Ten film nie spodobał mi się chyba z powodu nadmiaru "ciepłoty" i "słodyczy". Bardzo lubię filmy ciepłe, spokojne i przyjemne. Dla mnie te cechy to plus, ale tu odczułem przesyt już po ok. 15 minutach, a potem... zagęszczenie rosło.
Może jestem już za stary. A może nie zachwyciłem się dlatego, że nie jestem małą dziewczynką?...
Mam podobne refleksje po obejrzeniu "Skutków...": słodycz - tak, baklava - nie. No i tak samo jak Ty nie jestem małą dziewczynką.
Jak trzeba jakiś film skrytykować, to Krzypur jest pierwszy, ale nie widziałam abyś jakiś film pochwalil, zachwycił się, czy ktoryś Ci się podobał w życiu?
To że nie widziałaś, nie znaczy, że nie pochwaliłem, a nawet - zachwyciłem się. Takich filmów jest mało (a wiele oglądam, chyba nawet za dużo), zresztą tak samo jak prawych ludzi. Chciałbym się do nich zaliczać, niestety, na przeszkodzie staje mój nieznośny charakter. Jestem wybredny (mam nadzieję, że nie... wredny).