Na film czekałem od czasu poprzedniej części, Unikałem raczej wiadomości co oni tam kręcą, ostatnio trailerów nie oglądałem itd.
Zawiodłem się nieco całością. Myślałem, że rozwinięty zostanie wątek organizacji Quantum, która, miałem wrażenie, nie została rozbita w QoS. No ale to najmniejsza strata.
Wiele jest elementów fantasy w Bondach, ale tutaj to mam wrażenie było sporo po prostu dziur w scenariuszu.
- przyszedł na noc do Severine na łódź. nie załatwił wcześniej ochrony? czego się spodziewał rano wychodząc na pokład? powiedzmy, że celowo to zrobił, chcąc żeby zabrali go do szefa. ok, ale ta opuszczona wyspa jest dość charakterystyczna - ona nie mogła mu powiedzieć?
- kratki na koparce ułatwiające pogoń za zbirem pominę milczeniem
- po wyjściu z kina byłem mocno zniesmaczony Silvą - wtf, co to ma być? Ale im dłużej myślę o całości filmu tym lepiej wypada ten czarny charakter.
- schował radyjko do kieszeni, nie zabrali mu go u Silvy? słaba ta ochrona
- Kevin sam w domu to porażka. scena jak 007 patrzy za okno i ta egzystencjonalna rozmowa - fuj. słaby motyw z całym tym domem, to jak do niego dotarli i w ogóle po co tam pojechali - mega na siłę, nie było to dla mnie ani logiczne ani fajne.
-i inne

Nie kumam też całej tej wojny tutaj w wątkach. Hejterzy kontra ogólne uwielbienie. Dajcie sobie troche luzu, coś się podoba jednym, coś innego drugim. Bez spiny.

Cały film odbieram jako dziejący się dziesięć do paręnastu lat po QoS. Bond już się starzeje, zostały mu zabawki z poprzednich misji (Aston w garażu).

Jak dla mnie to już powinien być ostatni Bond z Craigiem - wygląda tu za staro.

Mam nadzieję, że film zyska po powtórnym obejrzeniu. Sekwencja tytułowa już zyskała - w kinie pomyślałem: "okropna", teraz na YT obejrzałem i jest lepiej.

Dla mnie jednak Casino Royale było lepsze.