jako wielbiciel pana Bonda, Jemesa Bonda, uważam że film był tragiczny, ja wiem że czasy się zmieniają i twórcy filmu chcieli aby 007 stał się człowiekiem z krwi i kości, ale czy to nie zabiło
Bonda?? brakuje mi wybuchowych zegarków, strzelających długopisów, niewidzialnych
samochodów itp, brakuje mi kobiet Bonda, bo te 2 sceny to zdecydowanie za mało, brakuje mi
ciętych ripost i krótkich zabawnych tekstów po śmierci wroga, o przejściu przez dżungle w
białym garniturze nie wspomnę, a co do samego filmu, zamiast akcji mamy przydługawe
teksty, i nic więcej, na seansie była zapełniona prawie cała sala i po minach tych osób można
było wywnioskować że oni również się nudzili
a co do telefonu który wszędzie tak reklamują, tym razem 007 przy pomocy komórki nic nie
wysadził, nikogo nie uratował, tylko.... odebrał jednego sms'a - dramat :)
wszystkim tym którzy zaraz będą wypisywać że jestem głupi bo to świetny bond, przypominam
że to tylko moja opinia, jeżeli im się film podobał to gratuluję :)