Gdyby na salę kinową wpuścić kogoś w połowie projekcji, mógłby się nie zorientować na jakim jest filmie, a to co najmniej dziwne. Sam film znakomity. Miałem nieprzyjemność oglądać go dziś w obecności grupy gimnazjalistów (przerażające zachowanie, aż strach pomyśleć, że taki element ma pracować na moja emeryturę, o niekompetencji opiekunów, nauczycieli nie wspominając), a i tak mi się podobał. Nie epatuje akcją dla akcji jak poprzednik, wszystko wydaje się rozsądnie poukładane.
Przeciwnik Bonda przerażający i bosko zagrany. Jedynie czego mi brakowało to tak bosko wyzwolonej, inteligentnej i seksownej dziewczyny jaką była Eva Green. Widać nie można mieć wszystkiego.