragedia, to jest to jeden z lepszych 'wilkołackich' filmów jakie przyszło mi zlookać. Początek nie jest zły, a nawet powiedziałbym, że wciąga i jest pełen napięcia, ale później akcja zwalnia i dopiero w ostatnich 30 minutach mamy do czynienia z prawdziwą rzeźnią. Efekty specjalne w tym filmie miażdżą wymiona. Jeden z dowodów, że nadużywanie efektów komputerowych jest poronionym procederem. Gdyby 10 lat temu nakręcono ten film, to dziś zapewne wyglądałby żałośnie, bo byłby przepakowany CGI.